Radio Białystok | Felieton | Armaty jak japoński samolot, ale posłance to nie przeszkadza. Felieton
Posłanka Platformy Obywatelskiej strzeliła z armaty, a właściwie z dwóch równocześnie. A to niezły wyczyn.
W minionym piątek zachęcała w Suwałkach do głosowania na tych ludzi, którzy, cytuję za jednym z portali: "mówią prawdę, łączą, a nie dzielą, którzy decyzjami z Warszawy nie zabierają nam armat spod Pomnika Żołnierzy Września 1939 roku, które stały tam jako symbole II wojny światowej od dziesiątków lat".
Armat od miesiąca rzeczywiście nie ma. I tylko to się tu zgadza. Przy pomniku nie stały od "dziesiątków lat", ale od 14. W 2004 roku pojawiły się na wniosek wywodzącego się z Sojuszu Lewicy Demokratycznej ówczesnego prezydenta miasta Józefa Gajewskiego. Zniknęły nie wskutek decyzji podjętych w Warszawie, ale w Suwałkach przez obecnego prezydenta Czesława Renkiewicza, który z Warszawą, czyli jak mniemam z obecnym rządem, ma tyle wspólnego, co i posłanka. W dodatku całkiem niedawno wnioskował o to partyjny kolega Bożeny Kamińskiej, suwalski radny Zbysław Grajek.
Co oni wszyscy tak na te armaty się uparli? Bo pochodzą z późniejszego okresu niż wrzesień 1939 roku i są produkcji sowieckiej. A jak wiadomo, choć zdaje się, że nie powszechnie, 17 września 1939 - Związek Sowiecki zaatakował Polskę ze wschodu. Suwalski pomnik poświęcony jest także ofiarom tego ataku.
Historyk Andrzej Matusiewicz zauważył, że te armaty pasuję tu tak, jakby pasował japoński samolot ustawiony przy pomniku upamiętniającym amerykańskie ofiary ataku na Pearl Harbor. W miniony piątek posłanka Kamińska wystąpiła z tego powodu, że w Suwałkach pojawił się tzw. konwój wstydu. Rzeczywiście, wstyd jak diabli.