Radio Białystok | Gość | ks. Tadeusz Wojda - arcybiskup nominat
Do Białegostoku z krótką, bo dwudniową, wizytą przybył arcybiskup nominat Tadeusz Wojda. Jest to jego pierwsza wizyta w Białymstoku i na Podlasiu.
Lech Pilarski: Czwartek - bardzo napięty kalendarz, dużo wydarzeń?
Ks. Tadeusz Wojda: Nie było aż tak wiele spotkań, chociaż było spotkanie w nuncjaturze, spotkanie na Pradze, w Białymstoku mieliśmy pierwsze spotkanie, niektóre sprawy mogliśmy omówić. Myślę, że był to pracowity dzień. Dzisiaj będzie bardziej pracowity, dlatego że jest cały szereg umówionych spotkań, omówienie samej liturgii konsekracji, potem przygotowania całego programu, spotkanie z różnymi agendami duszpasterskimi, łącznie z seminarium. Będzie też spotkanie z pracownikami kurii, z siostrami. Będzie to bardzo pracowity dzień.
Czy już jego ekscelencja ma plan działań czy szykuje ten plan - co zrobi po objęciu diecezji?
Myślę, że rozsądek nakazuje, żeby najpierw się przypatrzeć, troszeczkę poznać sytuację duszpasterską i sytuację tego kościoła tutaj. I potem dopiero podejmować konkretne jakieś plany działania.
A jeśli chodzi o przeniesienie pewnych doświadczeń z Rzymu czy będzie próbował Jego Ekscelencja tutaj wprowadzać to, co zaobserwował, czego doświadczył w Rzymie?
Myślę, że niektóre doświadczenia, które mogłem zebrać, zdobyć poprzez pracę w Rzymie, czy poprzez moje kontakty ze światem misyjnym, na pewno będą pomocne. Oczywiście nie można wszystkiego na siłę przerzucać tutaj na grunt polski, dlatego że każdy kraj ma swoją tradycję, swoje zwyczaje, swoje metody duszpasterskie. To, co może być przeniesione tutaj będę starał się to czynić, to o co jest niemożliwe - nie można tego przerzucać na grunt polski.
Ale są pewne ciekawe zwyczaje w Rzymie, jak chociażby przejście dostojników z zakrystii przez cały kościół do ołtarza.
Jeśli chodzi o liturgię, o wejście procesjonalne do kościoła, oczywiście dla podkreślenia ważności liturgii czy wymiaru liturgii tego typu procesje są dopuszczalne i nawet wskazane.
Ale to także pewne skracanie dystansu pomiędzy wiernymi a nawet książętami kościoła, co też można w Rzymie zaobserwować.
A ja myślę, że to jest podstawowa rzecz dzisiaj w duszpasterstwie, żeby ten kontakt był jak najbardziej zbliżony, zarówno w relacji do kapłanów, do księży, jak i w relacji do ludu Bożego. Wiadomo, że to może kiedyś było tak, że biskup był daleko, kapłan był daleko i to co mówił, to miało być słuchane. Dzisiaj chodzi o to, żeby to było przyjęte i żeby ludzie, w tym kapłanie i biskupie, widzieli kogoś, kto przychodzi do nich, kto wychodzi do nich, kto przynosi im coś, czego potrzebują w życiu.
W Rzymie zajmował się ksiądz ewangelizacją, misyjną działalnością. Czy te doświadczenia też będzie ksiądz próbował przenosić tutaj na te rejony Europy i świata?
Oczywiście. Praca moja polegała głównie na koordynacji całej działalności kongregacji, koordynacja polega nie tylko na organizacji pracy, ale też na kontaktach ze światem misyjnym, dlatego to, co będzie możliwe żeby tutaj przenieść na grunt białostocki, wnieść do tego kościoła, z możliwością ubogacenia tego kościoła, to będę to czynił. Oczywiście na to trzeba czasu, żeby poznać dobrze rzeczywistość tego kościoła i ewentualnie zobaczyć co jest możliwe do zaadaptowania, a co nie jest możliwe.
Świat się zmienia, coraz mniej wiernych Kościoła katolickiego jest z Europy, a coraz więcej z pozostałych kontynentów.
Ja myślę, że mówimy o dwóch sprawach. Pierwsza rzecz, to to że kiedyś model duszpasterstwa był taki, że to ludzie przychodzili do kościoła. Dzisiaj model duszpasterski się troszeczkę zmienia i to ksiądz ma wychodzić, biskup ma wychodzić do ludzi, żeby tych ludzi szukać. Dlatego, że - tak jak pan wspomniał - związek wielu wiernych z kościołem czasem jest bardzo taki luźny i żeby tych ludzi przyciągnąć do tego kościoła, to trzeba wyjść.
O tym mówi bardzo często papież Franciszek, żeby wychodzić do ludzi. Te słynne jego powiedzenia o wyjściu na peryferie, te słowa jego o kościele poranionym, z którego trzeba wychodzić, leczyć ten kościół i ten kościół w jakiś sposób gromadzić. Myślę, że to są metody na dzisiejsze czasy i tutaj, w tym przypadku, to na pewno doświadczenia z innych kontynentów, jak również doświadczenia rzymskie, będą pomocne.
Wychodzenie do ludzi, bycie bliżej, poznawanie ich trosk i wychodzenie troskom naprzeciw?
Bezwzględnie. Kapłan czy biskup ma być ojcem dla wspólnoty, dlatego ojciec troszczy się o wszystkie dzieci, ojciec szuka tych dzieci, jest zatroskany o nie, stara się im zapewnić to, czego im najbardziej potrzeba. W tym przypadku mówimy o wyjściu do nich od strony duchowej, ale może nie tylko. Tutaj, z tego co się dowiaduję, jest bardzo mocno rozwinięta Caritas diecezjalna, która stara się docierać do wszystkich, organizuje pomoc, różne formy działania. Myślę, że jest wiele rzeczy, które są piękne i które trzeba kontynuować i to jest jedna z form dzisiejszego duszpasterstwa.
Pozostaje tylko zaprosić na 10 czerwca na ingres.
Odbędzie się o 11:00 rano w sobotę 10 czerwca i zapraszam wszystkich parafian, wszystkich wiernych z tej diecezji, aby - jeśli nie będą mogli przyjść osobiście, to przynajmniej żeby zechcieli mnie wesprzeć modlitwą, bo to jest bardzo konieczne. I to jest właśnie ta siła biskupa i każdego kapłana.
To wielkie wyzwanie?
Na pewno jest to wielkie wyzwanie. Wszystkich pozdrawiam serdecznie.