Radio Białystok | Gość | Aleś Zarembiuk - współprzewodniczący Fundacji "Dom Białoruski"
Od lat mówi się o małym ruchu granicznym między Polska a Białorusią, który mógłby zintensyfikować współpracę przygraniczną w równych sferach.
Umowa została podpisana już wiele lat temu, ale jej ratyfikacji nie przeprowadziła Białoruś. Tymczasem już od ponad roku do Grodna i do Mińska – na kilka dni można wjechać bez wizy. Obwarowane to jest, co prawda, szeregiem zastrzeżeń, ale z tej możliwości korzysta coraz więcej turystów.
Czy to się opłaca dla Białorusi? I dlaczego nadal nie działa umowa o małym ruchu granicznym? O tym z Alesiem Zarembiukiem – współprzewodniczącym Fundacji "Dom Białoruski" rozmawia Jarosław Iwaniuk.
Fragment rozmowy:
Jarosław Iwaniuk: Prowadziliście przez dłuższy czas kampanię promującą mały ruch graniczny wśród mieszkańców przygranicznej strefy po białoruskiej i po polskiej stronie. Małego ruchu granicznego nie udało się jednak wprowadzić.
Aleś Zarembiuk: Niestety wciąż małego ruchu granicznego nie ma, mimo tego, że stosowne umowy co do jego wprowadzenia podpisano przez stronę polską oraz białoruską ponad 7 lat temu. Ale udało się zrobić bezwizowy wjazd do strefy Kanału Augustowskiego i Grodna oraz w przypadku przylatywania do Mińska samolotem. Można znajdować się na całym terenie Białorusi do 5 dni. Ostatnia zapowiedź ministra spraw zagranicznych Białorusi Władimira Makieja mówi o tym, że to może być zwiększone do 10 a nawet do 30 dni, jeżeli ktoś z obywateli Polski czy innych państw przyleci do Mińska samolotem.
Można to interpretować w tej sposób, że Białoruś otwiera się na zagranicznych turystów, ale nie bardzo chce wypuszczać swoich obywateli do Polski.
Można mówić o tym, że rzeczywiście Białoruś się otwiera. Mimo sprzeciwu Rosji, bo ostatnio były głosy oficjalne z Moskwy, że Rosji nie pasuje, że ta granica między Białorusią a Rosją jest otwarta w tym czasie, kiedy Białoruś przyjmuje bez wizy obywateli ponad 80 państw świata. Także tutaj rzeczywiście widać ten konflikt, który jest już w strefie publicznej, a z drugiej strony nie powiedziałbym, że Białoruś nie pozwala wyjeżdżać białoruskim obywatelom do krajów Unii Europejskiej, ponieważ Białoruś zostaje jednym z liderów w świecie po otrzymaniu shengenskich wiz. Tylko ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w tamtym roku, i w tym roku te prognozy się potwierdzą, wydała ok. 400 tys. wiz dla obywateli Republiki Białoruś, co wskazuje na duże zainteresowanie podróżami zagranicznymi.
Problem polega tylko na tym, że nie ma tego małego ruchu granicznego, który ze strony białoruskiej obejmuje 1,5 mln ludzi, którzy mogliby jeździć do Białegostoku, Białej Podlaskiej, do Wilna na Litwie i w taki sposób podróżować. Czyli nie ma zgody ze strony białoruskiej i nie wiadomo, co z tym w ogóle będzie w przyszłości.
To dlaczego Białorusini nie chcą wprowadzenia małego ruchu granicznego?
Uważam, że problem tkwi w problemach gospodarczych na Białorusi. Przez już czwarty rok mamy stagnację w gospodarce białoruskiej i sytuacja się nie poprawia. Oprócz kredytów z Rosji, Białoruś nie dostaje pomocy finansowej z zachodu, od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, oraz innych instytucji światowych, finansowych. I ostatnio władze w Mińsku wprowadziły jeszcze większe zakazy na wwóz do Białorusi różnych towarów. I to rzeczywiście bardzo się sprawdza na granicach polsko-białoruskich oraz nawet białorusko-ukraińskiej granicy, białorusko-litewskiej. W taki sposób Mińsk broni swojego rynku wewnętrznego.
A nie jest tajemnicą, że w Polsce większość produktów jest tańsza niż na Białorusi. Takiej samej jakości, ale tańsza. Cały sprzęt elektroniczny, materiały budowlane, to wszystko sprowadza się z Polski. I dlatego, nie tworząc konkurencji, niestety, Białoruś nie ma takich możliwości, żeby modernizować swoją gospodarkę. W taki sposób, zakazem, broni swojego rynku wewnętrznego.
Bezwizowy ruch do Grodna przez Kanał Augustowski i przez lotnisko w Mińsku trwa już od roku. To korzystne dla Białorusi?
Oczywiście, że korzystne. Ponieważ statystyki wskazują, że coraz więcej Polaków i obywateli innych państw, dzięki tym dwóm decyzjom, przyjeżdża na Białoruś. Przede wszystkim do Mińska, do Grodna. I jest już pomysł, żeby taki bezwizowy wjazd zrobić do Brześcia i okolic. Z tego, co się orientuję, trwają na ten temat rozmowy pomiędzy polską a białoruską stroną.
Także Białoruś się otwiera, a turyści to pieniądze. To pieniądze, które przywożą ze sobą i zostawiają u nas w Mińsku i innych Białoruskich miastach. Także warto, kiedy obywatel państwa Unii Europejskiej, albo Stanów Zjednoczonych chce zwiedzić Białoruś, zwiększyć to z 5 do 10 dni, a najlepiej do 30 dni. Wtedy człowiek, który rzeczywiście chce poznać Białoruś, poznać jej zabytki, będzie mógł przylecieć samolotem, pojeździć po całej Białorusi. 30 dni wystarczy jak najbardziej. I to również będzie promować Białoruś i służyć zwiększeniu i ulepszeniu naszej reputacji na zachodzie.
Na pewno z takiej możliwości, żeby przelecieć do Mińska samolotem, nie będą korzystać mieszkańcy Podlasia, którzy mają, rzut beretem do Grodna, do Brześcia nawet. Będziecie jako Fundacja prowadzić jeszcze akcje promocyjne, informacyjne dotyczące małego ruchu granicznego, czy już nie warto? Czy ta idea już jest ostatecznie pogrzebana?
Ja uważam, że trzeba jak najbardziej działać w tym kierunku. Trzeba prowadzić akcje. Dlatego, że mieszkańcy województwa podlaskiego i mieszkańcy obwodów brzeskiego i grodzieńskiego, oni potrzebują tej wymiany bezwizowej. Oni potrzebują tych kontaktów w ramach małego ruchu granicznego.
Problemem jest jednak jeszcze to, że władze jednego kraju i drugiego, i Polski i Białorusi, obawiają się, że to będzie sprzyjało poszerzeniu tej szarej strefy. Bo nie jest tajemnicą, że ropa białoruska płynie nielegalnie do Polski i przede wszystkim do województwa podlaskiego, oraz lubelskiego, bo to są województwa graniczące z Białorusią. Ekonomiści i eksperci polscy szacują, że to może pogorszyć statystyki.
Ale mimo to, trzeba dążyć do tego, żeby ten mały ruch graniczny powstał. Trzeba zwiększyć liczbę przejść granicznych pomiędzy naszymi państwami oraz zrobić kontrolę jeszcze skuteczniejszą. Ja pochodzę z zachodniej Białorusi i u nas tym przemytem na zachodzie bardzo dużo osób się zajmowało. Teraz zajmuje się mniej.
Najlepszą metodą zwalczania tej szarej strefy i zwalczania przemytu pomiędzy naszymi państwami jest wyrównanie cen. Przede wszystkim na paliwo, czyli na benzynę oraz ropę oraz papierosy i wódkę. I myślę, że mały ruch graniczny aż tak bardzo nie będzie miał wpływu. I tak ci przemytnicy robią swoje.
Ale mały ruch graniczny jest potrzebny.
Oczywiście. Jest potrzebny dla 1,5 mln obywateli Białorusi. Jest potrzebny dla zwiększania, ułatwienia tych kontaktów kulturalnych, naukowych, przedsiębiorczych. Mianowicie tutaj w strefie pogranicznej, białorusko-polskiej i białorusko-litewskiej. I ja uważam, że to by zwiększyło nasza współpracę i dało nowe możliwości po obu stronach tej granicy. Także warto o to zabiegać, warto o to walczyć. I warto te działania kontynuować.