Radio Białystok | Gość | Jarosław Borowski - burmistrz Bielska Podlaskiego
- Zdecydowana większość systemów grzewczych w naszym mieście, ponad 80% w domach jednorodzinnych, to są tradycyjne piece węglowe - mówi Jarosław Borowski.
Sezon grzewczy w pełni, a kilkudniowy spadek temperatur do 7-8 stopni poniżej zera spowodował, że zaczęliśmy bardziej "dogrzewać" swoje domy i mieszkania. O smogu zapewne mówić jeszcze nie można, ale na pewno w dzielnicach miast naszego regionu, gdzie przeważają domy jednorodzinne pogorszenie jakości powietrza jest odczuwalne.
Badania przeprowadzone kilka lat temu w Bielsku Podlaskim, właśnie zimą, postawiły to miasto pod względem zanieczyszczeń niemal na równi z miastami podobnej wielkości na Śląsku. O możliwościach poprawienia jakości powietrza, którym oddychają mieszkańcy Bielska z burmistrzem Jarosławem Borowskim rozmawia Jarosław Iwaniuk.
Jarosław Iwaniuk: Panie burmistrzu, czy rzeczywiście z jakością powietrza w Bielsku jest tak źle?
Jarosław Borowski: Trudno powiedzieć, czy z jakością powietrza w Bielsku jest źle, ponieważ nie mamy żadnych urządzeń, które na bieżąco stale mierzyłyby jaka jest zawartość poszczególnych substancji w powietrzu. Faktem jest, że kilka lat temu studenci jednej z polskich uczelni, właśnie w ramach swoich prac badawczych, badali jakość powietrza i również w Bielsku Podlaskim, i ich wyniki nie były dla nas zbyt optymistyczne. Natomiast nie są to badania profesjonalne.
Profesjonalne badania może przeprowadzić Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który posiada mobilne instalacje do tego, żeby mierzyć jakość powietrza. Na terenie naszego województwa jest 6 stacji stacjonarnych i tak się składa, że jakość powietrza w Bielsku Podlaskim jest oceniana na podstawie wyników stacji, która znajduje się w Łomży.
Trochę daleko.
100 km od nas, do Białegostoku jest bliżej, ale Białystok jest większy miastem, więc większy ruch samochodowy, więcej spalin, być może więcej kominów, dlatego też decyzją Wojewódzkiego Inspektoratu jakość powietrza w Bielsku - to jest to, co pokazuje czujka w Łomży. My zgłosiliśmy propozycję współpracy z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska półtora roku temu, żeby taką czujkę czy stacjonarną, czy też mobilną w naszym mieście zamontować, żebyśmy nie musieli zgadywać jaka jest jakość powietrza w mieście, tylko moglibyśmy wtedy sprawdzić i mieć wiarygodny odczyt, co jest złego bądź czego nie ma w naszym powietrzu.
Skoro nie ma tej czujki nadal to znaczy, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska waszej propozycji nie zaakceptował.
Odpowiedź była taka, że nie mają tego w planach swoich inwestycyjnych, a jest to wydatek rzędu kilkuset tysięcy zł. Nawet nasza propozycja, że za darmo oddamy teren na taką czujkę nie spotkała się z ich aprobatą.
Dlatego też szukamy innych rozwiązań i takim rozwiązaniem jest projekt, który zgłosiliśmy do konkursu z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego - Strategie niskoemisyjne. Taki projekt, w którym mamy kilka zadań - jednym z tych zadań jest również stworzenie systemu pomiaru zanieczyszczeń w mieście oraz systemu informowania mieszkańców o poziomie zanieczyszczeń, chodzi o zanieczyszczenie powietrza. Chcemy zainstalować na terenie miasta 10 takich czujek, głównie w tych dzielnicach, gdzie są domy jednorodzinne, bo tak naprawdę to w tych częściach miasta problem może występować.
Bo kotłowni osiedlowych już nie ma?
Tak jest i to trzeba sobie też powiedzieć, że to było ważne zadanie, które Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej realizowało. Zostało zlikwidowanych kilkanaście kotłowni na terenie całego miasta. Dzisiaj te osiedla są podłączone do centralnej ciepłowni Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, która emituje naprawdę niewielkie ilości pyłów, niewielkiej ilości CO2 czy SO2 do powietrza. 2 lata temu został zamontowany specjalny nowoczesny system odpylania, także nawet jeżeli przejeżdżamy przez miasto, to z tego komina ciepłowni naszej Bielskiej, który komin to widać - bardzo rzadko widać, że unosi się stamtąd dym. Także to już zrobiliśmy.
Ale tak jak pan mówi - w Bielsku jest sporo osiedli domów jednorodzinnych i tam na pewno ogrzewa się domy piecami węglowymi.
Myślę, że tak. My opracowując plan gospodarki niskoemisyjnej przeprowadzaliśmy ankiety wśród mieszkańców miasta i to się potwierdza - zdecydowana większość systemów grzewczych w naszym mieście, to jest ogrzewanie piecami węglowymi. Zdarzają się oczywiście piece na olej, na pellety, ale ponad 80% w domach jednorodzinnych, to są tradycyjne piece węglowe.
I tutaj również w ramach tego projektu, który trafił do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego jest wymiana 90 pieców, na które mieszkańcy złożyli zapotrzebowanie. Bo trzeba też pamiętać dofinansowanie dofinansowaniem, ale trzeba mieć wkład własny, to jest 15% na tę wymianę pieca, ale również trzeba mieć pieniądze na przebudowę instalacji wewnątrz domu, a to już nie może być dofinansowane z pieniędzy unijnych, tylko każdy inwestor będzie musiał na własny koszt, według własnego projektu tą instalację przerobić. Jeżeli otrzymamy dofinansowanie, to będzie dofinansowanie na piec i na jego montaż.
W Bielsku Podlaskim, według wytycznych Urzędu Marszałkowskiego, mieszkańcy mogli zgłaszać wymianę pieców przestarzałych węglowych na piece na olej bądź na pellet. W zdecydowanej większości było to ogrzewanie pelletowe, natomiast jeszcze kilkanaście osób zgłosiło, że chce swój stary piec wymienić na piec olejowy. Póki co w Bielsku nie mamy gazu i to też pewnym zakresie trochę by ułatwiało sprawę, gdyby była poczyniona inwestycja, o której się też od wielu lat mówi. Natomiast inwestor - Polska Spółka Gazownictwa ociąga się, chociaż już ma pozwolenie na budowę, ma dokumentację zrobioną, grunty które po drodze z Wyszek były, bo to tamtędy miała być prowadzona, już zostały wykupione - niedługo się też ten gaz sieciowy w naszym mieście będzie miał okazję pojawić.
Czy wymiana tych 90 pieców coś zmieni w jakości powietrza w mieście? To zapewne niewielki odsetek tych pieców, które funkcjonują w tej chwili w Bielsku?
Tak, to niewielki odsetek, ale też musimy pamiętać o tym, że nie możemy zmienić wszystkich pieców, bo musi być ten wkład własny mieszkańca. Nie każdego na to stać. Bardzo często jest tak, że w tych domach mieszkają ludzie starsi i oni nawet nie chcą wymieniać pieca, bo umieją się posługiwać piecem węglowym, a jeżeli pojawiłby się nowoczesny piec, w którym większość sterowania odbywa się za pomocą elektroniki - mogliby sobie nie poradzić.
Oczywiście jest to pole do popisu dla osób, które zajmują się ciepłownictwem i mogą przedstawiać swoją ofertę. My cały czas mamy ofertę podłączenia się z budynkami jednorodzinnymi do sieci MPEC i każdego roku kilkanaście-kilkadziesiąt domów indywidualnych, właśnie takich w których mieszkają osoby starsze, podłącza się do tej istniejącej sieci. Oczywiście warunkiem jest, żeby w tej ulicy była sieć, bo jeżeli mamy dzielnice, jak to się mówi za torami, gdzie MPEC nie ma żadnej swojej nitki i pewnie nigdy nie będzie miał, więc siłą rzeczy tam nie będziemy mogli takiej możliwości mieszkańcom dać, ale jeżeli przy jednej ulicy jest 15 bloków, które są zasilane z magistrali MPEC, a po drugiej stronie ulicy są domy jednorodzinne - to już taką wcinkę jest zrobić bardzo łatwo.
Panie burmistrzu jak to jest tak naprawdę, jak zaczyna się sezon grzewczy rzeczywiście w Bielsku trudniej się oddycha?
To prawda, że w Bielsku się trudniej oddycha, ale nie dlatego, że ludzie palą węglem, dlatego że palą innymi rzeczami, którymi się palić nie powinno, czyli śmieciami. To jest duża bolączka.
To nie jest taki mit, rzeczywiście tak jest?
Tak jest. Są właśnie te dzielnice starsze, gdzie te piece są już wyeksploatowane i przyjmą wszystko do spalenia i właśnie ta świadomość ekologiczna jest na dosyć niskim poziomie. My staramy się w naszej działalności samorządu edukować ludzi, wydajemy ulotki, artykuły, dla młodszych informacje są zamieszczone na stronie internetowej Urzędu Miasta, tam gdzie jest możliwość poinformowania, tam staramy się informować. Staramy się edukować już od najmłodszych - już dzieci w przedszkolu, jeżeli są pogadanki, to też jest zawsze jeden z punktów - co można do pieca wrzucić, czego do pieca wrzucić nie wolno. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Natomiast - to jeszcze raz powtórzę - zależy od każdego z nas, nie tylko od burmistrza, nie tylko od prezesa MPEC, ale od każdego mieszkańca miasta, to jakim powietrzem będziemy oddychali. A jeszcze jest jedna rzecz, która wpływa na jakość powietrza - spaliny samochodów. O tym też musimy pamiętać, że to nie tylko to co wrzucamy do pieca i później idzie z dymem w powietrze, ale również na jakość powietrza wpływa to, ile jeździmy samochodami. Staramy się budować ścieżki rowerowe, ale przyzwyczajenia ludzi są takie, a nie inne. Każdy chce podjechać samochodem pod sklep, pod urząd, a nie chodzić trochę dalej. To też wpływa na jakość powietrza w mieście.
To kiedy w Bielsku będzie się oddychać lżej?
Mam nadzieję, że już niedługo.