Radio Białystok | Gość | Tomasz Madras - przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Rady Miejskiej w Białymstoku
"Ważne jest to, żeby ta sprawa była nagłośniona, mieszkańcy miasta muszą wiedzieć jak się zarządza ich finansami" - mówi radny Tomasz Madras.
Czy ugoda była kapitulacją czy pozwoliła uratować pieniądze dla miasta? Takie pytanie jest stawiane w związku ze sprawą dotyczącą budowy stadionu miejskiego i firmy Eiffage. O tym z przewodniczącym Komisji Budżetu i Finansów Rady Miejskiej w Białymstoku Tomaszem Madrasem z PiS rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: To była kapitulacja?
Tomasz Madras: Ze strony miasta to nie tyle kapitulacja, natomiast moim zdaniem takie działanie, które sprawiło, że miasto straciło bardzo dużo pieniędzy. To jest dla nas strata, dla każdego z białostoczan. Łatwo policzyć, mamy 300 000 mieszkańców miasta, 50 mln zł to jest to z czego, mówiąc w skrócie, zrezygnowaliśmy. Naprawdę bo to można policzyć ile jedna białostocka rodzina przeznaczyła de facto na koszty tej umowy. To jest dla nas strata.
Oglądając, bo pewnie pan też oglądał wczoraj ten reportaż (w TVP 1), nic nowego tam nie powiedziano.
I tak i nie. Myślę, że nie było do tej pory taką powszechną wiedzą, a pamiętam, że sam jeszcze nie byłem pewny, gdy ta sprawa stawała na sesji w marcu - kwietniu, jaka była dokładnie wysokość wynagrodzenia zastępstwa procesowego dla kancelarii. Dużej, podobno renomowanej kancelarii, która ok, ja tam nawet w tym programie to mówiłem, że rozumiem, że przy bardzo dużych sprawach miasto bierze zewnętrzny podmiot do obsługi, po to żeby walczyć o jak najlepszy wynik.
A tutaj zdaje się, że od początku chodziło o to, żeby - pan redaktor powiedział skapitulować - a w każdym razie dążyć do takiej ugody, która właśnie znacząco różni się od tej zasądzonej kwoty przysługującej miastu według prawomocnego, podkreślam, wyroku drugiej instancji sądu. Przecież miasto miało otrzymać po zsumowaniu z odsetkami ponad 130 milionów złotych.
Najmocniejsze padło na koniec, że sprawą zajmuje się CBA, to już wyrok jest?
Znowu panie redaktorze - tego też nie wiedziałem, nie wiem. To jest na pewno temat taki, któremu trzeba się przyjrzeć. Tutaj bardzo ważne jest też to, żeby ta sprawa była nagłośniona, mieszkańcy miasta muszą wiedzieć jak się zarządza ich finansami.
Ale czekaliście od marca do września?
No nie, właśnie w marcu, kwietniu, w kolejnych miesiącach staraliśmy się tę sprawę nagłośnić, choćby na konferencjach prasowych, pisząc pisma, występując na sesji rady miasta, po to żeby właśnie ta informacja dotarła do białostoczan. Nawet jeżeli ktoś twierdzi, że nie było nieprawidłowości, to cóż - tych pieniędzy w białostockim budżecie nie ma.
Czego nie było w reportażu, a o czym pan wie, co warto powiedzieć, dlaczego miasto mogło się liczyć z porażką?
Reportaż to zawsze tylko to co najważniejsze, natomiast gdy analizowałem działanie urzędników w tej sprawie, to zastanawiałem się z jakich powodów oni tak się śpieszy czy z jakich powodów mogło im zależeć na takim rozwiązaniu, które uważam za niekorzystne dla finansów naszego miasta.
Od ładnych paru lat i to przynajmniej od absolutorium za 2015 rok, gdy analizowaliśmy działanie prezydenta miasta od początku tej kadencji, jako radni podnosiliśmy temat opóźnień w realizowaniu inwestycji i to jest taki temat, który często przechodzi bez echa.
Oczywiście, gdy gazeta napisze czy radio powie, że jakaś ulica nie jest oddana w terminie to tutaj trochę się ludzie oburzają, natomiast ta strona finansowa, budżetowa opóźnień jest pomijana.
A my zwróciliśmy uwagę na bardzo znaczące na około 100 inwestycji kilkadziesiąt milionów złotych, z tego co pamiętam, przesuwanych jako tak zwane "wydatki niewygasające" czyli niezrealizowane w zaplanowanym roku. I to już od 2015 roku, wtedy po raz pierwszy na dużą skalę moim zdaniem nastąpiło takie rolowanie wydatków na 2016 rok. I to z roku na rok w coraz większym stopniu te inwestycje się przesuwały, czyli mieliśmy na kolejne lata zaplanowane, a przecież te inwestycje planuje się długoterminowo, jest długoletnia prognoza finansowa, która ma przewidziane inwestycje na wiele lat do przodu, dokumenty wewnętrzne urzędu jeszcze bardziej, te zaplanowane inwestycje coraz bardziej się przesuwały w czasie.
One musiały się w końcu skumulować, na to nałożyły się nieskutecznie realizowane przetargi, gdzie mieliśmy przetarg na budowę tego skrzyżowania zachodniej Trasy Niepodległości z ul. Jana Pawła II i tam początkowo planowano trzydzieści kilka milionów, potem 50 milionów złotych na koszt, a potem w ostatnim przetargu wyszły propozycje rzędu stu milionów.
To ze wszystkimi inwestycjami publicznym w Białymstoku, spójrzmy na operę, potem na stadion.
Porównywaliśmy przy ostatniej debacie budżetowej, czy przed absolutorium, jak to wygląda w innych samorządach, wybraliśmy przykład samorządu województwa, który też jest przecież zarządzany przez tą samą opcję polityczną, więc to nie jest tak, że mówimy " jedna opcja polityczna to umie zarządzać, a druga nie".
Tutaj mamy dwa samorządy, które generalnie zasługują na krytykę, bo to co robi marszałek, choćby nt. portu lotniczego, natomiast akurat tam urzędnicy jakoś dużo większy procent przetargów potrafią zrealizować w terminie, tak z naszych analiz wynikało. I te nierealizowane inwestycje, które raz, że się kumulują, poza tym wychodzą drożej niż je zaplanowano, być może postawiły prezydenta Truskolaskiego w takiej sytuacji, że on miał nóż na gardle.
I musiał znaleźć skądś pieniądze?
Tylko, że dla niego to jest jedna decyzja, podpis i tak dalej. Natomiast dla nas, dla mieszkańców miasta, dla całej wspólnoty samorządowej, to jest te 50 milionów złotych, z których zrezygnowaliśmy. No wiadomo, że z nożem na gardle negocjuje się dużo gorzej.
Na czym polegał ten nóż na gardle, czy Eiffage mógł wyciągnąć jakąś sprawę, która mogła zdecydować, że miasto musiało pójść na ugodę?
To jest bardzo ciekawy temat, ja bym chciał przeczytać dokumenty, które stanowią podstawę dla zawarcia układu i przede wszystkim analizę ze strony Urzędu Miasta potencjalnych słabych stron, czy argumentów Eiffege'u. Podczas tych dyskusji wiosną tego roku, kiedy prezydent Truskolaski wręcz żądał od Rady Miasta zajęcia stanowiska, jednocześnie odmawiał dostępu do dokumentów twierdząc, że nie ma prawa.
tak uporządkować - ugoda została zawarta na podstawie nowego, niedawno wprowadzonego do obrotu prawnego artykułu 54a ustawy o finansach publicznych, który między innymi przewiduje, że owszem może być zawarta taka umowa, bo kiedyś samorządy miały bardzo ograniczone możliwości w tym zakresie, teraz może być zawarta umowa. Natomiast decyzja o ugodzie może nastąpić na podstawie analizy, która zawarta jest w dokumencie, który nazywa się ocena skutków ugody. Jest to dokument w zasadzie wewnętrzny urzędu, ale przewidziany ustawowo.
Ale tam nie jest zapisane, że muszą to koniecznie przyjąć radni i że prezydent musi to przedstawić?
To absolutnie nie przyjmują radni, to tworzą czy urzędnicy, czy być może wynajęta zewnętrzna firma, nie wiem jak to wyglądało w Białymstoku. Natomiast czy w tym dokumencie, czy z innych chętnie bym się dowiedział, jakie argumenty podnosił Eiffage i czy na przykład we wcześniejszym procesie inwestycji urzędnicy nie popełnili błędu, gdzieś tam w dyskusjach pojawiał się temat poprawności czy niepoprawności momentu przekształcenie jednostki budżetowej MOSiR w spółkę Stadion Miejski i być może własnie ta tajemniczość pana Truskolaskiego, tajemniczość urzędników, którzy tak bardzo starali się nie wchodzić w szczegóły z jakiego powodu zawarli ugodę - może wynika na przykład z tego, że boją się, że ktoś im wyciągnie jakiś błąd proceduralny, który oni popełnili kilka lat temu. Tego nie wiem, ale właśnie chętnie byśmy się dowiedzieli.
Najbardziej w tej audycji telewizyjnej dotknęła mnie sprawa, że jak ścigać za złotówkę, za 50 zł, za niezapłacony bilet 1,40 zł nakłada się 300 zł, potem wysyła się komornika i tak dalej, ale jak taka duża firma robi duże pieniądze, to już z nią tak się nie postępuje. Brak tej równowagi.
No właśnie tam podniesiono kwestię podnoszenia opłaty za użytkowanie wieczyste poznałem z innej strony - mianowicie zgłosili się do mnie nie duzi przedsiębiorcy, tylko cała grupa ludzi, która ma garaże na terenie miasta, na terenach należących czy w użytkowaniu wieczystym spółdzielni mieszkaniowej, natomiast podnoszenie opłaty dla spółdzielni, sprawia że spółdzielnia wysłała pismo do mieszkańców z informacją, że mają płacić ponad 2 razy więcej i to przechodziło zupełnie cicho, natomiast tutaj też podziękowania dla państwa w radiu, ponieważ była na ten temat audycja.
Natomiast audycja nagłośniła temat, ale urzędnicy pozostali niewzruszeni, dalej podnieśli te opłaty mówiąc, że to jest prezydenta uprawnienie i oni podnoszą, bo tak tak im wychodzi z jakiejś tam analizy.