Radio Białystok | Wiadomości | Były policjant nie zgadza się z wyrokiem za przyjmowanie łapówek - sąd rozpoznał jego apelację
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w piątek (18.08) proces apelacyjny byłego dyżurnego policji, oskarżonego o przyjmowanie pieniędzy za informacje o kolizjach i wypadkach. W I instancji zapadł wyrok skazujący. Orzeczenie odwoławcze - za dwa tygodnie.
Zarzuty prokuratury wobec byłego policjanta
Białostocka prokuratura okręgowa zarzuca 45-letniemu - byłemu już - dyżurnemu policji, że od znajomego zajmującego się holowaniem pojazdów przyjmował pieniądze za to, że telefonicznie informował o zdarzeniach drogowych na terenie działania komendy miejskiej policji w Białymstoku.
W akcie oskarżenia zarzucono policjantowi, że od kwietnia 2012 r. do października 2013 r. co najmniej 17 razy przyjął pieniądze, łącznie nie mniej niż 5 tys. zł, w zamian za przekazywane telefonicznie umówionym osobom (znajomemu przedsiębiorcy i jego pracownikowi) informacje o zdarzeniach drogowych.
Według śledczych, było to działanie "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej", polegające na przekroczeniu uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Odnotowali prawie 500 takich przypadków, "nieuzasadnionych potrzebami służby" (nie we wszystkich udało się ustalić, czy i w jakiej kwocie były przekazywane pieniądze).
Według prokuratury policjant i znany mu przedsiębiorca zawarli porozumienie, że ten ostatni będzie informowany o miejscach zdarzeń drogowych, zanim jeszcze zostanie tam skierowany patrol policji. Chodziło o to, by laweta przedsiębiorcy (lub osób, z którymi współpracował) dotarła tam wcześniej niż pojazdy holownicze konkurencji. Jak podawała prokuratura, oskarżeni używali wielu telefonów na karty, przeznaczonych tylko do przekazywania informacji o kolizjach.
Policjant początkowo przyznał się, potem zmienił wyjaśnienia
Po postawieniu zarzutów policjant przyznał się, ale pod koniec śledztwa zmienił swoje wyjaśnienia i ostatecznie nie przyznał się do popełnienia przestępstwa. Twierdził wówczas, że była to przysługa koleżeńska, a pieniądze, które dostawał, były pożyczką i z czasem je zwracał.
Po rocznym, toczącym się za zamkniętymi drzwiami procesie, w grudniu 2016 roku przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł nieprawomocny wyrok skazujący. Kara to 2 lata więzienia w zawieszeniu, 9 tys. zł grzywny i przepadek 5 tys. zł jako korzyści z przestępstwa.
Obrońca policjanta zaskarżył wyrok
Ze względu na charakter sprawy (podstawą wydania wyroku były tzw. materiały niejawne), sąd utajnił również uzasadnienie swego orzeczenia. Wyrok zaskarżył obrońca. Chce uniewinnienia swego klienta, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.
W jego ocenie sąd rejonowy nie rozważył wszystkich okoliczności sprawy, zwłaszcza tych korzystnych dla oskarżonego, a wątpliwości rozstrzygnął na jego niekorzyść.
W wystąpieniu przed sądem adwokat mówił, że jego klient - pracując jako dyżurny policji - "chciał zabezpieczyć takich przedsiębiorców, którzy wykonywać będą swoje obowiązki należycie i właściwie". Mówił też, że zawiadamianie znajomego przedsiębiorcy, który na holowanie pojazdów miał umowę z magistratem i policją, było działaniem w interesie społecznym, bo chodziło o jak najszybsze usunięcie skutków kolizji czy wypadków, by nie było zagrożone bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego.
Obrońca kwestionował też kwoty, których przyjęcie prokuratura przypisała oskarżonemu.
Prokuratura chce utrzymania wyroku
Prokuratura chce utrzymania wyroku. W jej ocenie nie ma wątpliwości, że oskarżony pieniądze przyjmował, a z przedsiębiorcą kontaktował się, w umówiony sposób, wtedy gdy miały miejsce zgłoszenia kolizji lub wypadków. Na potwierdzenie tego śledczy przywołują analizę połączeń telefonicznych, w korelacji z grafikiem służb dyżurnego i zgłoszeń zdarzeń drogowych w trakcie tych służb.
Publikację wyroku sąd okręgowy odroczył do 1 września.
Po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów w październiku 2013 roku policjant został zawieszony w czynnościach służbowych, a niedługo potem zwolniony ze służby. Do sądu trafił najpierw jeden akt oskarżenia zarówno wobec niego, jak i przedsiębiorcy. Sprawa tego ostatniego została wyłączona do odrębnego postępowania: przyznał się on bowiem, a potem dobrowolnie poddał karze więzienia w zawieszeniu i grzywny. Wyrok wobec niego jest już prawomocny.
