Radio Białystok | Wiadomości | Nauczyciele z Zespołu Szkół nr 6 w Suwałkach narzekają na dyrektor placówki
Nauczycielom jednej z suwalskich szkół nie podoba się sposób, w jaki dyrektor kieruje placówką.
Problemy narastały od dłuższego czasu
Mało przejrzyste zarządzanie Zakładowym Funduszem Świadczeń Socjalnych oraz złe relacje z pracownikami zarzucają dyrektor Joannie Woronko nauczyciele z Zespołu Szkół nr 6 w Suwałkach, czyli popularnego Mechaniaka. Jak mówi Anna Karpowicz ze szkolnych struktur ZNP, problemy narastały od dłuższego czasu.
To się zaczęło od jednego z pracowników naszej szkoły, który po ciężkiej chorobie nie otrzymał zapomogi. Pani dyrektor powiedziała nam, że w tym roku nie będą wypłacane tzw. dodatki świąteczne, ponieważ nie ma pieniędzy. Kiedy nauczyciele interweniowali w urzędzie miasta, to pieniądze raptem się znalazły
- mówi Anna Karpowicz.
Dyrektor Woronko zapewnia jednak, że pieniądze z zakładowego funduszu dzielone są zgodnie z przepisami i za wiedzą nauczycieli.
- Jeden z pracowników nie otrzymał zapomogi, gdyż zdarzenie losowe nie wyczerpało według mnie znamion nagłego. Natomiast zaproponowałam tej osobie złożenie wniosku o pomoc finansową. I taką pomoc otrzymała. Rozmawiam z komisją socjalną, a przede wszystkim z jej przewodniczącą. Kontakt cały czas jest - tłumaczy.
Nauczyciele mają też pretensje do Joanny Woronko za styl zarządzenia szkołą.
- W naszej placówce ciężko współpracuje się z panią dyrektor. Stosuje metody szantażowania i zastraszania. Nauczyciele boją się mówić o tym, co się u nas dzieje, bo obawiają się o swoją pracę. Większość nauczycieli jest pod opieką medyczną. Bez wsparcia medykamentów nie da się funkcjonować - dodaje Anna Karpowicz.
Dyrektor jest zaskoczona opiniami nauczycieli
Takimi opiniami dyrektor jest zaskoczona.
To, że nauczyciele złożyli na mnie skargę do pana prezydenta było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nic w szkole nie zapowiadało istnienia konfliktowych sytuacji. Jest mi przykro, że nikt nie przychodzi i nie mówi wprost o jakimkolwiek swoim problemie
- mówi Joanna Woronko.
Sytuację próbują wyjaśnić miejskie władze, którym placówka podlega. Zastępca prezydenta Suwałk - Ewa Sidorek na razie nie rozstrzyga, kto w tym sporze ma rację.
Za fundusz socjalny odpowiada dyrektor. Ale to nie jest państwo w państwie. Poprosiłam panią dyrektor o przestrzeganie regulaminu, ale też poinformowałam, że zostanie zlecone przeprowadzenie kontroli. Czym więcej informacji na co dzień przekazujemy swoim pracownikom, tym jesteśmy w stanie uniknąć jakichkolwiek nieporozumień. W tej chwili wydział oświaty prowadzi też działania kontrolne dotyczące chociażby rozliczeń nadgodzin czy ich przydziału. Trudno mi dzisiaj powiedzieć, po czyjej stronie są błędy. Być może i po jednej, i po drugiej
- mówi Ewa Sidorek.
Nauczyciele mają obawy, że niczego nie wskórają. Tak było w poprzednich przypadkach.
- Kończy się to za każdym razem informacją, że rozmowa została przeprowadzona, a pani dyrektor pouczona. Sytuacja zmienia się na miesiąc, może półtora - twierdzi Anna Karpowicz.
W szkole, oprócz kontrolerów z urzędu miejskiego, są też pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy. Wyniki obu kontroli powinny być znane w przyszłym miesiącu.
Po opublikowaniu tej informacji do naszej redakcji zgłosiła się Hanna Ferenc, pracownica ZS nr 6, która ubiegała się o wspomnianą w materiale zapomogę. Występowała o nią w związku z chorobą nowotworową i kosztami leczenia. Jak mówi, z naszej informacji można wywnioskować, że pieniądze otrzymała, ale z innego źródła niż Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych. - Nie jest to prawdą - dodaje. - Choć otrzymałam około 150 złotych, ale nie w związku z chorobą, lecz zbliżającymi się świętami. Takie świadczenie dostali wszyscy pracownicy szkoły.