„Próżny..?”
Nie polubiłam się z Otto Silbermannem. Według mnie, ten bohater, jest butny i tchórzliwy. Jednocześnie jest również bezradny, jednak nie na tyle aby wywołać we mnie przeraźliwy strach o jego życie, którego fundamentem byłoby współczucie.
”Podróżny” to na pewno książka wielowymiarowa, ale trzeba pamiętać, że nie każdy czytelnik oscyluje wokół takich samych wymiarów i po przez konkretnie określoną ich kolejność, będzie postrzegał losy Otto Silbermanna. Dla mnie, ta historia, ma dwa wymiary: charakterologiczny przede wszystkim i historyczny, będący tłem dla dziejących się zdarzeń.
Warto zaznaczyć, że nawet jeżeli dla kogoś książka ta jest postrzegana na zupełnie innych płaszczyznach, to nikt nie może jej odmówić jednego – przygody. Ktoś może się oburzyć, że to nie przygoda a dramat ludzki. Otóż, tak jak zaznaczyłam wcześniej, wszystko zależy od tego, jaki priorytet, dana osoba nada poszczególnemu wymiarowi. Dla mnie, jest to przede wszystkim wymiar charakterologiczny. Stąd ciągłe przemieszczanie się głównego bohatera, to dla mnie po prostu przygoda.
Autor książki Ulrich A. Boschwitz z niezwykłą gracją żongluje słowami układając je w bardzo dynamiczne, samonapędzające się sploty. To pokazuje klasę i prawdziwy kunszt tego pisarza. I właściwie na dobrym warsztacie pisarskim, lekkości w pisaniu - a co za tym idzie, zgrabnym prowadzeniu kilku wątków na raz… na tym, oczywiste zalety książki się kończą.
…przynajmniej dla mnie.
Ale to że oczywiste zalety się kończą, nie znaczy, że książka posiada jedynie taki potencjał. Jest tego jeszcze trochę, ale trzeba naprawdę przyglądać się wszystkiemu z chirurgiczną precyzją aby dostrzec coś jeszcze. Jednak traci się na to ochotę, gdy coraz bardziej poznajemy głównego bohatera.
Napisałam na początku że dla mnie główny bohater jest butny i tchórzliwy – i zdania nie zmieniłam. Otto albo myśli o pieniądzach albo o tym, że niegodziwością jest zostawienie na pastwę losu firmy, zaznaczmy swojej firmy, co w konsekwencji również doprowadza do myślenia o pieniądzach, a właściwie bardziej o tym, ile ich stracił. Jest to zdecydowanie wątek męczący dla czytelnika, tym bardziej że na tle innych bohaterów, którzy myślą tylko o przetrwaniu, szczególnie się to wyróżnia i razi. A co do owego studium szaleństwa, które ma przedstawiać ta historia… no cóż, dla mnie to słowa aż nadto przesadzone.
Książka „Podróżny”, to również dobre tłumaczenie Elżbiety Ptaszyńskiej-Sadowskiej i oprawa graficzna, w tym okładka, której projekt wykonała Magda Kuc.
Podsumowując to co odczułam czytając tę książkę… uważam że warto ją przeczytać i polecam ją. Jednak nie wpłynęła ona na mnie tak, jak miała wpłynąć, według większości osób, którzy ją oceniali i zachęcali do jej lektury – mowa tu również o tekście, widniejącym na okładce „Podróżnego”. Po przeczytaniu tej książki miałam na jej tematy kilka przemyśleń, w tym to dotyczące głównego bohatera. Minął już jakiś czas odkąd skończyłam czytać tę historię, a nadal zastanawiam się czy Otto Silbermann był podróżny czy po prostu próżny.
od red. Czyli książka jakieś wrażenie zostawiła? :-) To dobrze! Dziękuję i wysyłam inną. Może będzie ciekawsza...
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska