Radio Białystok | Felieton | Władze Suwałk postanowiły, że zapłacą nauczycielom za kwietniowy strajk - felieton Tomasza Kubaszewskiego
Wolałbym — szczerze mówiąc — żeby nasze dzieci rozwijały się, a nie cofały. W Suwałkach nie będą jednak miały wyjścia.
Władze miast postanowiły zapłacić nauczycielom za wiosenny strajk. Nie wprost, jak to jeszcze na przełomie maja i czerwca uczynili dyrektorzy szkół powiatu augustowskiego — za co pewnie prędzej czy później poniosą konsekwencje — ale w postaci dodatkowych zajęć. Mają się one odbywać dwa razy w tygodniu przez dwa miesiące. Jak powiedziała zastępca prezydenta miasta Ewa Sidorek, to będzie czas na „uzupełnienie treści edukacyjnych niezrealizowanych podczas strajku”.
Problem polega tylko na tym, że szczególnie w naukach ścisłych jedno wynika z drugiego. Najpierw dzieci uczą się dodawania czy mnożenia, a dopiero potem wyciągania pierwiastków. Jeżeli nie opanują pierwszego, o drugim nie ma mowy. A strajk, przypominam, trwał trzy kwietniowe tygodnie. Później były jeszcze prawie dwa miesiące nauki. No i mijają kolejne dwa miesiące obecnego roku szkolnego. I co? Przez ten czas nauczyciele czekali, kiedy będzie można odrobić kwietniowe zaległości? Wprowadzali te przykładowe pierwiastki, udając, iż nie wiedzą, że dzieci o takim mnożeniu nie mają pojęcia?
Trudno nie mieć wątpliwości, czy te dodatkowe zajęcia, to bardziej uczniom są potrzebne, czy jednak nauczycielom.
Wszystko komplikuje fakt, że sprawcy całego kwietniowego zamieszania, czyli Związek Nauczycielstwa Polskiego, proklamowali kolejny strajk – tym razem włoski. Niby już trwa, choć przynajmniej w naszym regionie za wiele się o nim nie mówi. Ma polegać na tym, że nauczyciele nie będą wykonywali większości dodatkowych prac. I co ten biedny nauczyciel z Suwałk ma w takiej sytuacji począć? No bo chyba nie będzie tak, że odmówi poprowadzenia kółka zainteresowań, ale dodatkowe, płatne zajęcia już poprowadzi? Pani prezydent, jak to będzie?