Radio Białystok | Felieton | Mroczna przeszłość dobrodzieja Lipska - felieton Tomasza Kubaszewskiego
Był prawdziwym dobrodziejem Lipska nad Biebrzą, bo stamtąd pochodził. Wszystko potrafił załatwić. Zakład przemysłowy w niewielkim miasteczku przy białoruskiej granicy - proszę bardzo. Szkoła - jak najbardziej. Pomnik - jaki się tylko podoba. Wóz strażacki - żaden problem. Taki obraz - dobrotliwego wujka stworzyli autorzy właśnie wydanej monografii Lipska, pod redakcją Adama Czesława Dobrońskiego.
O jakiego tu wujka chodzi? O generała Mirosława Milewskiego, jedną z najmroczniejszych postaci całego okresu PRL.
Pierwsza wzmianka o jego karierze dotyczy roku 1945. Miał wtedy raptem 17 lat i już był funkcjonariuszem UB. "Po wyzwoleniu terenów współpracował z sowieckim wojskowym wywiadem Smiersz. Po jego doniesieniach Sowieci aresztowali dużo akowców” - można przeczytać w opinii wystawionej Milewskiemu przez jego przełożonych. Żeby nie było wątpliwości — chodzi w tym przypadku o udział tego dobrodzieja Lipska w obławie augustowskiej, czyli największej zbrodni w powojennej historii Polski. Komuniści zamordowali przynajmniej kilkaset osób podejrzewanych o współpracę z niepodległościowym podziemiem. A Milewski, mający dobre kontakty w tych środowiskach, po prostu ludzi denuncjował. To była jego przepustka do późniejszej kariery. Silnie wspierany przez Sowietów dotarł na szczyty komunistycznej władzy. Był członkiem ścisłego kierownictwa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i ministrem spraw wewnętrznych. Tkwił po uszy w tzw. aferze Żelazo, czyli bandyckiej, związanej z zabójstwami i napadami, operacji komunistycznych służb specjalnych w Europie Zachodniej. Niektórzy historycy twierdzą też, że mógł być inspiratorem zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki.
Ale w liczącej 500 stron monografii Lipska na ten temat nie ma ani słowa. A przy ostatnim wpisie dotyczącym pogrzebu Milewskiego w 2008 roku wręcz wzruszyć się można. Cytuję: "Urnę z prochami zmarłego złożono do grobu przy dźwiękach "Ciszy" odegranej na trąbce. Przysypano ją ziemią z cmentarza lipskiego".
Z tej wydanej za spore publiczne pieniądze księgi historii własnego miasta będą się pewnie teraz uczyły miejscowe dzieci.