Radio Białystok | Felieton | Protesty pod sądami, a o Joannie S. cisza - felieton Tomasza Kubaszewskiego
"Cała Polska protestuje przeciwko łamaniu praworządności" - przeczytałem w niedzielę na jednym z portali. Parę godzinę później na tym samym portalu ukazała się informacja o kilkudziesięciu protestach, czyli coś poszło nie tak.
W naszym województwie ludzie pod sądem zebrali się jedynie w Białymstoku. Odegrano "Etiudę rewolucyjną" Fryderyka Chopina, przemówił prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. - Nie poddamy się! Nie damy się zastraszyć! Nie damy się sprzedać ani za stanowiska, ani za judaszowe srebrniki. Będziemy trwać aż do zwycięstwa - miał powiedzieć.
Współorganizatorzy niedzielnych protestów - sędziowskie stowarzyszenie Iustitia napisali w specjalnej odezwie, że chodzi m.in. o to, by sądy "należały do ludzi" i że wszystko to jest "dla nas wszystkich". To bardzo cenna deklaracja. Bo może oznaczać, że w sądach nie będą już zapadały wyroki, o jakich niemal nieustannie mówi się w telewizyjnych programach interwencyjnych, że przedsiębiorca z takich dajmy na to Suwałk, którego prokuratura oskarżyła o zgwałcenie 18-latki, trafi jednak do więzienia, a nie otrzyma karę w zawieszeniu, zaś kierowcy zwolnieni na podstawie wydumanych kryteriów ze znajdującego się w tym samym mieście Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej doczekają się sprawiedliwości.
Właściwie należałoby się jeszcze wyjaśnienie, z czego wzięło się to niedzielne zamieszanie. Chodzi oczywiście o sędziego z Olsztyna Pawła Juszczyszyna, który rozpatrując jedną ze spraw cywilnych, wystąpił o udostępnienie list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. I za to został zawieszony w wykonywaniu obowiązków. Juszczyszyn zakwestionował to, że w I instancji w tej sprawie orzekał sędzia z nadania nowej KRS, wyłonionej przez wybraną przez Polaków większość parlamentarną.
Mnie najbardziej ciekawi jednak co innego. Otóż sędzia Juszczyszyn miał orzekać w sprawie o zapłatę, wytoczonej przez pewien fundusz inwestycyjnego pani opisywanej w mediach jako Joanna S. Nie wiadomo jednak, o jaką kwotę chodzi, kto tu jest naprawdę winny, czy przez opieszałość sądu fundusz zbankrutuje, czy też może jego żądania są bezzasadne i przez to kobieta ma niepotrzebne problemy. Ale czy to dla sędziego Juszczyszyna i nie tylko dla niego ma jakiekolwiek znaczenie?