Radio Białystok | Felieton | Wara od naszej kolejki! Felieton Tomasza Kubaszewskiego
W dużym markecie spożywczym w samym centrum Suwałk zrobiła się gigantyczna kolejka do jedynej czynnej kasy. Trzech innych nikt nie obsługiwał. Krzyknąłem z końca kolejki do kasjera - młodego człowieka, wykonującego wszystkie czynności w takim tempie, że określenie ich żółwim byłoby obrazą tych gadów, by wezwał pomoc.
- Już było dzwoniono - odparł wyraźnie zirytowany i dalej robił swoje, a właściwie nie robił.
Ile w tych marketach muszą płacić, że nawet takie osoby znajdują tam pracę? O tym kasjerze suwalczanie legendy już zresztą opowiadają. Niektórzy na sam jego widok odkładają zakupy i wychodzą. Bo szkoda im czasu.
Ja jednak nie dałem za wygraną.
- To proszę zadzwonić jeszcze raz - rzekłem. - Nie widzi pan, ilu ludzi czeka?
Usłyszałem tylko jakieś burknięcie.
I wtedy zareagowała kolejka. Bynajmniej nie opowiedziała się po mojej stronie.
- A co tak się spieszy? - rzuciła mocno starsza kobieta.
- Ludzie to teraz strasznie niecierpliwe - wtórował jej jakiś mężczyzna.
- Czego to się awanturować? - dorzucił ktoś inny.
- Proszę, proszę - wycedził wytatuowany młodzian, gdy w końcu otworzyli drugą kasę.
Dobrze, iż otworzyli, bo nastrój był taki, że pewnie usłyszałbym jeszcze, że dzielę Polaków, że nie zachowuję się po europejsku, że nie jestem tolerancyjny i tak dalej, i tak dalej.
Czy ta autentyczna historia czegoś przypadkiem nie przypomina? Okazuje się, że takich, którzy całe życie gotowi są spędzić w kolejce specjalnie nie ubywa, a jak ktoś chce to zmienić, po prostu dostaje po łbie. Na przykład od ryczących w jednym chórze mediów. Ale mimo to - na szczęście - otwierane są kolejne kasy i nikt nie musi być skazany na sprzedawcę wolniejszego od żółwia. To tylko kwestia wyboru.