Radio Białystok | Felieton | Wirtualna rzeczywistość pasuje części Polaków - felieton Tomasza Kubaszewskiego
W przeddzień I tury wyborów niemal wszystkie słupy ogłoszeniowe w Suwałkach zaklejone zostały reklamą cyrku. Dziwnym zbiegiem okoliczności, na wierzchu pozostały jedynie niektóre plakaty Rafała Trzaskowskiego.
Słupami ogłoszeniowymi administruje na zlecenie suwalskiego Ratusza Spółdzielnia Socjalna "Perspektywa", czyli tzw. organizacja pozarządowa. Tam, jak widać, perspektywy są bardzo ograniczone, bo jeśli ktoś uznaje - dając zgodę na wykorzystanie słupów - że cyrk jest ważniejszy od wyborów prezydenckich, to nie wystawia sobie zbyt dobrego świadectwa. No chyba, że miało wyjść, tak jak wyszło. Bo władze Suwałk pewnie otwierałyby szampany, gdyby Trzaskowski wygrał.
Ciekawe, jakie niespodzianki na słupach czekają na mieszkańców przed II turą?
Władze - jako się rzekło - otwierałyby szampany, ale gdy premier Mateusz Morawiecki przyjechał do Suwałk z czekiem na ponad 7 milionów złotych dla tego miasta i na setki tysięcy dla okolicznych gmin, to suwalski prezydent i paru antyrządowych wójtów ustawili się do zdjęcia w pierwszym rzędzie. Zastanawiam się, jak ludzie radzą sobie z takim rozdwojeniem jaźni? Jeden wójt to przynajmniej brodę zapuścił, zgoli po wyborach i dalej będzie mógł patrzeć sobie prosto w twarz. A reszta?
Adorowany w kręgach samorządowych prezydent Białegostoku powiedział niedawno, że - cytuję - "PiS ograbia samorządy". W czasach niespotykanych nigdy wcześniej dotacji na rządowy Funduszu Dróg Samorządowych, czy - ostatnio - Fundusz Inwestycji Lokalnych brzmi to tak, jak połowa, jeśli nie więcej, afer wymyślanych w ostatnich latach przez antyrządowe media - wirtualna rzeczywistość po prostu. Coś, co naprawdę nie istnieje.
I pod tym względem cyrk, który wystąpił w Suwałkach bardzo z tym współgra. Bo tam, zamiast prawdziwych słoni, prawdziwych tygrysów, czy prawdziwych żyraf, występowały ich hologramy. Taka współczesna namiastka cyrku.
Szczerze mówiąc, zdecydowanie wolę rzeczywistość prawdziwą od tej wirtualnej. Chodzi rzecz jasna o politykę, a nie o cyrk. Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że znacznej części Polaków taka wirtualna rzeczywistość bardzo pasuje. Tylko, żeby z czasem właśnie w cyrk się nie zamieniła.