Radio Białystok | Felieton | Szczepionka - felieton Marka Gąsiorowskiego
Farmaceutyczne firmy Pfizer i BioNTech informują, że mają skuteczną szczepionkę na koronawirusa. To wielki dzień dla ludzkości, jak i całej nauki – powiedział Albert Bourla, szef koncernu Pfizer. Szczepionkę mają otrzymać także kraje Unii Europejskiej, w tym Polska. Ta informacja daje nadzieję na punkt zwrotny w wojnie z COVID-19.
Szczepionka jest skuteczna w 90 procentach, wywołuje pożądaną reakcję immunologiczną. To bardzo dużo – przykładowo, znane nam szczepienia przeciwko grypie są skuteczne, jak twierdzą fachowcy, na poziomie 70, a nawet 60 procent.
Antidotum na COVID-19 nie powoduje skutków ubocznych, co tylko zachęca, by bez skrupułów skorzystać z takiej ochrony własnego zdrowia. Takie wnioski powstały po przetestowaniu ponad 43 tys. pacjentów. Jakby nie patrzeć, pojawiło się światełko w tunelu, ale by nabyć tzw. odporność stadną, przed nami jeszcze długa droga, a w przypadku naszego społeczeństwa, dodatkowo pełna niebezpiecznych zawirowań.
Skąd takie wnioski? Sondaże przeprowadzone przez polskie i zagraniczne pracownie nie pozostawiają złudzeń. Mieszkańcy naszego kraju, obok Rosjan, są na samym końcu klasyfikacji tych państw, gdzie te szczepienia są akceptowane.
Według sondażu opublikowanego w naukowym czasopiśmie "Nature" ledwie ponad 56 procent mieszkańców Polski dobrowolnie by się zaszczepiło, ponad 27 procent powiedziało kategorycznie nie. Jeszcze słabiej te chęci zaaplikowania sobie COVID-owego antidotum wyglądają w naszych polskich sondażach. Tylko co trzeci Polak (37 proc.) skorzystałby z takiej szczepionki, gdyby była dostępna. Główne obawy Polaków to zbyt szybkie wprowadzanie specyfiku na rynek i brak zaufania do firm pracujących nad nim.
Najbardziej ufni są najmłodsi dorośli - osoby w wieku 18-24 lat - wynika z badania przeprowadzonego przez Warszawski Uniwersytet Medyczny oraz Uniwersytet Warszawski we współpracy z ARC Rynek i Opinia na próbie 1066 osób.
Nie są to optymistyczne wieści, bowiem szczepienia spełniają dwojaką rolę – oprócz ochrony pojedynczych pacjentów, prowadzone na szeroką skalę dają nam odporność stadną. O takiej odporności na przykład wobec takiej choroby jak odra możemy mówić przy zaszczepieniu przynajmniej 95 procent populacji. W przypadku wirusa COVID-19 może wyglądać to bardzo podobnie.
Dlaczego jesteśmy tacy sceptyczni? Krecią robotę od lat wykonują antyszczepionkowcy. Głownie działają za pośrednictwem poczty pantoflowej, a przekaz, jaki formułują to mieszanina mitów, faktów i rzekomych powikłań, jakie dają szczepienia.
Rzecz w tym, że nikt naukowo tych skutków nie udowodnił, a w społecznej świadomości sporej grupy mają się znakomicie. I dzięki tej grupie wiele chorób odżywa na nowo. A podobno, jak wieść gminna niesie, wraz ze szczepieniem na COVID wprowadzą nam mikro chipa, by móc kontrolować całe narody.
Pomysł kuriozalny i absurdalny zarazem, choć na scenariusz do filmu science-fiction idealny. Polska, jak zapewniał premier naszego rządu, chce sprowadzić 20 mln szczepionek. Już dziś warto się zastanowić, czy szczepienia mają być dobrowolne, czy obowiązkowe, przynajmniej przez jakiś czas. A jeśli obowiązkowe, to jak wyegzekwować ten obowiązek od sceptyków i jak się przed takimi osobami chronić, do czasu, gdy stadnie będziemy odporni? Każdy bez względu na to czy jest zwolennikiem, czy przeciwnikiem szczepień, chce, by pandemia się skończyła. Dlatego nie ma wyjścia, musimy działać razem.
