Loterie PIT-owe - felieton Adama Dąbrowskiego

Od kilku lat niektóre z samorządów organizują tzw. loterie PIT-owe. Polega to na tym, że wskazując odpowiednie miasto jako miejsce swojego zamieszkania, można wziąć udział w losowaniu, przygotowanych przez władze samorządowe nagród. W województwie podlaskim loterie takie na pewno w tym roku odbędą się w Wasilkowie i w Łomży.

PIT-y to łakomy kąsek dla każdego samorządu. Z podatku dochodowego od każdego mieszkańca wraca do kasy samorządowej co najmniej 2 tys. zł. To od tych zarabiających płacę minimalną, bo od tych ze średnią krajową już ponad 3,5 tysiąca…

Nic zatem dziwnego, że miasta starają się przekonać takich podatników, że powinni tę kwotę przekazać właśnie im. A to zależy od samego wypełniającego zeznanie. Wystarczy w zeznaniu podatkowym podać adres albo swojego zameldowania, albo miejsca zamieszkania. A to nie zawsze musi być to samo. Dlatego też samorządy, które chcą przekonać podatników - bo nie oszukujmy się, o nich głównie chodzi - organizują loterie. Ogłaszają, że każdy, kto wpisze odpowiednią miejscowość w swoim zeznaniu i zgłosi to do urzędu, będzie brał udział w losowaniu nagród. W Wasilkowie główną wygraną będzie samochód (marki nie podam, żeby nie było kryptoreklamy), zaś w Łomży także sprzęt jeżdżący i warczący, a mianowicie… odkurzacz. Chociaż nie, to właściwie robot, który sam sprząta i na którym, jak to czasami można zobaczyć w Internecie, lubią jeździć koty.

Dlaczego akurat w tych miastach? Wasilków prawdopodobnie chce przekonać swoich mieszkańców, żeby nie wspierali finansowo pobliskiej aglomeracji, w której zapewne wielu z nich pracuje, a zamiast tego przekazali swoje pieniądze na inwestycje lokalne. W Łomży? Cóż, pomysłodawcy loterii po raz kolejny przypominają, żeby w zeznaniu podatkowym koniecznie wpisywać miasto Łomża, bo jak nie, to ich pieniądze zawłaszczy gmina… I na nic zdają się tłumaczenia pracowników Urzędu Skarbowego, że ich system jest na tyle inteligentny, iż odróżnia, co jest nazwą ulicy w mieście, a co podłomżyńską wsią… Trudno.

Loterie takie organizują lub organizowały w poprzednich latach także inne niż nasze samorządy – z reguły tych miast, w których studiują, pracują, a często i mieszkają obywatele zameldowani w innych miejscowościach, czasem wręcz na drugim końcu Polski. Dlatego samochody szczęśliwcom loterii proponowały co roku Łódź, Lublin, Sosnowiec, Gdańsk, Gdynia… Te ostatnie przykłady są szczególnie ciekawe. Części składowe nadmorskiej aglomeracji tak rywalizowały o podatników, że nie tylko Gdańsk, Gdynia i Sopot organizowały takie loterie, ale dodatkowo jeszcze Pruszcz Gdański i Rumia. Każdy więc mógł sam zadecydować, czy woli samochód od władz Pruszcza, czy podróż za kilkanaście tysięcy złotych od prezydenta Sopotu…

Coraz częściej jednak samorządy bardziej niż na próby przekupstwa pojedynczych mieszkańców, stawiają na korzyści dla wszystkich. Kraków, Poznań czy Wrocław proponują tym, którzy rozliczą podatki u nich, aplikacje lub karty uprawniające do zniżek na imprezy, podczas korzystania z komunikacji czy przy wejściu do miejskich placówek. Pomysł wprowadzenia takiej karty i aplikacji jednocześnie zgłosił zresztą ostatnio także prezydent Łomży. Kolejnym krokiem jest specjalny kalkulator na stronie internetowej miasta. Wpisując tam swoje miesięczne zarobki, każdy podatnik może sprawdzić na co, jaka część jego pieniędzy będzie w tym roku wydana. To chyba najbardziej podmiotowe traktowanie mieszkańców. Nie jako darczyńców czy beneficjentów, tylko jako partnerów w zarządzaniu miastem.

| red: lma