Radio Białystok | Felieton | Skandal przy granicy - felieton Tomasza Kubaszewskiego
Na naszych oczach dzieją się rzeczy straszne. "Były premier kontrolowany przy granicy. To było upokarzające" - krzyczy nagłówek w jednym z portali.
O kogo chodzi? O mieszkającego niedaleko wschodniej granicy Włodzimierza Cimoszewicza. Mówi on tak: "Kiedy wyjeżdżam, jadę po zakupy, albo po prostu z powodu mojej pracy wybieram się do Brukseli czy do Strasburga, to jestem kontrolowany. Sprawdzano dowód osobisty i kazano mi podawać stan licznika mojego samochodu. Najwyraźniej sprawdzano, czy były premier nie jeździ skradzionym samochodem. Może jeszcze sam go ukradł?"
Spokojnie, policjanci czy funkcjonariusze Straży Granicznej może po prostu nie czytają pewnych portali oraz nie oglądają szczególnie jednej telewizji i nie wiedzą, że - tak jak w dawnych czasach - jedne samochody można zatrzymywać, a TYCH akurat - nie.
Zresztą na to samo narzekał wójt przygranicznej gminy Płaska Wiesław Gołaszewski, co też należy uznać za skandaliczne. Oczywiście zatrzymywanie, a nie narzekania.
Nie można przejść również do dziennego porządku nad tym, co wyprawiają mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Otóż, proszę sobie wyobrazić, informują Straż Graniczną o imigrantach pojawiających się w okolicy. Ubolewał nad tym niedawno wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego Michał Bilewicz. Z góry uprzedzam, że jeśli absolwenci tej szacownej uczelni zaczynają się teraz wstydzić, iż ją skończyli, to ich problem.
Reasumując. Jeżeli te argumenty nie są przekonujące i nie ułatwią białoruskiemu dyktatorowi zalania naszego kraju imigrantami, to już nie wiem, co jeszcze musi się wydarzyć.