Diety łomżyńskich radnych: odcinek kolejny - felieton Adama Dąbrowskiego

Na początek krótkie streszczenie poprzednich odcinków. Diety radnych rady miejskiej Łomży określane są nie kwotowo, lecz procentowo od kwoty bazowej. Znaczy to, że od kilkunastu lat wzrastały wraz z nią i jeszcze kilka miesięcy temu wynosiły, dla szeregowych radnych niespełna 1 tys. zł, a dla przewodniczącego nieco ponad dwa razy więcej.

Znacząca zmiana zaszła, gdy centralnie zmieniono sposób ich naliczania i np. łomżyńscy radni zostali nagle z dnia na dzień obdarowani podwyżką średnio o 50 procent swojej dotychczasowej diety. Wyłoniła się jednak wówczas z grona rady grupa rewolucjonistów, którzy przeforsowali (co prawda znikomą przewagą głosu) obniżenie swojego (i co gorsza, kolegów) udziału w tym torcie. Apanaże wszystkich zostały obniżone. I tu właśnie rozpoczyna się obecny odcinek.

Okazało się, że klub radnych tzw. prezydenckich, nie czekając na rozstrzygnięcie wojewody, wystosował do niego pismo poddając w wątpliwość legalność tej obniżki: 

Nasz klub wysyłał zastrzeżenie do wojewody - przyznaje przewodniczący klubu Andrzej Grzymała.

Z pismem podpisanym przez przewodniczącą rady nie mogłem zapoznać się ani w łomżyńskim ratuszu, ani w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim. Mogłem jednak przeczytać (przy świadkach) odpowiedź z Wydziału Nadzoru i Kontroli. Stwierdzono tam, że nie ma podstaw do uchylenia tegoż aktu prawnego, ale najlepiej by było, gdyby rada podjęła nową uchwałę. 

Być może chodziło o stwierdzenie, że „uchwała wchodzi życie z dniem podjęcia”, zamiast „po opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym”. To najczęstszy bowiem błąd samorządów w tego typu aktach prawnych, którego nie ustrzegł się nawet Sejmik Województwa Podlaskiego. Uchwały takie kierowane są do poprawki, ale nie uchylane w całości. Jednak łomżyńscy radni postanowili wykorzystać tę szansę:

Po wysłaniu zastrzeżeń jakie mieliśmy do procedowania tej uchwały wojewoda odpowiedział, że najlepiej by było utworzyć nową uchwałę. W związku z tym klub, po otrzymaniu pisma wojewody złożył projekt nowej uchwały - mówił Andrzej Grzymała.

I ta nowa propozycja naliczania diet to nie tylko powrót do stanu poprzedniego, ale... ich podwyżka. Przez doliczenie procent kwoty bazowej. Najmniej dla zwykłego radnego, bo o siedem więcej, ale dla wiceprzewodniczącego rady już o 47 procent – do ponad 3 tys. zł miesięcznie.

Andrzej Grzymała – nota bene właśnie wiceprzewodniczący rady miejskiej – tak to argumentuje:

W innych miastach, które są na poziomie Łomży, mają budżety na poziomie Łomży, radni poustalali dużo, dużo wyższe diety niż to, co my proponujemy.

Ale ma i wytłumaczenie takich działań:

Ja osobiście będę miał więcej do przekazania dla potrzebujących. Zresztą robię zawsze i będę robił zawsze, że ci, co będą potrzebowali, to będę im przekazywał.

Jeśli więc radni te nowe diety uchwalą, to potrzebujący pomocy z Łomży już wiedzą gdzie się o nią zwrócić.

A jeśli łomżyńscy radni w ostatniej chwili autopoprawką zrezygnują z takich kwot i powrócą do tych sprzed samej obniżki, to ostatecznie wyjdzie na to, że są oszczędni, skromni i zatroskani o finanse miasta.

| red: bs, mark