Radio Białystok | Gość | nadinsp. Daniel Kołnierowicz [wideo] - komendant wojewódzki podlaskiej policji
- Sprawca bądź sprawcy byli na terenie miasta wcześniej kilkukrotnie, robili rozpoznanie co do sposobu poruszania się matki i dziecka, co do tego, którędy najłatwiej wyjechać z Białegostoku, jak wyjechać albo wjechać do miejsca porwania bez uwidaczniania się na różnego rodzaju kamerach.
Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla dwóch mężczyzn podejrzanych o pozbawienie wolności matki i jej córki. Zostały uprowadzone w czwartek (7.03) w Białymstoku. Po prawie 30 godzinach uwolniła je policja.
O przebiegu tej akcji z komendantem wojewódzkim podlaskiej policji nadinspektorem Danielem Kołnierowiczem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Zacznijmy od zatrzymania, bo są rozbieżne relacje. Jak to było naprawdę? Prokurator mówi, że kobieta uciekła z samochodu, podążyła gdzieś na parking, stamtąd zawiadomiła policję i wtedy ją zlokalizowaliście i zabraliście.
nadinsp. Daniel Kołnierowicz: Wersje są różne co do kwestii zatrzymania i pewnie na tym etapie ustalenia prokuratorskie są takie a nie inne. Czy one okażą się ostateczne, to zobaczymy, stąd też nie chciałbym tego komentować.
Faktycznie matka z dzieckiem zostały zatrzymane czy przejęte przez policjantów w nieco innym miejscu niż sam sprawca porwania. Sam sprawca porwania był niedaleko. Mówię o ojcu dziecka. Natomiast co się działo w pojeździe, zanim do tego doszło, jaka była rola poszczególnych osób, a więc sprawcy, współsprawcy, matki, dziecka, jak to wszystko wyglądało, to myślę, że na tym etapie jeszcze jest za wcześnie, żeby wysnuwać kategoryczne wnioski.
Akcja się udała. A co byście usprawnili?
Panie redaktorze, akcja się udała. Natomiast oczywiście akcja była bardzo trudna, bardzo ciężka. Jeżeli chodzi o usprawnienie czegokolwiek, to ja myślę, że wszystko tutaj działało tak, jak trzeba.
Należy zaznaczyć, że mieliśmy bardzo mało informacji co do kwestii pojazdów, jakimi się sprawcy posługują, bo oni przecież te pojazdy zmieniali, więc tak naprawdę do pewnego momentu nie wiedzieliśmy w zasadzie, czego szukamy. Było to w tych początkowych okresach, więc to było bardzo trudne, bardzo ciężkie.
Natomiast tutaj chylę czoła i dziękuję wszystkim służbom, które - muszę powiedzieć - same się zaangażowały, nie czekając na jakieś prośby czy sygnały od nas. I Straż Graniczna, i ABW same nawiązały z nami kontakt, deklarowały pomocy czy to techniczną, czy też osobową. W tej kwestii z tej pomocy oczywiście korzystaliśmy, bo tutaj nie można nie skorzystać.
Za to wszystko serdecznie dziękuję i myślę, że to współdziałanie między służbami było na najwyższym poziomie.
Ja jeszcze korzystając z okazji, chciałbym podziękować z tego miejsca wszystkim funkcjonariuszom, policjantom, funkcjonariuszom innych służb, którzy brali udział w tej akcji, w tych działaniach, bo wiem, że były takie przypadki, i to nie jednostkowe, a znaczna część tych funkcjonariuszy, kilkadziesiąt godzin bez przerwy w służbie bez snu, bez powrotu do domu. Tutaj determinacja była bardzo duża, a zatem należą im się podziękowania, należą im się brawa.
Chciałbym również podziękować i przeprosić wszystkich mieszkańców, zwłaszcza Białegostoku i okolic, którzy zetknęli się z jakimiś trudnościami, bo przecież blokady, które żeśmy rozstawiali, spowodowały utrudnienia w ruchu. Być może niektórzy spóźnili się do pracy, domu. Natomiast tutaj był stan wyższej konieczności. Mam nadzieję, że to usprawiedliwia.
Dziękuję również za wszystkie sygnały mieszkańcom, sygnały, które pomogły nam w ustaleniu.
Child Alert się sprawdził?
Child Alert się sprawdził. I ja myślę, że to była kluczowa kwestia, jeżeli chodzi o zatrzymania tych sprawców, ustalenia miejsca pobytu. Rozesłane bardzo szybko za pośrednictwem mediów komunikaty, informacje, infolinie - to wszystko, co wchodzi w skład tego systemu - spowodowało to, iż tych informacji faktycznie mieliśmy wiele. Wizerunki osób uprowadzonych, uprowadzonego dziecka były znane. Dostawaliśmy informacje, dostawaliśmy sygnały, weryfikowaliśmy je wszystkie.
Należy tutaj wnioskować, że dzięki temu ta akcja skończyła się właśnie tak, jak się skończyła.
A uzbrojenie techniczne. Czy gdybyście na przykład wcześniej dysponowali własnym śmigłowcem i wcześniej go uruchomili, to może zasięg, tempo poszukiwań by wzrosło i wcześniej udałoby się zlokalizować przestępców, mimo że zmieniali pojazdy?
Myślę, że nie miało to tutaj to większego znaczenia, z tego względu, że jeżeli chodzi o śmigłowce czy inne środki techniczne, naprawdę bardzo szybko i bez żadnych problemów skorzystaliśmy z zasobów innych służb, więc śmigłowce latały jeszcze tego samego dnia około 15:00, jak pamiętam.
To już po pięciu godzinach.
Tak. Tylko należy zaznaczyć, że myśmy - jeszcze raz powtarzam - nie do końca wiedzieli, czym poruszają się sprawcy. Owszem, opis pierwszego pojazdu i ten pierwszy pojazd, który świadkowie widzieli, to tak, tego pojazdu, żeśmy poszukiwali. Natomiast okazało się jednak, że sprawcy ten pojazd porzucili, przesiedli się do innego. I tutaj mieliśmy trudności ze zidentyfikowaniem, jaki to był pojazd. Oprócz koloru w zasadzie nic nie mieliśmy.
Natomiast to wszystko powodowało to, że poszukiwania były jeszcze bardziej utrudnione. W międzyczasie dopływały nowe informacje, które rozszerzały jeszcze krąg potencjalnych możliwości i środków, z których korzystają sprawcy. I to wszystko powodowało to, że dopóki nie byliśmy pewni albo przynajmniej w przybliżeniu nie mogliśmy powiedzieć, w którym miejscu sprawcy się znajdują, to poszukiwania były prowadzone, że tak powiem, bardzo mocno prewencyjnie na dużą skalę.
Dwóch sprawców zostało zatrzymanych. Czy będą kolejne zatrzymania? Czy ktoś jeszcze był zaangażowany w to zdarzenie?
Nie można tego wykluczyć w tej chwili. Nie chciałbym przesądzać, ale swoją wiedzę w tej chwili na ten temat niestety się z państwem nie podzielę. Na to jest za wcześnie. Tutaj jest rola prokuratora, aby to wszystko dokładnie wyjaśnić.
Z opisów, które do nas dotarły, wynika, że akcja była przemyślana, przygotowana. Może pewne elementy nie do końca udało się zrealizować, ale nie było to działanie ad hoc.
Nie, na pewno nie było to działanie ad hoc. Myślę, że nie zdradzę tutaj wielkiej tajemnicy, jeżeli powiem, że sprawca bądź sprawcy byli na terenie miasta wcześniej kilkukrotnie, robili rozpoznanie co do sposobu poruszania się osoby porwanej, matki, dziecka. Stosowali różne środki. Przy tym robili również rozpoznanie co do tego, którędy z Białegostoku najłatwiej wyjechać, jakie są możliwości, jak wyjechać albo wjechać do miejsca porwania bez uwidaczniania się na różnego rodzaju kamerach. Czyli robili rozpoznanie tego, w których miejscach jest monitoring.
I to wszystko powoduje, że byli bardzo dobrze przygotowani. Poza tym również inne środki, którymi się posługiwali, wskazują na to, że osoby te miały bardzo dobrze zaplanowane działania, były na to przygotowane i na pewno wiedzę w tym zakresie posiadały.
Skąd taka profesjonalna wiedza?
Jeżeli chodzi o kwestie wiedzy, to też będziemy wyjaśniali, skąd ona się wzięła. Nieoficjalnie wiemy, że faktycznie takie przygotowania były. Być może nawet - są pewne przypuszczenia - że osoby te mogły brać udział wcześniej w takich działaniach na rzecz innych osób, więc pewne doświadczenie mogły w tym zakresie posiadać i pewno stąd się to wszystko wzięło.
Śledztwo toczy się, próba ustalenia, czy ktoś więcej nie był zaangażowany, to wszystko trwa.
Tak, to wszystko trwa. Myślę, że to wszystko jeszcze przed nami. Nie chcielibyśmy tutaj wprowadzać opinii publicznej w błąd, przynajmniej na tym etapie, który mamy dzisiaj, informować o jakiś szczegółach, których jeszcze nie potwierdziliśmy albo być może w ogóle nie powinniśmy ich ujawniać.