Radio Białystok | Gość | prof. Szczepan Piszczatowski - kierownik Instytutu Inżynierii Biomedycznej Politechniki Białostockiej
"Nie ma w takim zadaniu niczego nadzwyczajnego. Robimy takie rzeczy na co dzień. Specyfika wynikała raczej z faktu, że trzeba to było zrobić szybko" - mówi prof. Szczepan Piszczatowski o produkcji masek dla lekarzy.
Maska do nurkowania jako wyposażenie ochronne dla personelu medycznego. To nie fantazja lecz potrzeba. Takie oczekiwania mają m.in. lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Rozwiązaniem tego problemu zajęli się naukowcy z Instytutu Inżynierii Biomedycznej Politechniki Białostockiej. O tym z kierującym Instytutem profesorem Szczepanem Piszczatowskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Czy to było skomplikowane zadanie inżynierskie? Zwykle tak bywa, że w momencie, kiedy coś potrzeba, błyskawicznie, to jesteśmy w tym dobrzy.
prof. Szczepan Piszczatowski: Nie ma w takim zadaniu niczego nadzwyczajnego. Robimy takie rzeczy na co dzień. Specyfika wynikała raczej właśnie z faktu, że trzeba to było zrobić szybko. Tutaj wyraźnie chcę podkreślić, że te nasze prace są dziełem wszystkich pracowników Wydziału Mechanicznego, a nie tylko instytutu, którym kieruję, ponieważ w tego typu zadania włączają się również inni koledzy, którzy w naszym instytucie akurat nie są zatrudnieni.
Robicie nie tylko ten łącznik potrzebny do filtra, do respiratora... Może pan przybliży tę sytuację? Dlaczego maska do nurkowania jest możliwa do wykorzystania w szpitalu?
Maska do nurkowania stanowi tutaj pewien element zastępczy maski, która jest w stanie chronić twarz, w tym przypadku twarz lekarza po to, aby mógł on bezpośrednio zaizolować się i oddychać. W układzie, w którym normalnie dociera do nurka powietrze, wstawiony jest filtr, poprzez które filtrowane jest powietrze, którym oddycha osoba, która tej maski używa. Nie jest to oczywiście rozwiązanie idealne - z takim rozwiązaniem, z takim pomysłem, przyszli do nas lekarze. Nasza rola polegała raczej tylko na dopasowaniu geometrycznemu i wydrukowaniu tych elementów, za co dziękujemy tutaj kolegom którzy się tym zajęli. To jest dosyć prosta sprawa.
Tutaj wykorzystaliście drukarkę 3D. Jak okazuje się - jest ona wszechstronna, bo nie tylko do produkcji tego łącznika wykorzystujecie tę drukarkę, ale także do wytwarzania przyłbic.
Przyłbice na drukarkach 3D dzisiaj drukują w Polsce wszyscy i chyba nie tylko w Polsce. Ostatnio widzieliśmy jak drukują nawet w Pałacu Prezydenckim. Niestety z naszego punktu widzenia tego typu produkcja wydawała się strasznie nieefektywna - to trwa bardzo długo. To było motywacją do tego, aby zmienić podejście do produkcji przyłbic i tutaj dokonaliśmy wyraźnych zmian, my te przyłbice produkujemy tylko w bardzo niewielkim stopniu przy użyciu drukarek, a reszta to ciężka, ręczna praca grupy naszych pracowników, którym serdecznie chcę podziękować za ten wysiłek.
A wracając do tego łącznika do respiratorów - to musiało zostać sprawdzone czy przynosi odpowiednie efekty. Bo samo zaprojektowanie - jak pan powiedział - dosyć proste było, natomiast to musi jednak mimo wszystko spełniać swoje funkcje i chronić przede wszystkim zdrowie lekarza.
Tutaj trzeba wyraźnie powiedzieć, że to jest działalność, gdzie pewne ryzyko zawsze istnieje i to ryzyko bierze na siebie lekarz, który gotowy jest tego typu prowizoryczne rozwiązanie zastosować. Nie ma się co oszukiwać, to nie są rozwiązania, które są dzisiaj sprawdzone, pewne. Natomiast wobec braku innych rozwiązań szukamy takich, które się da zrobić szybko, tak, aby były dostępne na już.
Panie profesorze, ale wyciągając wnioski z tej całej koronawirusowej sytuacji - przygotowujecie się do bardzo już zaawansowanego projektu, czyli chcecie produkować czy przygotowywać ludzi do produkcji respiratorów. Okazuje się, że w naszym kraju nie ma takowych producentów i nie mają także wiedzy, którą można by wykorzystać przy produkcji tego typu urządzeń.
Tutaj pan redaktor porusza zupełnie inny temat, rzeczywiście on wymaga trochę głębszego przyjrzenia się. To prawda co pan redaktor powiedział, nasza sytuacja dzisiaj wygląda w ten sposób, że od strony naukowej, od strony przygotowania kadry, naszych absolwentów, personelu naukowego, jesteśmy dzisiaj w stanie zrobić bardzo dużo. Natomiast ta bardzo nowoczesna dyscyplina jaką jest właśnie inżynieria biomedyczna - jedna z najbardziej nośnych dyscyplin na świecie jeżeli chodzi o postęp, o rozwój - nie znajduje dzisiaj możliwości bezpośredniego przełożenia na produkcję, ponieważ rynek zdominowany jest przez duże koncerny światowe i nasze polskie firmy tak naprawdę w tym obszarze są na zupełnie innym poziomie rozwoju. Bardzo trudno jest dzisiaj wykonać w Polsce respirator. Na drodze stają na dodatek przepisy, bariery prawne, które musielibyśmy pokonać po to, aby taki respirator wprowadzić na rynek. Nasze prace, które podejmujemy, są na razie na etapie oceny możliwości, czy to, co z całą pewnością będziemy w stanie zbudować jako prototyp, będzie dało się w jakikolwiek sposób wykorzystać po to, aby ratować pacjentów.
Okazuje się, że jednak państwa powinny mieć takie niezbędne zakłady, które wytwarzają właśnie respiratory, odpowiednie leki i w tej dziedzinie, wracając do respiratorów, przy walce z koronawirusem jest to urządzenie niezbędne, które może zdecydować o tym czy na przykład zostanie zdezorganizowana służba zdrowia czy nie.
Tak, zdecydowanie i tutaj mamy duży problem. Tak jak powiedziałem, w pełni popieram to co pan redaktor powiedział - powinniśmy mieć możliwość produkowania tego typu urządzeń. Uważam, że w naszym regionie, w naszym województwie, inżynieria biomedyczna rozwija się już od kilkudziesięciu lat i moglibyśmy być takim miejscem, moglibyśmy być centrum kraju, gdzie tego typu produkcję się prowadzi, potrzeba tylko pewnych skoordynowanych działań po to, aby to co my na Politechnice próbujemy tworzyć już od wielu lat miało przełożenie na rzeczywistość gospodarczą, pewnego wsparcia, pewnej koordynacji ze strony władz, województwa i tutaj jesteśmy gotowi do tego typu rozmów. Natomiast oczywiście to są działania, które można prowadzić w normalnym trybie, teraz potrzebne są działania pewne, awaryjne i spróbujemy zrobić to, co z naszej strony jest możliwe. Jeżeli to będzie dało się wykorzystać, jesteśmy do dyspozycji.
Na razie są to przyłbice, na razie są łączniki do masek, do nurkowania, ale na horyzoncie może być respirator, na horyzoncie może być ecmo czyli sztuczne płuco-serce.
To wszystko życie pokaże, jak długo to będzie trwało i na ile czas i okoliczności pozwolą nam na zrealizowanie tych wyzwań. Może lepiej byłoby gdyby nasze prowizoryczne rozwiązania nie były dzisiaj potrzebne, to by znaczyło, że ta epidemia nie rozwinęła się aż tak bardzo w naszym rejonie, w naszym kraju. Natomiast chcę wyraźnie podkreślić - jesteśmy w bliskim też kontakcie z wieloma firmami, z firmami, które działają w Klastrze Obróbki Metali, które również prowadzą działania, aby wspomagać szpitale. Praktycznie codziennie kontaktujemy się z przedstawicielami klastra i wymieniamy się informacjami co trzeba zrobić, jak to zrobić. Oczywiście to wszystko dzieje się na bieżąco, w trudnych warunkach, w trudnym czasie, więc te kontakty wymagają z naszej strony pewnej gotowości, pewnej zdolności do podejmowania szybkich decyzji, ale one są. I to stwarza nadzieję na to, że jeżeli będzie taka potrzeba, a powstanie tego typu konstrukcja, to pewnie znajdą się też firmy, które włączą się w to, aby wykonać tego typu urządzenia w praktyce, bo oczywiście Politechnika nie jest miejscem, które może produkować na wielką skalę tego typu urządzenia. My produkujemy u siebie przyłbice dużym wysiłkiem naszych pracowników, jeszcze raz chcę im serdecznie podziękować, natomiast większe projekty wymagałyby współpracy z wieloma firmami z otoczenia przemysłowego.
Mamy nadzieję, że ta wasza wiedza, doświadczenie wynikające z obecnej sytuacji, zostanie wykorzystane także przy wsparciu Państwa i wreszcie zostanie uruchomiona w Polsce produkcja niezbędnych urządzeń w leczeniu czy w innych działaniach antykryzysowych. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.