Radio Białystok | Gość | Edyta Dąbrowska - kierownik Regionalnego Obserwatorium Terytorialnego
- Rynek pracy potrzebuje specjalistów nie z wykształceniem wyższym, ale po prostu wykwalifikowanych robotników po szkołach branżowych, niekoniecznie po studiach - murarzy, tynkarzy, magazynierów, kierowców samochodów ciężarowych, sprzedawców...
Znamy kolejne prognozy dotyczące tego, jakie zawody będą w najbliższych latach najbardziej pożądane na podlaskim rynku pracy. Przygotowuje je Regionalne Obserwatorium Terytorialne Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Co z nich wynika? W jakim stopniu są one miarodajne?
Z kierownik Regionalnego Obserwatorium Terytorialnego Edytą Dąbrowską rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Automatyk, dekarz, monter nawierzchni kolejowej, technik budowy dróg, technik programista, technik robotyk, technik spawalnictwa. Na te zawody szkolnictwa branżowego ma być szczególne zapotrzebowanie na krajowym rynku pracy. Takie prognozy już po raz trzeci przedstawiło Ministerstwo Edukacji i Nauki. Co to tak naprawdę oznacza i jak długoterminowe są takie prognozy?
Edyta Dąbrowska: To oznacza, że rynek pracy potrzebuje specjalistów z wykształceniem nie wyższym, ale po prostu wykwalifikowanych robotników po szkołach branżowych, niekoniecznie po studiach.
Ministerstwo swoje prognozy publikuje z rocznym wyprzedzeniem. Są one aktualizowane raz w roku. Natomiast na poziomie naszego regionu tworzone są prognozy pięcioletnie. I one również potwierdzają, że będzie to pięć lat, w których na rynku pracy będą dominowały zawody związane z kształceniem branżowym. Będą to zawody robotników wykwalifikowanych takich jak murarze i tynkarze, różnego rodzaju inni pracownicy pomocniczy w budownictwie, magazynierzy, kierowcy samochodów ciężarowych, przedstawiciele handlowi, sprzedawcy, doradcy klientów, agenci ubezpieczeniowi.
A na przykład pierwszym zawodem z wykształceniem wyższym, który się pojawia w rankingu zawodów najczęściej poszukiwanych, co do których możemy się spodziewać, że w ciągu najbliższych pięciu lat nic się nie zmieni, jest programista aplikacji, plasujący się na 10. miejscu. Ale oczywiście jest zapotrzebowanie na przedstawicieli innych zawodów - lekarze, pielęgniarki. Z tym że analiza potrzeb rynku pracy realizowana w ujęciu liczbowym pokazuje, że więcej ofert pracy kierowanych jest do wykwalifikowanych robotników.
Wielu specjalistów poddaje w wątpliwość takie prognozy dotyczące zapotrzebowania rynku pracy, zważywszy, że w ciągu najbliższych 20-25 lat ponad połowa istniejących dziś profesji ma przestać istnieć z powodu zmian technologicznych, to oczywiste, i 65 proc. dzieci teraz rozpoczynających naukę ma pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją.
Może tak być, oczywiście. Ale trzeba zwrócić uwagę, że wszelkie tego typu prognozy są tworzone na podstawie trendów, które tak naprawdę nazywamy trendami globalnymi. Wiemy, że gospodarka się cyfryzuje. Jesteśmy akurat w fazie rozwoju przemysłu 4.0, pomimo że tylko 14 proc. przedsiębiorców twierdzi, że jest przygotowana do jego wdrożenia, a powodem nieprzygotowania jest właśnie brak wykwalifikowanej kadry, przede wszystkim inżynierów związanych z branżą informatyczną.
Pomimo tego inne trendy pokazują nam, że powstają takie nowe zawody i trzeba zwrócić uwagę, że powstają one w przestrzeni zupełnie wirtualnej. Pojawia się popyt związany z tym, że aktywność gospodarcza jest przenoszona do wirtualnej przestrzeni. Przedsiębiorstwa reklamują się w internecie, poszukujemy wirtualnych asystentek. Być może błędnie określamy zakres kompetencji takiej osoby, bo jeżeli poszperamy w internecie, to wirtualna asystentka jest sprowadzana do osoby, która - podobnie jak asystentka zarządu - umawia spotkania, planuje różnego rodzaju akcje sekretaryjne.
Natomiast w internecie wirtualna asystentka tak naprawdę jest osobą, która odpowiada za wizerunek firmy, ale internetowy. Przede wszystkim dba o profile społecznościowe, dba o to, żeby firma istniała w internecie i żeby informacje dotyczące firmy były cały czas aktualizowane. Oczywiście te informacje są ukierunkowane na sprzedaż, na marketing.
Wiele innych zawodów, takich ja np. olfaktonik, jak menedżer śmierci cyfrowej, specjalista kryptowalut, user experience designer są ściśle związane z pewnymi potrzebami.
To są tzw. zawody przyszłości? Można je tak nazwać?
Tak, oczywiście. Są to zawody nowe, które już zaczynają funkcjonować gdzieś w wirtualnej przestrzeni, ale które są nowe w stosunku do tego, z czym się spotykamy na co dzień.
Brzmią dość abstrakcyjnie.
Tak, na pewno inaczej niż murarz i tynkarz.
Ja też trafiłam na listę zawodów przyszłości i znalazłam tam np. osobistego kuratora cyfrowego, projektanta śmieci, eksperta ds. uproszczeń i - to mi się najbardziej spodobało - nostalgistę - zawód przyszłości będący odpowiedzią na wyzwania związane ze starzeniem się społeczeństwa. To połączenie projektanta wnętrz z opiekunem osób starszych. Wydaje się to bardzo futurystyczne.
Z jednej strony może się to wydawać bardzo futurystyczne, ale jest to związane z drugim trendem globalnym. O jednym powiedziałyśmy - to powszechna cyfryzacja. Ale z drugiej strony trendem globalnym jest starzenie się społeczeństw, zwłaszcza europejskich. Osoby starsze żyją coraz dłużej i potrzebują zagospodarowania swojej przestrzeni. Między innymi odbywa się to w ten sposób, o którym przed chwilą pani powiedziała. Część tych osób stać na aranżowanie swojej przestrzeni życiowej w taki sposób, jak sobie wyobrażają. Zatrudniają więc odpowiednich architektów, którzy tutaj zostali nazwani nostalgistami, po to, żeby zaaranżowali im przestrzeń.
Specjaliści twierdzą, że w tej wciąż zmieniającej się rzeczywistości żaden zawód tak naprawdę nie zagwarantuje nam zatrudnienia od zakończenia edukacji po emeryturę, więc najważniejsze będą tzw. kompetencje miękkie - nie wiedza, ale kreatywności itp.
Myślę, że tak, dlatego że są to takie kompetencje, które pozwalają nam reagować na szybko zachodzące zmiany, ale przede wszystkim nas na nie otwierają, dają nam odwagę do wyjścia im naprzeciw.
Nieprzywiązywanie się np. do jednego zawodu, do jednego stanowiska pracy, do jednej firmy.
Dokładnie. Rozmawiamy o tym, że rynek pracy szybko się zmienia. Idziemy w taką stronę, której tak naprawdę nie możemy przewidzieć. Na dzień dzisiejszy wiemy, że takie kompetencje, które są związane z kształtowaniem siebie, z umiejętnością sprzedaży siebie, kompetencje, które pozwalają nam na współpracę w zespołach, są bardzo cenione na rynku. Ale są to też kompetencje, które tak naprawdę pozwalają nam funkcjonować w bardzo elastyczny sposób.
Z jednej strony mówimy, że te kompetencje są bardzo potrzebne, z drugiej strony obserwujemy, że nasze życie przenosi się jednak do internetu. Tam te kompetencje być może okażą się mniej przydatne. Wydaje mi się, że przestrzeń internetowa, pomimo tego, że daje nam wiele możliwości, stwarza też wiele zagrożeń.
Facebook jest w tej chwili medium społecznościowym, które stanowi środowisko pracy dla wielu branż, zawodów i osób. Facebook chce nam zaserwować przestrzeń zupełnie wirtualną, dostarczyć usług, w których będziemy mogli się spotykać z awatarami swoich przyjaciół online, gdzie swojego awatara w formie hologramu będziemy mogli wysłać do przyjaciela, który de facto uczestniczy w tej chwili na żywo w jakimś koncercie. Tego rodzaju rozwiązania, które najprawdopodobniej bardzo przyciągną młodzież, przeciągną młodzież przed ekran komputera i być może spowodują, że całe zapotrzebowanie na jakiekolwiek kompetencje miękkie zmieni wymiar, co najmniej.
Czyli pewne jest tylko to, że niczego nie możemy być pewni, także jeśli chodzi o rynek pracy.
Myślę, że świat się zmienia tak szybko i dynamicznie, że to jest bardzo dobre podsumowanie.