Radio Białystok | Gość | Józef Mozolewski - przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ Solidarność
"Jeśli patrzymy z perspektywy 3 lat, to jestem zadowolony, bo kiedyś postulatem Solidarności było, żeby płaca minimalna kształtowała się na poziomie minimum 3 tys. zł. Dzisiaj mamy przekroczoną tę kwotę o 10 zł, ale nikt się nie spodziewał, że spotkamy się z ogromną inflacją" - mówi Józef Mozolewski.
Od lutego wchodzi w życie nowelizacja, która uszczelni prawo dotyczące zakazu handlu w niedzielę. Ma ona ograniczyć nadużywanie przepisów przez sklepy. M.in. o tych zmianach z przewodniczącym podlaskiej Solidarności Józefem Mozolewskim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Już za kilka dni uszczelnione mają być przepisy dotyczące handlu w niedzielę. Sklepy już nie będą mogły zasłaniać się tym, że są na przykład placówkami pocztowymi, chyba że udowodnią, że stanowi to co najmniej 40% ich przychodów. Także od przyszłego miesiąca Polacy w niedzielę nie wyślą paczki w popularnych dyskontach, a przy okazji nie kupią chleba, który się skończył w sobotę.
Józef Mozolewski: Ponad cztery lata temu, kiedy pracowaliśmy nad projektem ustawy dotyczącej ograniczenia handlu w niedzielę, nasz pierwotny projekty był jasny i czytelny. Jasne ograniczenia i wskazanie konkretnych placówek, które mogą być otwarte właśnie w niedzielę. Ale cóż, życie jest życiem. Projekt ustawy trafił do parlamentu, a w parlamencie wiadomo, tysiąc pomysłów. Nastąpiła liberalizacja tego projektu ustawy i ostatecznie został wprowadzony taki bubel, który właśnie umożliwiał prowadzenie takiej patologii w postaci tak zwanej poczty w różnego rodzaju sieciach handlowych i musieliśmy cierpieć, musieliśmy patrzeć na to przez okres czterech lat.
Dobrze, że Solidarność nie odpuściła, ciągle monitorowaliśmy, sugerowaliśmy, by właśnie ten bubel usunąć i cieszę się bardzo, że właśnie od 1 lutego ten bubel zostanie wyeliminowany i będzie w miarę możliwości uczciwa ustawa dotycząca ograniczenia handlu w niedzielę.
A czy nie jest tak, że może powinniśmy w ogóle iść w drugą stronę? Stopa bezrobocia w Polsce to 5,4. Mówi się o tym, że to pracownicy nie pracodawcy dyktują warunki na rynku. Może jednak to pracownik powinien mieć wybór czy chce pracować w niedzielę, czy nie. Jeżeli mój pracodawca narzuca mi, że muszę pracować w niedzielę, to może przejdę do innego, który poprosi mnie o to, żebym pracował co drugi weekend, zachęci mnie do tego, zapłaci dwukrotną stawkę.
Ten komentarz pański przypomina mi dyskusję przed wejściem w życie ustawy w 2018 roku. Wówczas również i ze strony dziennikarzy, z którymi wielokrotnie rozmawiałem, jak również dyskutując z przedstawicielami pracodawców, właśnie słyszałem taki komentarz. Nawet były bardziej radykalne komentarze ze strony pracodawców, że no ileś tam sklepów padnie, wzrośnie bezrobocie, pracownicy zostaną zwolnieni czy też my jako przedsiębiorcy będziemy musieli podjąć taką decyzję, że zamykamy nasze placówki. Okazało się zupełnie co innego. Cztery lata minęły, nic się nie stało, jak handel funkcjonował, tak funkcjonuje. Pracownicy, którzy skorzystali z tego dobrodziejstwa wielokrotnie, wyrażali ogromne podziękowanie za to rozwiązanie, które zostało wprowadzone w życie.
Wielokrotnie wzorujemy się na innych rozwiązaniach w innych państwach i warto by było na przykład pojechać do tych państw, które sieci w Polsce prowadzą swoją działalność i skorzystały z tej luki prawnej, wprowadziły tak zwane punkty pocztowe, które umożliwiły dla nich prowadzenie działalności handlowej w niedzielę. W tych państwach jest zakaz, nie ma handlu w niedzielę i koniec, kropka. Wszyscy o tym doskonale wiedzą i przyjmują do wiadomości. Tylko w Polsce, jak życie pokazało, to właśnie w zdecydowanej większości różnego rodzaju podmioty zagraniczne mogą przedstawiać taką herezję, że woła to o pomstę do nieba kosztem pracowników.
Polacy to pracowity naród. Wydaje mi się, że wiele osób jednak chciałoby pracować w niedzielę. Sejm nie przyjął też poprawki, która przewidywała, że w niedzielę mogliby pracować młodzi ludzie, na przykład studenci, którzy z chęcią dorobili na przykład do stypendium.
Tak, oczywiście, ale też ta ustawa wprowadziła nowe rozwiązanie, gdzie na przykład w prywatnych sklepach będą mogli sprzedawać, prowadzić działalność handlową właściciele czy też ich najbliżsi, pod warunkiem, że nie będą zatrudnieni i nieodpłatnie. Wie pan, ja myślę, że nawet z racji na to, o czym pan przed chwileczką powiedział, że stopa bezrobocia w Polsce jest na poziomie 5%, to myślę, że tutaj to rozwiązanie, które pan przedstawiał, jest ważne, to nie ulega żadnej wątpliwości. Młodzi ludzie powinni uczyć się pracy i powinni dorabiać, ale myślę, że jest tysiąc innych możliwości, by to czynić, na pewno będą to czynili.
Od nowego roku wzrosła płaca minimalna do nieco ponad 3 tys. brutto. Już wielokrotnie na antenie rozmawialiśmy na ten temat z różnymi ekspertami i eksperci są raczej zgodni, że to podwyżka, która nawet nie pokrywa obecnej inflacji. Czy jest pan zadowolony z tego, jaką kwotę z rządem wywalczyła czy też wynegocjowała Solidarność na ten rok?
Jeśli patrzymy z perspektywy trzech lat, to jestem zadowolony, bo kiedyś naszym marzeniem czy postulatem Solidarności było, żeby płaca minimalna kształtowała się na poziomie minimum 3 tys. zł. Dzisiaj mamy przekroczoną tę kwotę o 10 zł, bo dokładnie minimalna płaca wynosi 3010 zł, ale nikt się nie spodziewał, że właśnie spotkamy się z ogromną inflacją, która rzeczywiście pożarła tę podwyżkę, która nastąpiła. Myślę, że tak jak z wieloma innymi problemami musieliśmy sobie radzić, tak samo i z tym będziemy musieli poradzić. My jako związki zawodowe, jako centrale związkowe na poziomie Rady Dialogu Społecznego na pewno będziemy trzymać rękę na pulsie i monitować o zmianę wysokości płacy minimalnej.
Biorąc pod uwagę inflację, jaką mamy w Polsce, jaka może być propozycja Solidarności na rok przyszły?
Póki co, to związki zawodowe nie kreują polityki finansowej czy gospodarczej.
Macie na nią duży wpływ.
To pana zdanie. Wielokrotnie udowodniliśmy i udowadniamy codziennie, że również z obecną większością rządową, z obecnym rządem, również mamy swoje porachunki, biorąc pod uwagę różnego rodzaju rozwiązania, które nie są korzystne dla ludzi, pracy. Chcieć to można, tylko też musimy patrzeć na rzeczywistość, która występuje w naszym kraju.
Czy bierzecie pod uwagę takie rozwiązanie, na przykład połączenie płacy minimalnej, powiązanie jej ze średnim wynagrodzeniem w Polsce?
Zobaczymy. Jest początek roku i na pewno to, co przed chwileczką powiedziałem, ja nie będę wchodził w szczegóły, bo dział ekonomiczny Komisji Krajowej w chwili obecnej analizuje i pracuje między innymi nad takimi rozwiązaniami, o których pan redaktor wspomina, ale myślę, że gdzieś tam bliżej połowy roku będziemy mogli więcej na ten temat coś powiedzieć.
To na koniec bardzo krótko. Co się dzieje w zakładzie Bison-Bial? Pracownicy w Białymstoku strajkują, domagają się podwyżek, a prezes odpowiedział na to groźbą zamknięcia zakładu. Jak pan ocenia takie praktyki?
Chcę przypomnieć, że pan prezes Nowik był bardzo aktywnym działaczem związkowym, który walczył o Uchwyty od samego momentu, kiedy były przekształcane, niekoniecznie zgodnie z oczekiwaniami załogi czy też opinii publicznej na terenie naszego miasta, czy województwa. Kiedy pracownicy podjęli decyzję, że przedstawiają postulat w postaci podwyżki 600 zł brutto, to odpowiedź ówczesnego działacza związkowego, dzisiaj prezesa, była taka, że ogłasza likwidację zakładu. Jest to w moim przekonaniu nie do przyjęcia i głęboko wierzę, że komitet strajkowy w sposób adekwatny do rzeczywistości będzie podejmował decyzje.
Czyli chcieli za dużo?
Od tego jest stół negocjacyjny, czyli dialog. Po pierwszym spotkaniu z przedstawicielem czy z właścicielem mieliśmy taką nadzieję, że dojdzie do spotkania, do rozmów i do porozumienia, bo postulat Komitetu Strajkowego to 600 zł, a wiadomo, że przy negocjacjach bierze się pod uwagę wynik ekonomiczny firmy. Ja już dzisiaj użyłem tego słowa, że chcieć to móc. Tylko czy z tego postulatu, który oni przedstawili, by wynikało, że dostaną 400,500 zł, ale to trzeba by było rozwiązać poprzez rozmowy przy stole, poprzez dialog społeczny, a nie poprzez siłowe rozwiązanie, że 45 pracowników otrzyma rozwiązanie umowy o pracę.
Będziemy przyglądać się sytuacji w tym zakładzie na pewno. Dziękuję bardzo za rozmowę.