Radio Białystok | Gość | Jacek Słoma [wideo] - rolnik z Krynek
"Jeżeli rolnicy będą mieli problem z podstawowym środkiem produkcji w rolnictwie, jakim są nawozy, będzie to rzutowało na wysokie ceny żywności na półkach sklepowych" - mówi Jacek Słoma.
Trwa posiedzenie rządu. Jednym z poruszanych tematów ma być kwestia nawozów sztucznych. Wczoraj należąca do Grupy Orlen spółka Anwil poinformowała o wznowieniu produkcji. Dlaczego jest to tak istotna sprawa? M.in. o tym z rolnikiem z Krynek Jackiem Słomą rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: W ostatnich dniach, media nie tylko te branżowe, nie tylko rolnicze, z uwagą śledzą to, co dzieje się na rynku nawozów. Dlaczego jest to tak ważne z perspektywy rolników, ale też wszystkich mieszkańców naszego kraju?
Jacek Słoma: Cieszę się, że wszyscy dostrzegają, że problem jest nie tylko po stronie rolników, ale w zasadzie mamy taki organizm naczyń połączonych. Jeżeli rolnicy będą mieli problem z podstawowym środkiem produkcji w rolnictwie, jakim są nawozy, będzie to rzutowało na wysokie ceny żywności na półkach sklepowych. Jakby nie patrzeć wszyscy jedziemy na jednym wózku. Przyczyn tego kryzysu jest cała masa. W zasadzie 80% kosztów produkcji nawozów azotowych to jest cena gazu i nie uciekniemy tutaj od związania z tą ceną gazu, a ceny gazu są wysokie - one od ponad dekady są przerzucone na giełdy towarowe, wcześniej wyglądało to mniej więcej na zasadach kontraktacji.
Kolejna sprawa - wszyscy wiemy, w jakiej żyjemy rzeczywistości, mamy wojnę na Ukrainie, inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i w związku z tym my ceny gazu też mamy wysokie. Gaz i węglowodory są też jednym z elementów wojny jako takiej. Kolejna sprawa to inflacja, którą już przy nawozach odczuwaliśmy w zeszłym roku, ta pocovidowa inflacja. Tak więc mamy, mówiąc kolokwialnie, duże combo z kilku elementów połączonych i dodatkowo jeszcze wiemy, że Spółki Skarbu Państwa, czyli Azoty Puławy, także Kędzierzyn-Koźle należące do Puław oraz Anwil, który zresztą wczoraj niby wznowił produkcję, ale ja przed przyjściem do studia zorientowałem się, podzwoniłem, porozmawiałem i okazuje się, że nawet sami pracownicy Anwilu wielu nie wiedzieli, że jednak wracają do pracy, dowiedzieli się z Twittera, natomiast ta produkcja nie zostanie wznowiona w takim wymiarze, w jakim była prowadzona przed zamknięciem produkcji.
Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk zapewnił, że nawozów nie zabraknie, bo są zapasy - kilkaset tysięcy ton. Podkreślił też, że będą one w umiarkowanych cenach, choć zaznaczył, że nie będą to ceny takie, jak w ubiegłym roku, bo do takiej sytuacji już powrotu nie ma. Jak bardzo wzrosły ceny nawozów w ostatnim czasie?
Mogę mówić na własnym przykładzie, bo śledzę ceny nawozów, to jest około 400% w skali roku. To jest bardzo dużo. Mamy też wzrost w innych środkach produkcji, czyli nawozy około 400 zł, paliwo około 80%, środki ochrony roślin też kilkadziesiąt procent, energia - przecież też wszyscy zużywamy energię... Te koszty są horrendalne. Podwyżki naszych cen zbóż to około 30%. Mówiąc wprost, mieliśmy wspaniały rok tutaj na Podlasiu, jeżeli chodzi o plony, wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego, jak wyglądał rok pod względem plonów z naszych pól, ale niestety okazuje się, że sytuacja na koniec będzie taka, że w portfelu zostanie nam mniej. Z nawozami jest tak, że niestety, mówiąc kolokwialnie, jeżeli nie sypniesz, to nie zbierzesz. Dam taki prosty przykład - rolnik tak zwany ekologiczny z Marszałkowskiej zebrał w tym roku z hektara tonę żyta ekologicznego. Ta ziemia od lat nie widziała nawozów, gdzie koledzy zbierali po około 7 ton żyta w normalnej, tradycyjnej technologii.
Jakie dopłaty do nawozów funkcjonują obecnie i jakie rozwiązanie mogłoby jeszcze pomóc rolnikom?
Faktycznie rząd wprowadził dopłaty do nawozów w wysokości 500 zł do hektara i co jest ważne - do 50 hektarów na gospodarstwo. Czyli gospodarstwo, które ma więcej niż 50 hektarów, czyli na przykład 100, 200, 300 hektarów, dostawało zapomogę do 50 hektarów. Muszę przyznać, że faktycznie jest to jakaś pomoc, ale jest to kropla w morzu potrzeb i na pewno w niewielkim tylko stopniu było w stanie pokryć tę różnicę cenową. W całości oczywiście nie pokryło, ale tu nie chodzi o darowiznę, nie chodzi o zabezpieczenie jakiś tam socjalnych kwestii, chodzi po prostu o stworzenie warunków do produkcji. My jako rolnicy nie potrzebujemy zapomóg, my żyjemy z tego, co wyprodukujemy i potrzebujemy tylko i wyłącznie tego, aby zapewnić nam warunki, czyli środki produkcji, które normalnie będziemy mogli kupić na rynku, najlepiej po jakiś rozsądnych cenach. Dla porównania - w zeszłym roku za ciężarówkę nawozu roztworu saletrzano-mocznikowego wystarczyło sprzedać jedną ciężarówkę rzepaku, dzisiaj to są już dwie ciężarówki rzepaku. Są to diametralnie różne sytuacje.
Mówimy o korzystaniu z nawozów sztucznych, pan zachwala ich wydajność między innymi. Natomiast są unijne plany redukcji ich zużycia nawet o 50% do 2030 roku przy zwiększaniu upraw ekologicznych. Czy jest to w pańskiej ocenie możliwe przy realiach polskiego rolnictwa?
Są takie sytuacje, że są ludzie, którzy czasami nie dają sobie pomóc, ale nadchodzi taki moment, kiedy różne plany są weryfikowane. Proszę zwrócić uwagę, że jak mieliśmy w lutym wybuch kolejnej odsłony wojny na Ukrainie, to Unia Europejska bardzo szybko zawiesiła wdrożenie "Fit for 55", a także różne kwestie z Zielonego Ładu. Wydaje mi się, że ten kryzys nawozowy także jest kolejnym momentem na otrzeźwienie z tego typu kierunków, jakie proponuje Unia Europejska, ponieważ Unia Europejska chce swoimi działaniami, tak wnioskuję, chce stać się importerem żywności.
Covid czy wojna na Ukrainie pokazuje, że bezpieczeństwo żywnościowe jest kwestią jeszcze ważniejszą niż bezpieczeństwo surowcowe, energetyczne. To jest kwestia podstawowa i jeżeli będziemy bawić się i zmieniać struktury zasiewów z roku na rok, skończy się to po prostu importem żywności z zewnątrz i brakiem bezpieczeństwa żywnościowego. To jest kolejna szansa, żeby Unia Europejska i włodarze w Unii Europejskiej, państwa członkowskie, zorientowały się, jak może wyglądać świat po "Fit for 55" i po Zielonym Ładzie i właśnie po tych ograniczeniach, o których pan mówi. Jest to tylko i wyłącznie wyliczenie z Excela, a może się to skończyć naprawdę brakiem bezpieczeństwa żywnościowego.
Żebyśmy zakończyli optymistycznie... Wspomniał pan, że zbiory na Podlasiu w tym roku były wyjątkowo dobre. Proszę więcej o tym powiedzieć.
Mieliśmy bardzo dobrą pogodę. Pan przed wejściem do studia mówił, że w lipcu pogoda była nie najlepsza, ja stwierdziłem, że pogoda była wspaniała. Pan Bóg nas obdarzył świetną pogodą, mieliśmy naprawdę dobre zbiory, od wielu lat już nie pamiętam tak dobrych zbiorów. Radość jednak troszeczkę temperuje sytuacja na rynkach nawozowych, paliwowych, w ogóle sytuacja wokół nas. Trzeba zaciskać pasa i to jest chyba rada dla wszystkich rolników. Jakoś musimy wyżywić nasze społeczeństwo.
Czy na półkach sklepowych bardzo to odczujemy?
Jeżeli bym powiedział, że nie, to bym prawdopodobnie skłamał. Ja swoim kolegom już w roku 2020, 2021 mówiłem, że prawdopodobnie oleje roślinne i tak dalej, to wszystko będzie drożało, czyli inflacja była widoczna z daleka. Kolejne kwestie jak wojna na Ukrainie, to były kwestie, których niekoniecznie można było przewidzieć, tylko spotęgowały ten problem. Wydaje mi się, że musimy przyzwyczaić się do wyższych cen, jest to naturalna konsekwencja tego, że środki produkcji są po prostu bardzo drogie.
Dziękuję za rozmowę.