Radio Białystok | Gość | Daniel Czyżewski [wideo] - z portalu Energetyka24
Polska wciąż powinna rozwijać sieć gazowniczą w poszczególnych regionach, bo zapotrzebowanie na gaz w najbliższej dekadzie nie zmniejszy się - ocenia Daniel Czyżewski.
Około 1/3 podlaskich gmin podłączonych jest do sieci gazowniczej. W ciągu pięciu ostatnich lat liczba ta wzrosła prawie dwukrotnie. W niedzielę, 19 marca koło Zambrowa otwarto połączenie lokalnej sieci gazowej z gazociągiem Polska-Litwa. Władze zapewniają, że realizacja tej inwestycji zabezpieczyła energetycznie mieszkańców Podlaskiego po tym, jak Rosjanie przestali tłoczyć gaz przez Gazociąg Jamalski. Zapowiadają dalszą rozbudowę sieci gazowniczej w naszym regionie.
Jaka przyszłość nas czeka, też w kontekście planów Parlamentu Europejskiego związanych z wprowadzaniem pomp ciepła do ogrzewania budynków?
O tym z Danielem Czyżewskim z portalu Energetyka24 rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Jak wygląda w tej chwili bezpieczeństwo energetyczne Polski? Co ta ostatnia inwestycja w naszym regionie oznacza?
Daniel Czyżewski: Przez ostatnie lata obserwujemy bardzo intensywny rozwój szeroko pojętego gazownictwa, sieci przesyłowych połączeń międzynarodowych, ale też połączeń tych mniejszych, wewnątrz kraju, w konkretnych lokalizacjach.
Tu mamy dwa poziomy. Na tym poziomie wyższym, międzynarodowym, tych "dużych rur", jest Gaz-System, który odpowiada np. za Baltic Pipe, za połączenie GIPL z Litwą, czyli te większe. Na tym niższym poziomie jest Polska Spółka Gazownictwa, która łączy z tymi większymi tętnicami, które buduje Gaz-System, właśnie lokalne społeczności, mniejsze miasta. Zresztą taki też był cel postawiony bodajże w 2016 roku, żeby dołączyć do sieci kilkaset miejscowości w Polsce. To było niezwykle istotne, bo wiele mniejszych miast, wsi nie miało dostępu do gazu.
W Podlaskiem nadal 2/3 gmin jest bez dostępu do sieci gazowniczej.
Tak. Gdzieś wcześniej to zostało zaniedbane. Nie zmienia to faktu, że właściwie co kilka tygodni obserwujemy nowe połączenia w miejscowościach, o których wielu z nas pewnie nawet nie słyszało. Dopiero w latach 20. XXI w. wiele polskich miejscowości będzie miało dostęp do gazu.
Czy warto rozbudowywać sieć gazowniczą?
Gaz może nie jest taki eko, ale na pewno jest mniej emisyjny niż węgiel, więc był wskazywany jako surowiec przejściowy w transformacji energetycznej. Najpierw przejdziemy z węgla najczęściej na gaz i to będzie ten pomost między obecną energetyką i ciepłownictwem a przyszłą energetyką bezemisyjną.
Teraz dochodzą różne sygnały z Brukseli na ten temat. Mamy przecież przegłosowany zakaz kotłów gazowych do 2028 roku. Zdecydowanie za wcześnie jeżeli już. Miało być raczej do 2040 r. My dopiero przechodzimy z węgla na gaz. Wiele gospodarstw domowych niedawno przecież zmniejszyło emisyjność i zwiększyło efektywność. Dopiero rozbudowujemy sieć gazową. Ona jeszcze będzie nam służyć co najmniej przez kilka dekad, a może i dłużej. Tego nie wiemy, bo nie wiemy, jak ta transformacja będzie przebiegać i czy w ogóle tak naprawdę jest w pełni możliwa. Na razie w bezpieczny sposób rozbudowujemy sieć gazową, żeby zmniejszyć emisyjność, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo.
I nie wiadomo, na ile lat będzie ona nam potrzebna.
Tak. Nie mamy już gazu z Rosji. Do tego połączenie z Litwą, połączenie z Czechami - dopiero teraz budujemy infrastrukturę w Europie Środkowo-Wschodniej, te połączenia północ-południe. Ja zawsze się dziwię, że dopiero teraz, bo już 30 lat jesteśmy w innym położeniu geopolitycznym, mamy niezależne państwa, które powinny ze sobą współpracować, jeżeli chcą mieć znaczenie na arenie międzynarodowej czy też europejskiej.
Co oznaczają dla nas plany Parlamentu Europejskiego? Po 2027 r. w nowych budynkach nie będzie można instalować kotłów gazowych. Jeszcze wcześniej budynki publiczne będą musiały przejść na pompy ciepła. Na ile realne jest wprowadzenie tego obowiązku w Polsce?
Wydaje mi się, że wyznaczanie dat, do których musi zostać przeprowadzony bardzo trudny i skomplikowany proces, bo mówimy przecież o milionach gospodarstw, jeszcze większej liczbie mieszkańców, jest przeciwskuteczne. Jeżeli instytucjom UE zależy na tym, żeby żebyśmy przechodzili na pompy ciepła, żebyśmy nie używali już paliw kopalnych, to powinny być działania zachęcające do tego. Pompy ciepła cieszą się coraz większą popularnością, ale to jest zjawisko organiczne, oddolne.
W 2022 roku w Polsce sprzedano podobno 200 tysięcy pomp.
Wzrost sprzedaży o 100 proc. Jest więc zainteresowanie, tylko teraz wyznaczenie daty granicznej, kiedy wszyscy mamy przejść na pompy ciepła, jest przeciwskuteczne. Trzeba robić zachęty, może podatkowe, może innego rodzaju.
Albo dawać pompy za darmo, bo to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Mamy program "Czyste powietrze" działający już od kilku lat i tam jest też dofinansowanie pompa ciepła. One były bardzo drogie, kosztowały około 60 tysięcy, teraz są coraz tańsze, bo zwiększa się produkcja, jest efekt skali znany w ekonomii, więc one będą pewnie coraz tańsze wraz ze wzrostem produkcji. Ale to powinno się dziać oddolnie, z zachętami, z dopłatami, a nie przez narzucanie dat granicznych, nie przy użyciu kija.
Jeżeli będziemy się trzymać tych dat granicznych, to czy Unia poradzi sobie z produkcją tylu pomp ciepła? Bo założenie jest takie, że w ciągu pięciu lat ma być zainstalowanych 10 milionów pomp ciepła.
Unia nie produkuje pomp ciepła. Produkują je prywatne spółki, więc to zależy od tego, jaką te spółki będą w stanie zapewnić podaż, jakie będzie też zainteresowanie pompami.
Uważam, że takie nakładanie dat granicznych może zniechęcić wiele osób, bo teraz po zawirowaniach w ubiegłym roku z cenami gazu, z cenami węgla, które wystrzeliły kilkukrotnie nawet do góry, wiele osób pomyślało: dobrze, zainwestuję kilkadziesiąt tysięcy, wezmę dopłaty, to w dłuższej perspektywie 15-20 lat ta pompa ciepła wyjdzie mi w końcu na plus, opłaci mi się to. Widzimy, że wielu Polaków w ten sposób pomyślało i te pompy ciepła kupiło.
Ale te daty są niepokojące. Powinno się ludzi zachęcać i ewentualnie wyznaczyć jakąś datę orientacyjną w takim realistycznym okresie - 2035-40 rok. O tych datach się mówiło.
Wielu komentatorów podkreśla, że zmiana przepisów wprowadzona będzie kosztem zwykłych obywateli. Czy Unia na pewno da nam gwarancję, że zwykły obywatel będzie miał potężne dofinansowanie zakupu pompy ciepła?
Jeżeli policzymy gospodarstwa domowe w Polsce, to są to ogromne kwoty i nie jestem pewny, czy to się do końca uda. Myślę, że pomp ciepła tak czy siak będzie coraz więcej. Tylko że pięć lat to jest za mało. Dopiero niedawno gospodarstwa domowe w Polsce zaczęły przechodzić z ogrzewania węglem na gaz, i też nie całościowo. Trzeba dać nam czas. Te ograniczenia są ewidentnie robione z perspektywy krajów Europy Zachodniej, z perspektywy społeczeństw, które są nieco zamożniejsze od społeczeństwa polskiego czy innego społeczeństwa w naszej części Europy. Ludzie, którzy tworzą te przepisy, muszą wziąć pod uwagę to, że my mieliśmy trochę trudniej z bogaceniem się i potrzebujemy po prostu więcej czasu.