Radio Białystok | Wiadomości | Koniec procesu o pomówienie białostockiego policjanta o przyjęcie łapówki
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek (25.02) proces odwoławczy mężczyzny oskarżonego o to, że pomówił policjanta wydziału ruchu drogowego o przyjęcie 10 tys. zł łapówki. Sąd pierwszej instancji skazał go na więzienie w zawieszeniu i konieczność przeproszenia funkcjonariusza.
Orzeczenie sądu rejonowego zaskarżył obrońca, który chce uniewinnienia. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Według aktu oskarżenia, mężczyzna w sumie dziewięciokrotnie zeznał nieprawdę "co do istotnych okoliczności, w tym dotyczących czasu i miejsca przyjęcia" łapówki przez policjanta z komendy miejskiej policji w Białymstoku. Miało to być 10 tys. zł korzyści majątkowej za odstąpienie od czynności służbowej; chodziło o kontrolę drogową.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa kierowca złożył w połowie 2012 roku, a potem kolejno aż do początku 2016 roku składał podobne zeznania jako świadek w postępowaniu karnym. Zrobił to m.in. w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku, policyjnym Biurze Spraw Wewnętrznych, a potem również przed białostockim sądem rejonowym.
- Fałszywie oskarżył funkcjonariusza o popełnienie czynu zabronionego (...) wiedząc, że przestępstwa nie popełniono - taki usłyszał zarzut.
W czerwcu ub. roku sąd pierwszej instancji uznał go za winnego. Skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, nakazał również pisemne przeprosiny policjanta po uprawomocnieniu się tego orzeczenia i zapłatę na jego rzecz zadośćuczynienia.
- Nie ma jednoznacznych dowodów na to, że mój klient zeznawał nieprawdę. Uniewinnienie policjanta nie jest jednoznaczne z tym, że oskarżony z premedytacją, bez jakiegokolwiek motywu, z pełną świadomością pomawiał pokrzywdzonego - mówił w swoim wystąpieniu mec. Mateusz Olchanowski.
Mecenas Olchanowski zwracał uwagę, że - choć ostatecznie prawomocnie policjant został uniewinniony w odrębnym procesie o przejęcie rzekomej łapówki - to sąd uzasadnił to nie tym, iż czynu nie popełniono, ale brakiem dostatecznych dowodów wskazujących na winę funkcjonariusza i w tej sytuacji wątpliwości rozstrzygnął na jego korzyść.
- Zeznanie prawdziwe, które nie jest potwierdzone innymi dowodami, może prowadzić do uniewinnienia tego, którego obciąża - mówił Olchanowski.
Dodał, że sprawa zaczęła się od działań Biura Spraw Wewnętrznych policji, a nie od zeznań jego klienta.
Prokuratura chce oddalenia tej apelacji i utrzymania wyroku. Stoi bowiem na stanowisku, że są inne dowody, które wskazują, iż doszło do pomówienia policjanta. Prokurator Jerzy Kamiński mówił m.in. o danych z sieci komórkowej wskazujących na lokalizację telefonów; argumentował, że wynika z nich, iż w momencie, kiedy miała być rzekomo wręczana łapówka, policjant i kierowca byli w dwóch zupełnie różnych miejscach, co potwierdził też świadek.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego zwracał uwagę, że po oświadczeniu kierowcy, iż wręczył łapówkę, wobec policjanta toczyło się nie tylko postępowanie karne, ale też dyscyplinarne - zakończone ostatecznie wydaleniem go ze służby.