Radio Białystok | Wiadomości | Ulicami Białegostoku przeszedł marsz solidarności z robotnikami na Białorusi
Ulicami Białegostoku przeszedł w niedzielę po południu (3.10) marsz solidarności z robotnikami na Białorusi. Jego uczestnicy, Białorusini mieszkający w Białymstoku, pod konsulat Białorusi w Białymstoku nieśli wielometrową biało-czerwono-białą flagę.
Po białorusku skandowano: "Strajk! Śmierć dyktatury", "Wolność dla więźniów politycznych", "Łukaszenka terrorysta", "Wolność dla mojego narodu", "Nie ma wolności bez solidarności". Wielokrotnie skandowano także: "Żywie Biełaruś". Niektórzy mieli robotnicze kaski z nazwami zakładów.
Przedstawicielka białoruskiej diaspory w województwie podlaskim Natalia Stepantsova powiedziała, że ideą marszu jest okazanie wsparcia Białorusinom, którzy chcą korzystać z prawa do strajku. "Mają prawo walczyć w ten sposób o swoje prawa pracowników, o swoje prawa obywateli Białorusi" - powiedziała.
Pytana o sytuację pracowników na Białorusi Stepantsova powiedziała, że "ostatni tydzień był znów czarnym tygodniem", bo aresztowano robotników, są w areszcie KGB. "Nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Prawdopodobnie będą oskarżeni w sprawach kryminalnych z dość wysokimi wyrokami. Czekamy na rozwój sytuacji" - dodała Stepantsova.
Przed tygodniem białoruskie państwowe stacje telewizyjne informowały o zatrzymaniu przez KGB i aresztowaniu 13 uczestników strajku w państwowych przedsiębiorstwach, którzy mieli być związani z tzw. Ruchem Robotniczym. Obrońcy praw człowieka donosili o zatrzymaniu kilkunastu pracowników w kolejach państwowych, zakładach metalurgicznych i azotowych.
W białostockim marszu wziął udział lider pracowniczego ruchu na Białorusi Siarhiej Dyleuski, były przywódca strajku w fabryce traktorów w Mińsku. Dziękował wszystkim uczestnikom demonstracji za wsparcie i solidarność okazywaną pracownikom przedsiębiorstw na Białorusi i mówił, że jest ona dzisiaj bardzo potrzebna zarówno robotnikom przygotowującym się do ogólnonarodowego strajku, jak i całemu narodowi białoruskiemu. "Żywie Biełaruś" - skandowali za nim uczestnicy marszu.
W wypowiedziach dla dziennikarzy Dyleuski mówił, że ludzie się boją, ale ten strach wyraża się w "nienawiści do reżimu Łukaszenki"; zatrzymywani są członkowie niezależnych związków, aktywiści ruchu pracowniczego. "Dla Białorusi to niestety norma" - mówił dziennikarzom.
Pod konsulatem Dyleuski dodał, że pracownicy wierzą, że w najbliższej przyszłości strajk będzie "realizowanym planem, projektem". "Wspierajcie białoruskich robotników" - mówił.