Radio Białystok | Wiadomości | Wiadomości - Pięć lat temu zginął Raman Bandarenka. Białoruska diaspora uczciła jego pamięć
Przedstawiciele Diaspory Białoruskiej uczcili w Białymstoku pamięć młodego Białorusina Ramana Bandarenki. W środę (12.11) mija pięć lat od jego tragicznej śmierci.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Na osiedlowym czacie napisał "Wychodzę!" i do domu już nie wrócił. Tak można krótko opisać historię Ramana Bandarenki, który zaprotestował przeciwko usuwaniu biało-czerwono-białych wstążek na jednym z blokowych podwórek w Mińsku, nazwanym wówczas Placem Przemian.
31-letni wówczas Raman został skatowany przez tajniaków, wciągnięty do busa i odwieziony na posterunek milicji. Na drugi dzień - 12 listopada 2020 roku zmarł w szpitalu od odniesionych obrażeń.
To nie jest tylko tragedia - to świadectwo ceny, jaką my, Białorusini, płacimy za wolność. Raman oddał życie za prawdę, godność i wiarę w Białoruś. Pozostał w naszej pamięci, w sercach i w każdym, kto nadal walczy o zmiany - piszą organizatorzy akcji w mediach społecznościowych.
W środę (13.11) jego pamięć w piątą rocznicę śmierci uszanowali mieszkający w Białymstoku Białorusini, którzy zebrali się licznie na Skwerze Wolnej Białorusi przed Konsulatem Generalnym Republiki Białoruś.
Inicjator akcji solidarności na Skwerze Wolnej Białorusi Jan Abadouski powiedział, że od tzw. "wyborów prezydenckich" w Białorusi w 2020 roku odbyło się już niemal 300 tego typu protestów.
Będziemy tu przychodzić nadal, póki pachołkowie reżimu Łukaszenki nie poniosą odpowiedzialności - dodał Jan Abadouski.
| red: bs, gl
Postawili znicze i minutą ciszy uczcili pamięć zabitych. Diaspora białoruska w Białymstoku zorganizowała we wtorek (12.11) akcję, podczas której wspominała zamordowanego cztery lata temu Romana Bandarenkę i inne ofiary reżimu Łukaszenki.
W wtorek (20.02) przed konsulatem Republiki Białoruś w Białymstoku uczczono pamięć kolejnej ofiary reżimu.
Dwa lata temu podczas „białoruskiej rewolucji godności” Raman Bandarenka wyszedł na podwórko bloku, w którym mieszkał w Mińsku aby sprzeciwić się niszczeniu biało-czerwono-białych wstążek przez funkcjonariuszy reżimu Aleksandra Łukaszenki. Został pobity i zabrany na posterunek milicji. Zmarł tego samego dnia wskutek odniesionych obrażeń.