Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwalscy ortodonci nie chcą podpisywać umów z Narodowym Funduszem Zdrowia, na czym cierpią dzieci
Wracamy do sprawy, którą poruszyliśmy w poniedziałek. Przypomnijmy, że białostocki oddział NFZ zaapelował do wielu instytucji, w tym do Okręgowej Izby Lekarskiej oraz prezydenta Suwałk i starosty o wsparcie działań mających doprowadzić do tego, by darmowe usługi ortodontyczne świadczył w mieście choć jeden gabinet.
W woj. podlaskim jest 21 takich placówek. Jednak żadna nie działa w północnej części regionu. Jak zauważa matka jednego z suwalskich dzieci, kolejki do ortodontów przyjmujących w innych miastach i mających kontrakt z NFZ są długie. Na wizytę czeka się nawet dwa lata.
A fundusz oferuje leczenie do 11 roku życia. Natomiast problemy z zębami pojawiają się w wieku 9-10 lat. Pozostają więc prywatni ortodonci. Jeździmy do Białegostoku, co jest uciążliwe. Trzeba co 6 tygodni być na wizycie. Liczą się także koszty transportu, nie mówiąc o konieczności wzięcia w pracy wolnego dnia.
Za te wizyty trzeba też słono płacić.
Dlaczego suwalscy ortodonci nie chcą współpracować z NFZ? Doktor Barbara Zackiewicz-Paszko przez wiele lat taki kontrakt miała. Pacjenci przyjeżdżali do niej niemal z całej Suwalszczyzny. Z umowy z funduszem zrezygnowała dwa lata temu.
Niestety, punktacja i wycena punktu nie zmienia się od lat. Prywatnie pracuje się dużo lżej i za dużo większe pieniądze. Nie ma też tej biurokracji, którą narzuca fundusz. Coraz więcej jest do wypełniania dokumentacji, a do tego z każdego drobiazgu trzeba się tłumaczyć. Kolejki miałam okropne, około czterech lat, ponieważ w regionie nikt oprócz mnie nie miał umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Obecnie nic nie wskazuje na to, by mimo apeli prezydenta miasta czy przedstawicieli innych instytucji, którykolwiek z suwalskich ortodontów zdecydował się na podpisanie umowy z NFZ.