Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Jedna się przykleja, drudzy wieszczą apokalipsę - felieton Tomasza Kubaszewskiego
Od czasu, gdy pewna młoda dama przykleiła swoją dłoń do bramy Ministerstwa Edukacji Narodowej przestałem się czemukolwiek dziwić. A wcześniej - przyznam - miałem problemy ze zrozumieniem niektórych zachowań w naszym życiu publicznym.
Nie dziwi mnie więc, że trzej liderzy partii opozycyjnych w województwie podlaskim - z PO, PSL i SLD wieszczą apokalipsę. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w centrum Białegostoku jeden mówił, iż nasz region zostanie zepchnięty w "otchłań kryzysu", drugi o "śmierci wielu gospodarstw rolnych", a trzeci o bankructwie firm. Ten trzeci, co ilustrują zdjęcia zamieszczone w mediach, był ubrany w strój Świętego Mikołaja. Nie oznacza to jednak, że miał coś wspólnego z żywą szopką, która tego samego dnia i mniej więcej w tym samym miejscu w stolicy naszego regionu została otwarta.
Chodziło oczywiście o zapowiedź polskiego weta do unijnego budżetu. Liderzy opozycji podawali dane z naszego regionu - inwestycje o wartości 42 miliardów złotych, 25 miliardów dla rolników. Musieli pewnie się natrudzić, żeby to wszystko zliczyć z tylu lat. Tylko - pytam - po co? Czy ktoś to kwestionuje? Jakoś nie słyszałem. Owszem, pojawiają się wyliczenia, ile na tym wszystkim skorzystały też inne państwa i ile straciłyby, gdyby ich własne firmy nie zgarniały w Polsce kokosów, ale w gruncie rzeczy na szali nie jest to kładzione. Choć z drugiej strony może warto przeanalizować, jaka część z tych 42 miliardów wydanych na inwestycje w naszym regionie wróciła do zagranicznych firm? Nie mówiąc o mieszkańcach - taniej sile roboczej, którzy zbierali szparagi za zachodnią granicą, a potem przestało już im to się opłacać. To musi boleć, bo teraz tych szparagów nie ma komu zbierać. A chyba nie tak miało być, prawda? I nikt tu żadnej suwerenności przecież nie gwarantował... .
Powtarzam jednak – po kobiecie, która przykleiła się do bramy w ramach antyrządowego protestu, nic już nie dziwi.
