Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Kobiecy, czyli wulgarny? - felieton Tomasza Kubaszewskiego
W lokalnym portalu wyczytałem, że w niedalekim od naszego województwa Olecku sąd odstąpił od wymierzenia kary aktywistce strajku kobiet, która 11 listopada ubiegłego roku wywieszała plakaty i banery w miejscu publicznym bez zgody właściciela terenu.
Portal dodaje, że na owych plakatach i banerach znajdowały się "hasła pro-kobiece". Myślałem, że w dalszej części informacji znajdę szczegóły, jakie konkretnie, ale się rozczarowałem. Musiałem poszukać na własną rękę. I znalazłem relację z 11 listopada innego już portalu. Ze znajdujących się tam zdjęć wynika, że niemal pół parku w centrum miasta obwieszono różnego rodzaju plakatami. Wśród tych "kobiecych" były na przykład takie: "Kobiety do gotowania! Udusimy dzisiaj kaczkę!", a także charakterystyczne już gwiazdki oznaczające "j... PiS". Gratuję, jeśli z tym słowem na "j" komuś kojarzy się kobiecość.
Ta sprawa będzie miała zresztą swój ciąg dalszy już w Sądzie Okręgowym w Suwałkach, pod który Olecko podlega. Bo aktywistka nie jest zadowolona z wyroku. Sąd wprawdzie nie wymierzył jej kary, ale mimo wszystko uznał za winną.
Odwoływać się nie zamierza natomiast dwoje suwalczan, których miejscowa policja obwiniła o podśpiewywanie podczas demonstracji cytowanego już wcześniej hasła dotyczącego partii rządzącej. A podśpiewywali do czegoś, co stworzył niejaki Cypis - stosunkowo młody człowiek z Inowrocławia, składający częstochowskie rymy niemal wyłącznie z wulgaryzmów. "Walić, wciągać, łykać, pić/ja bez tego nie mogę żyć" – coś takiego napisał na przykład parę lat temu. Niedawno w jednym z lewicowych portali stwierdził, że obecnie protestującym kobietom przydałby się „taki protest song”. Chodzi oczywiście o ten dotyczący PiS-u. Refren składa się z siedmiu słów, z czego trzy są wulgarne. Ale protestujący to podchwycili. No cóż, każdy ma taki protest song, na jaki zasługuje.
A odwołania w suwalskiej sprawie nie będzie, gdyż skończyło się na naganie, czyli w gruncie rzeczy na niczym. Sama policja o to wnioskowała. W takim razie po co było całą sprawę w ogóle zaczynać? Nie lepiej w trakcie demonstracji zatkać uszy?
Mówię o tym wszystkim, bo w pewnym sensie fascynuje mnie, jak media relacjonują tego typu sprawy. "Hasła pro-kobiece", "walić, wciągać, łykać, pić"... . Niektórym dziennikarzom to ewidentnie się podoba.