Radio Białystok | Wiadomości | Ewakuacja Sądu Okręgowego w Białymstoku - policja ustala motywy sprawcy zamieszania
Na razie nie wiadomo czy był to tylko głupi kawał czy faktyczne zagrożenie, ale doszło do sporych komplikacji w pracy białostockiego Sądu Okręgowego. Przed 10:00 rano trafiła tam koperta z niezidentyfikowaną sypką substancją.
Budynek zamknięto, kilkudziesięciu pracowników ewakuowano
Zgodnie z procedurami bezpieczeństwa budynek zamknięto, ewakuowano kilkudziesięciu pracowników, a na miejscu pojawili się ubrani w kombinezony ochronne strażacy, którzy zabezpieczyli nietypowy list.
Jak mówi Paweł Ostrowski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku, w akcji brało udział kilka zastępów straży pożarnej, między innymi specjaliści z ratownictwa chemicznego. Po zbadaniu pomieszczenia nie wykryto żadnego zagrożenia biologicznego i chemicznego, jednak nie badano jeszcze samej podejrzanej substancji. Tym ma się zająć sanepid.
Sąd wznowił pracę dopiero po kilku godzinach
Alarm postawił na nogi nie tylko strażaków, ale także i pogotowie ratunkowe, energetyczne, gazowe, policję oraz straż miejską. Sąd wznowił pracę dopiero po kilku godzinach.
- Spowodowało to spore utrudnienia podczas prowadzenia rozpraw – mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku Wiesław Żywolewski. Posiedzenia były przerywane, bo na przykład nie mogli na nie dotrzeć świadkowie i pełnomocnicy.
Sędzia Wiesław Żywolewski przyznaje, że zdarzenie było nietypowe, bo do tej pory sąd był zawiadamiany jedynie o możliwym podłożeniu ładunków wybuchowych. Podejrzana przesyłka pojawiła się tam po raz pierwszy.
Rzecznik dodaje jednak, że przed kilkunastu laty podobne sytuacje zdarzały się przy okazji głośnych procesów, między innymi członków mafii. - Tym razem nie wiadomo jeszcze, czy list był związany z konkretnym procesem czy był to jedynie protest niezadowolonego petenta – wyjaśnia sędzia.
Policja ustala motywy sprawcy
Policja ustala teraz motywy sprawcy. Co ważne, wiadomo kto i gdzie nadał przesyłkę, bo dane widniały na kopercie. Nawet jeżeli był to tylko fałszywy alarm, sprawcy grozi nawet 8 lat więzienia.