Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | “Maria Marta. Zbrodnia w Country Club” - recenzja Dominika Sołowieja
Wśród seriali kryminalnych, dostępnych w Internecie, znajdziemy głównie produkcje od początku do końca wymyślone przez scenarzystów. I chociaż wśród nich pojawiają się fabularne perełki, to największą frajdę mamy wtedy, gdy natrafimy na historię “z życia wziętą”.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Do takiej kategorii zaliczyć możemy serial “Maria Marta. Zbrodnia w Country Club”, poświęcony wydarzeniom, które kilkanaście lat temu zelektryzowały opinię publiczną w Argentynie. Otóż w 2002 roku, w tajemniczych okolicznościach, zastrzelona zostaje Maria Marta García Belsunce - pochodząca z wyższej klasy socjolog, właścicielka mieszkania położonego na zamkniętym, ekskluzywnym osiedlu w Pilar w Buenos Aires.
Początkowo śledczy, kierując się zeznaniami męża Marii Marty, Carlosa Carrascosa, dochodzą do wniosku, że śmierć kobiety nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku (kobieta miała poślizgnąć się na mokrej podłodze, uderzając głową o wannę). Ale półtora miesiąca później, po wnikliwej sekcji zwłok, koroner stwierdza bez żadnych wątpliwości, że Maria Marta została zabita pięcioma strzałami z pistoletu.
Dlaczego śledczy nie zauważyli ran postrzałowych na miejscu zbrodni? Odpowiedź jest zaskakująca. Okazuje się bowiem, że ślady przestępstwa zostały zatarte przez rodzinę, która kilkadziesiąt minut po odnalezieniu zwłok wytarła krew z podłogi w łazience, umyła i przebrała ciało ofiary, a później przeniosła je na łóżko do sypialni. I przy okazji wyrzuciła do spłuczki fragment kuli, którą nieopatrznie wzięto za metalowy fragment półki na książki.
Skoro Maria Marta nie miała wrogów, to na pewno musiał być to nieszczęśliwy wypadek. W związku z tym wzywanie policji nie tylko nie miałoby sensu, ale stałoby się przyczyną niepotrzebnych plotek ze strony sąsiadów. Przyznacie, że to logika rodem z piekła. Na szczęście jednak policjanci poszli po rozum do głowy, a przeprowadzona przez prokuraturę ekshumacja i sekcja zwłok natychmiast ujawniły szokującą prawdę.
Mówię Państwu o tym, bo “Maria Marta” to opowieść, która nie skupia się wyłącznie na scenie zbrodni. To historia wieloletniego śledztwa, w którym skazywano i wypuszczano z więzienia, dymisjonowano i powoływano na stanowiska; śledztwa, w którym wymyślano niewiarygodne wersje wydarzeń oraz ignorowano oczywiste fakty. To także refleksjach o mass mediach, które potrafią wydać wyrok na niewinnego człowieka, zanim ten pojawi się w sądzie, oraz historia dwóch blogerek, dziennikarek obywatelskich, prowadzących amatorskie śledztwo sprawniej niż funkcjonariusze policji.
Od zwrotów akcji w tym serialu może nam się zakręcić w głowie. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy Argentyny przez wiele lat śledzili z wypiekami na twarzy kolejne doniesienia mediów, policji i prokuratury. Bo sprawa Marii Marty Belsunce stała się czymś na kształt narodowej telenoweli, pełnej gwałtownych, poruszających emocji. I trudno się Argentyńczykom dziwić, skoro rodzina Belsunce była bogata, uprzywilejowana, miała znajomości wśród polityków, przedsiębiorców i lekarzy i nie bała się z nich korzystać (co ciekawe, Belsunce mogli być także zamieszani w biznesowe relacje z narkotykowym kartelem Juarez).
Serial “Maria Marta. Zbrodnia w Country Club” to produkcja, która trzyma się rzeczywistości, uwypuklając na potrzeby fabuły tylko niektóre wydarzenia. Ale to zabieg dopuszczalny w przypadku historii bazujących na faktach, próbujących łączyć prawdę z rozwiązaniami zaproponowanymi przez reżysera. Jeśli, mimo wszystko, do takiego gatunku nie jesteśmy przekonani, to obejrzyjmy mini serial dokumentalny “Carmel: Who Killed Maria Marta?”, nakręcony w 2020 roku przez argentyńskiego reżysera Alejandro Hartmanna. Ta produkcja również dostępna jest w internecie. Zapraszam więc wszystkich do uważnego przyjrzenia się tej historii. Po 20 latach od morderstwa w Country Club wciąż nie wiemy, kto zabił Marię Martę Belsunce.
Pięćset lat temu Bona Sforza przybyła do Polski, by odmienić kraj i zapisać się na kartach historii jako jedna z najbardziej niezwykłych kobiet swojej epoki. Teraz jej postać wraca na scenę w wyjątkowym poemacie jazzowym, który łączy historię, poezję i jazz.
Maturzyści zakończyli etap edukacji w swoich szkołach. Jak zawsze możemy oglądać efekt pracy supraskiego liceum w galerii przy Świętojańskiej.
Pojawił się w sieci kolejny sezon serialu, na który bardzo czekałem. I chociaż poprzednia, szósta seria, nie należała do najlepszych, teraz “Black mirror”, czyli “Czarne lustro” wraca do swoich najlepszych tradycji.
historyk
Czy tym razem wygra autorka zbioru opowiadań Natalka Suszczyńska? Czy jednak nagroda trafi do rąk reportażystek, których książki generowały ogromne zainteresowanie przez cały rok, czyli Katarzyny Roman-Rawskiej i Anety Prymaki-Oniszk?
Czy zastanawiali się kiedyś Państwo skąd w muzeach biorą się te wszystkie eksponaty, które potem możemy tam podziwiać na wystawach stałych i czasowych?
Po wielkich kasowych sukcesach seriali kryminalnych o trudnych tytułach takich jak: "Śleboda”, "Rojst”, "Forst”, czas, by w teatrze na żywo zagubić się w labiryntach kłamstwa, zbrodni i zapomnianych historii z wojny. Tym razem zamiast "Kruka” będzie Drozda.
Na trzy dni Stadion Chorten Arena staje się na wiosnę jak kraina baśni: są tu niekończące się opowieści, kolorowe scenerie, piękne i mroczne fabuły i przede wszystkim opowiadacze i słuchacze takich historii.
Były kwiaty, wspomnienia i wiele ciepłych życzeń. Wszystkie skierowane do ks. Leoncjusza Tofiluka, proboszcza prawosławnej parafii św. Archanioła Michała w Bielsku Podlaskim, który świętuje jubileusz 90-lecia urodzin. Z tej okazji Fundacja Oikonomos wspólnie z Akademią Supraską zorganizowały wyjątkową wystawę zatytułowaną "Ojciec Leoncjusz. Ikonograf - Malarz -...
Prowadzący:
Andrzej Bajguz