Radio Białystok | Wiadomości | Podlaskie: straż miejska niechętna fotoradarom
To temat gorący w większości kraju. Strażnicy miejscy zalewają kierowców mandatami za przekroczenia prędkości, które mierzą swoimi fotoradarami. Pieniądze z mandatów zasilają - często milionami złotych -budżety gminne.
W naszym regionie sprawa z fotoradarami wygląda jednak inaczej. Najbardziej niechętny jeśli chodzi o fotoradary straży miejskiej jest samorząd Suwałk. Rzecznik tamtejszego urzędu miasta Jarosław Filipowicz pytany o to, czy Suwałki mają fotoradar, powiedział twardo - "Nie mieliśmy, nie mamy i mieć nie będziemy".
W Łomży, która tym urządzeniem dysponuje od kilku lat, jest ono coraz rzadziej wykorzystywane. W ubiegłym roku fotoradar był używany tylko przez 29 dni, w latach wcześniejszych - przez około 50 dni rocznie. Spadła też kwota wystawionych za przekraczanie prędkości mandatów - rok temu było to ponad 38 tys. zł, w poprzednich latach - co najmniej 150 tysięcy.
Białostoccy strażnicy od 2010 roku chyba w ogóle zapomnieli, że mają fotoradar, bo używali go raptem kilka razy. Rzeczniczka Straży Miejskiej w Białymstoku Joanna Szerenos mówi, że kiedy parę lat temu zmienił się komendant, zmieniły się priorytety działania straży. Wynikało to głównie z tego, że mieszkańcy oczekiwali, że strażnicy będą częściej na osiedlach, że będą sprawdzali porządek i czystość w mieście, a nie łapali kierowców fotoradarem. I tak się obecnie w Białymstoku dzieje.
Jednak to, że strażnicy nie wyciągają zbyt często swoich fotoradarów, nie oznacza, że jadąc przez największe miasta w regionie możemy bezkarnie przekraczać prędkość. (ms/zmj)
Zobacz też:
11 funkcjonariuszy białostockiej Straży Miejskiej usłyszało zarzuty
Nowe mandaty z fotoradarów