Radio Białystok | Wiadomości | Rodzice 6-letniego Marcelka żądają od suwalskiego szpitala 400 tys. zł odszkodowania i dożywotniej renty
Zarzucają lekarzom błąd w diagnozie, przez co od około dwóch lat chłopiec jest żywiony pozajelitowo. Przed Sądem Okręgowym w Suwakach rozpoczął się proces w tej sprawie.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Podczas pierwszego posiedzenia zeznania składał Szymon Leszczyński, tata Marcelka oraz dwoje lekarzy ze Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach. To tam z nawracającymi bólami brzucha i wymiotami trafiał kilkulatek.
W karcie szpitalnej wpisywano, że to wirus nieznanego pochodzenia. Kiedy stan zdrowia chłopca gwałtownie się pogorszył, z diagnozą, że cierpi na cukrzycę, trafił do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Po szczegółowych badaniach lekarze wykluczyli cukrzycę, po pilnej operacji okazało się, dziecko na jelicie cienkim miało 15-centymetrową torbiel. Po wycięciu chorej tkanki i wykryciu martwicy chirurdzy ostatecznie musieli usunąć prawie całe jelito.
Rodzice od początku utrzymują, że suwalscy lekarze popełnili błąd i wystąpili do szpitala o odszkodowanie, pokrycie kosztów leczenia i dożywotnią rentę w wysokości 5 tysięcy złotych miesięcznie.
Jak podkreśla Szymon Leszczyński, synek co kilka tygodni trafia do szpitala. Oprócz karmienia pozajelitowego, dochodzą różne infekcje i stany gorączkowe. Koszty leczenia i transportu są ogromne, dlatego dziecku należy się renta i odszkodowanie.
Suwalski szpital do czasu zakończenia procesu sprawy nie zamierza komentować.
Pół roku więzienia w zawieszeniu i 40 tys. zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej - taki prawomocny wyrok zapadł w poniedziałek (28.06) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku, w procesie lekarki oskarżonej o to, że błędnie opisała badanie mammograficzne pacjentki, czym opóźniła wykrycie i leczenie nowotworu piersi.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek (22.10) proces odwoławczy w sprawie dyspozytorki pogotowia i lekarki nocnej opieki medycznej oskarżonych o błąd w sztuce. Chodzi o to, że nie podjęły decyzji o wysłaniu karetki do 40-letniego mężczyzny, który - jak się okazało - był w stanie zagrożenia życia. Chory zmarł.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek (23.05) proces odwoławczy miejscowego lekarza - specjalisty z zakresu chirurgii klatki piersiowej, oskarżonego o narażenie życia 67-letniej pacjentki, u której wystąpiło pooperacyjne krwawienie z tętnicy.
Sąd potrzebuje jeszcze jednej opinii biegłych w procesie ginekologa oskarżonego o błąd w sztuce, który zakończył się śmiercią dziecka.
W ocenie prokuratury wskutek zignorowania objawów sepsy nie została na czas podjęta decyzja o usunięciu u kobiety jednej z nerek.