Radio Białystok | Gość | gen. dyw. w st. spocz. Leon Komornicki -
- Ze strony państw Unii Europejskiej i NATO działanie w przestrzeni politycznej powinno być bardziej zdynamizowane, a także nakładane skuteczne sankcje na reżim Łukaszenki. A te możliwości są jeszcze duże.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest coraz bardziej napięta - przyznał minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Wojsko i Straż Graniczna informują o kolejnych prowokacjach i eskalowaniu napięcia na granicy przez służby białoruskie.
O tym, co dzieje się na pograniczu z generałem dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku Leonem Komornickim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jakby pan nazwał to, co dzieje się teraz na granicy polsko-białoruskiej?
gen. dyw. w st. spocz. Leon Komornicki: Jest to element jednej całości związany z realizacją imperialnej polityki rosyjskiej, którego narzędziem jest reżim Łukaszenki realizujący działania agresywne. To nie jest czysta wojna o charakterze militarnym, ale są to działania hybrydowe mające na celu osłabianie wschodniej granicy Rzeczpospolitej - osłabianie, jeżeli chodzi o zaangażowanie sił i środków, także psychologiczne oddziaływanie na mieszkańców, którzy znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, a więc Podlasia, Suwalszczyzny, dalej Mazowsza w kierunku siedleckim.
Są to też działania uderzające we wschodnią granicę Unii Europejskiej, ale co najważniejsze - także NATO. Ostrze tych działań połączone z wojną informacyjną, którą Rosja prowadzi nieustannie w tej przestrzeni, ma na celu dezorganizować, destabilizować, w dalszym ciągu dzielić społeczeństwa. Jest to tym samym osłabianie potencjału, którym jest społeczeństwo, a społeczeństwo stanowi fundament potencjału obronnego państwa.
Ta dezintegracja, o której pan mówi, jest też organizowana przy udziale białoruskich służb. Mamy informacje o tym, że prowokacje, przepychanie imigrantów w dużych grupach jest podsycane przez białoruskie służby. Mamy także informacje sprzed kilku dni, że białoruskie służby przedostały się nawet na terytorium Polski.
To będzie eskalować, co może być bardzo groźne. W związku z tym nasi żołnierze i służba graniczna nie mogą dać się sprowokować. Ale przecież dojdzie do takiej sytuacji, gdzie nawet będzie zachodziła konieczność użycia broni. Jest to bardzo niebezpieczne. Może doprowadzić do tego, że granica w pewnym momencie - nie mówię, że zapłonie cała - ale pojawią się ogniska zapalne, bardzo poważne.
W związku z tym nieprzypadkowo nasz rząd wprowadził stan wyjątkowy, po to, żeby w tej przestrzeni nie znalazły się osoby niepowołane, które mogą spowodować dodatkowe obciążenie naszych żołnierzy i służby granicznej, a także służb, które w tej przestrzeni działają. Działania naszego rządu, Wojska Polskiego i służb granicznych mają swój sens i muszą być podejmowane tak, żeby ta sytuacja nie przerodziła się - na czym bardzo zależy Putinowi i władzom białoruskim - w starcie zbrojne, bo taki jest cel.
Gdzie są nasi sojusznicy, czyli siły NATO, w obliczu sytuacji na polskim pograniczu? Czy są tam, gdzie powinny być?
W mojej ocenie NATO działa zbyt zachowawczo. Działania zostały podjęte zbyt późno, bo wysłanie grupy obserwatorów na Litwę w zakresie wojny hybrydowej dopiero we wrześniu w mojej ocenie jest wybitnie spóźnione, a także teraz oświadczenie sekretarza generalnego wyrażające niepokój i sprzeciw wobec działań podejmowanych ze strony Białorusi na granicy z Polską i krajami nadbałtyckimi są niewystarczające.
NATO powinno podjąć działania zmierzające do zablokowania przestrzeni powietrznej dla białoruskich samolotów pasażerskich, które dostarczają migrantów.
Czy powinni tutaj pojawić się także żołnie sił NATO?
Na terenie Polski stacjonują grupy bojowe, które są potencjałem odstraszającym NATO, wojska Stanów Zjednoczonych i innych krajów stacjonujących w ramach grup bojowych na terenie Polski, ale także krajów nadbałtyckich. W tej sytuacji nie zachodzi potrzeba, żeby wojska NATO tutaj się znalazły.
Natomiast muszą być podjęte bardziej zdecydowane działania w przestrzeni politycznej. Na dobrą sprawę Białoruś stała się częścią Rosji i to stanowi bardzo poważne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, bowiem Białoruś wcina się swoistym klinem między kraje nadbałtyckie a Ukrainę. To jest kierunek najbardziej niebezpieczny, jeżeli chodzi o kierunek operacyjny prowadzący spod Bramy Smoleńskiej w kierunku Warszawy. A z przejścia do Warszawy jest najbliżej, bo to jest odległość nieprzekraczająca 140 km, a więc to jest przestrzeń mierzona w skali operacyjnej trzydniową operacją ofensywną.
Iracki rząd nakazał Białorusi zamknięcie dwóch konsulatów - w Bagdadzie i Irbil. Podobno władze Iraku dostrzegły problem swoich obywateli, którzy koczują na Białorusi i mają problem z przedostaniem się do Polski. Czy to może wpłynąć w jakikolwiek sposób na zahamowanie fali imigracji przez Białoruś do Polski?
Oczywiście, że tak. Tylko że to wszystko jest spóźnione. To wszystko powinno nastąpić w czerwcu, najpóźniej na początku lipca. Działania te powinny być podjęte od razu. Przecież można było wpłynąć na te władze. Te działania podjęło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy. Minister udał się do Iraku, udał się do Turcji, ale to wszystko było niepodjęte w sposób kompleksowy, w wymiarze politycznym, wojskowym.
Czy można coś zrobić na Białorusi lub Rosji, by tę falę powstrzymać?
Trzeba podjąć rozmowy, na pewno nie siłą. I rozmów czy działań muszą się podjąć struktury polityczne NATO, ale także Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Jest jeszcze na to czas, żeby to wszystko w jakiś sposób zatrzymać i zobowiązać Łukaszenkę do tego, żeby wyrzucił z powrotem tych migrantów.
A czy w Polsce można coś zrobić, by powstrzymać tę dezinformację, destabilizację, o której pan wspominał?
Potrzebne są działania informacyjne - telewizja, radio powinny prowadzić bardziej ofensywne działania informacyjne mające działać wyprzedzająco, jeżeli chodzi o dezinformacje z tamtej strony. Informować o tym, jakie są podejmowane działania, oczywiście te, które nie są objęte tajemnicą państwową przy wojskową.
Na początku grudnia kończy się stan wyjątkowy. Co dalej?
To oczywiście zależeć będzie od tego, jak rozwinie się sytuacja. W tym czasie ze strony państw Unii Europejskiej i NATO działanie w przestrzeni politycznej powinno być bardziej zdynamizowane, a także nakładane skuteczne sankcje na reżim Łukaszenki. A te możliwości są jeszcze duże, bo nie wszystkie zostały wyczerpane. Dopóty, dopóki to zagrożenie istnieje, dopóki w dalszym ciągu migranci będą wykorzystywani jako broń, dopóki nie powstanie mur na granicy powstrzymujący możliwość przedostawania się na teren Polski, to Wojsko Polskie i Straż Graniczna, a także środki innych służb powinny tam się znajdować. W żadnym wypadku, póki istnieje zagrożenie, nie mogą odstąpić.