Radio Białystok | Wiadomości | Białystok: Fałszywy pośrednik pracy przed sądem
To przestroga dla każdego, kto szuka pracy. Uważajmy na fałszywych pośredników. Troje młodych białostoczan twierdzi, że padli ofiarami oszusta i stracili w sumie kilkanaście tysięcy zł.
Sąd pierwszej instancji uznał, że odpowiedzialny za to 30-latek powinien na rok trafić do więzienia. Kazał też zwrócić pokrzywdzonym pieniądze. On jednak nie zgadza się z tym wyrokiem i w środę (16.04) odbył się proces apelacyjny.
W sądzie oskarżonego nie było, byli za to pokrzywdzeni. Jak mówią - mężczyzna wzbudzał zaufanie. Obiecał, że załatwi im pracę w dużym międzynarodowym koncernie w Warszawie. Mieli też dostać służbowe mieszkanie i samochód. Oskarżony jeździł z nimi nawet do salonu samochodowego i dewelopera i podpisywał stosowne umowy. Pokrzywdzeni podpisali nawet umowy o pracę i zostali zgłoszeni do ZUS-u. Mężczyzna wszędzie był rozpoznawany przez pracowników instytucji, dlatego kiedy poprosił o pieniądze - pokrzywdzonym nie przyszło do głowy, że mogą zostać oszukani. Jedna z pokrzywdzonych rzuciła nawet dotychczasową pracę, ponieważ lada dzień miała rozpocząć szkolenia niezbędne do podjęcia nowej pracy. Wtedy jednak mężczyzna zniknął i kontakt się urwał.
Nie stawia się też w sądzie - usprawiedliwiając się złym stanem zdrowia. Na środowej rozprawie jego obrońca mówił, że oskarżony leczy się psychiatrycznie, co może wykluczać jego odpowiedzialność karną. Dlatego złożył wniosek o powołanie biegłych w tej sprawie. Sąd się jednak na to nie zgodził - uznał, że jest to próba przedłużenia postępowania.
Mecenas Antoni Piceluk prosił więc o uniewinnienie, ewentualnie warunkowe zawieszenie kary więzienia. Mówił, że oskarżony nie miał zamiaru nikogo oszukać: "był przekonany, że będzie w stanie tę pracę załatwić". Mecenas dodał też, że oskarżony chce oddać pokrzywdzonym pieniądze, ale jeśli pójdzie do więzienia - będzie to niemożliwe.
Wyrok w tej sprawie sąd ogłosi w czwartek (17.04). (mn/mk)