Radio Białystok | Wiadomości | Białystok: Fałszerze banknotów przed sądem
Tłumaczą, że nie przypuszczali, że to tak poważne przestępstwo. Dwóch białostoczan stanęło przed sądem w sprawie dotyczącej fałszowania pieniędzy.
Zdaniem prokuratury 49-letni Jarosław B. wydrukował około 20 banknotów stuzłotowych. Później kilka rozdał kolegom. I jeden z tych kolegów również zasiada na ławie oskarżonych. W piątek (22.09) rozpoczął się proces w tej sprawie.
Fałszywe stuzłotówki zostały zeskanowane i wydrukowane. Jarosław B. w czasie śledztwa do wszystkiego się przyznał. Twierdził, że zrobił je rok wcześniej i nie zamierzał w żaden sposób wykorzystywać. Teraz przed sądem zmienił wersję wydarzeń.
Opowiadał, że jesienią ubiegłego roku zmarł jego brat i kiedy porządkował jego rzeczy znalazł teczkę z dokumentami, którą zabrał do siebie. W domu odkrył, że są tam fałszywe pieniądze. Od razu się zorientował, że to podróbki, bo - jak mówił - "były bardzo prosto zrobione, bez starania się".
Nikomu o tym nie mówił, bo nie chciał stawiać brata w złym świetle. Kiedy jednak był u niego kolega i wypili trochę wódki, pochwalił się fałszywkami. "Po prostu sobie powiedziałem dla szpanu, że to ja je zrobiłem, że to taka moja robota. Nie miałem świadomości, że to takie poważne przestępstwo" - mówił oskarżony.
Rozmawiając z kolegą zażartował nawet, że może mu trochę pożyczyć. Tamtemu spodobał się ten pomysł i nalegał, żeby je dostać. Jarosław B. zapewnia, że tłumaczył koledze, że to nie wchodzi w grę, bo takich pieniędzy nigdzie nie można używać. Kiedy wyszedł posprzątać - kolega miał zabrać kilka banknotów.
Przed sądem drugi z oskarżonych przyznał, że wziął jeden. Później przekazał go jeszcze innemu koledze. A tamten kupił za nie wódkę i odpowie za to w osobnym procesie.
Za fałszowanie pieniędzy grozi od 5 do 25 lat więzienia. Za wprowadzanie ich do obiegu - od roku do 10 lat. (mn/wsz)