Białystok: Policja nie zapłaci mieszkance 100 tys. zł zadośćuczynienia

Białostoczanka nie dostanie 100 tys. zł zadośćuczynienia od policji. Domagała się tych pieniędzy, ponieważ funkcjonariusze dopiero po dwóch dniach poinformowali ją o śmierci syna.

Chodzi o zdarzenia sprzed 4 lat. W czwartek (18.09) zapadł prawomocny wyrok w procesie, który kobieta wytoczyła organom ścigania.

24-letni Krystian wyszedł wieczorem z domu i nie wrócił. Zaniepokojona matka dzwoniła do niego przez cały następny dzień. Jej siostra uspakajała ją, mówiła, że to młody chłopak, więc zapewne bawi się z kolegami. Nastepnego dnia pani Małgorzata poszła na policję zgłosić zaginięcie syna. Wtedy dowiedziała się, że chłopak nie żyje i odbyła się już nawet sekcja zwłok. Śledczy uznali, że popełnił samobójstwo.

Matka w to nie wierzy i twierdzi, że jest wiele niewyjaśnionych okoliczności, które wskazują na to, że Krystian został zamordowany. Jest też rozżalona, że policja nie zawiadomiła jej od razu, choć miał przy sobie dokumenty i nie było problemu z jego identyfikacją. Uważa, że cała sytuacja przysporzyła jej dodatkowych cierpień. Dlatego domagała się zadośćuczynienia.

Sąd nie przyznał jednak kobiecie racji. Jak mówiła sędzia Elżbieta Borowska, zeznania świadków oraz opinia biegłej psycholog potwierdzają, że pani Małgorzata bardzo przeżyła całę tę sytuację, jednak na jej cierpienie wpływ miała śmierć syna, a nie fakt, że policja zbyt późno ją o tym poinformowała.

Rzecznik podlaskiej policji Andrzej Baranowski przyznaje, że nikt nie został za to ukarany. Jednocześnie dodaje, że po tym zdarzeniu przeszkolono wszystkich funkcjonariuszy tej jednostki, jak postępować w tego typu sytuacjach. (mn/zmj)