Region: Apelacja ws. stalkingu

To było uporczywe nękanie, kobieta przez prawie rok czuła się osaczona. Przed białostockim sądem odbył się we wtorek (30.09) proces apelacyjny dotyczący stalkingu.

Oskarżony to mieszkaniec Bielska Podlaskiego - Mirosław R. Sąd pierwszej instancji uznał, że jest winny, ale nie wymierzył mu kary, tylko zakazał zbliżania się do pokrzywdzonej. Ani kobieta, ani prokurator nie zgadzają się z takim wyrokiem.

Wszystko zaczęło się, kiedy 31-latka zatrudniła się w firmie sporo od niej starszego Mirosława R. Tak opowiada matka pokrzywdzonej. Z jej relacji wynika, że wtedy pojawiły się niechciane telefony, smsy, e-maile, odwiedziny. Wreszcie córka zwolniła się z pracy i wyjechała do Belgii. I m.in. dlatego, że była daleko - zdaniem sądu - nie czuła się tak zagrożona. Stąd warunkowe umorzenie sprawy.

Ten argument nie przekonuje prokurator Bożeny Romańczuk. Przypomina, że w wysyłanych wiadomościach oskarżony pisał, że ustalił adres kobiety i wynajął nawet dom w Belgii. "Proszę wyobrazić sobie sytuację kobiety, która od roku nękana, dręczona i osaczana jest smsami, próbami nawiązywania kontaktu, która wie, że te telefony wykonywane są do członków jej rodziny, że śledzi jej aktywność w internecie, że wypytuje znajomych o nią" - mówiła prokurator Romańczuk. I dodała, że "trudno tego typu zachowania traktować jako przestępstwo z miłości i warunkowo umorzyć postępowanie".

Obrońca oskarżonego, Rafał Gulko, uważa z kolei, że to słuszny wyrok. Przypominał, że od prawie 2,5 roku Mirosław R. w żaden sposób nie próbował kontaktować się z pokrzywdzoną. Jego zdaniem świadczy to o tym, że oskarżony zrozumiał swój błąd i już go w przyszłości nie popełni.

Pokrzywdzona domaga się natomiast kary więzienia w zawieszeniu i 36 tys. zł odszkodowania. Ani ona, ani oskarżony nie stawili się we wtorek (30.09) w sądzie. Wyrok w następny poniedziałek. (mn/zmj)

Zobacz też:
Suwałki: Więzienie za stalking