Białystok: Większość zgłoszeń na numer 112 jest bezzasadna

Zdecydowana większość zgłoszeń do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Białymstoku jest bezzasadna. To aż 75% wszystkich odbieranych telefonów. Jak mówią ratownicy - zazwyczaj wynika to z nieświadomości, czasem ktoś dzwoni dla żartu. Dlatego przypominają, by numer 112 wykręcać tylko w razie konieczności.

Praca operatora numeru alarmowego nie jest taka prosta, trzeba przejść odpowiednie szkolenia - mówi Daniel Szutko z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego. Operatorzy zazwyczaj przełączają rozmówcę do właściwych służb, zdarza się jednak, że sami udzielają pomocy czy porad przez telefon.

Tak było np. w czerwcu, kiedy zadzwonili bardzo zdenerwowani rodzice z Łomży, mówiąc, że 3-tygodniowe dziecko zakrztusiło się mlekiem i przestało oddychać. Operator poinstruował rodziców jak się mają zachować, wezwał też pogotowie. Gdy ratownicy medyczni przyjechali na miejsce dziewczynka już samodzielnie oddychała.

Zdarzają się też telefony od osób, które chcą popełnić samobójstwo. Operator musi wtedy podtrzymywać rozmowę, do czasu, gdy do takiej osoby dotrą policjanci. Zdarza się, że trwa to nawet ponad godzinę.

Ale zdarzają się też zabawne telefony. To np. prośba o odwołanie turnusu w sanatorium, wypisanie recepty, czy wezwanie mechanika, bo zepsuła się kosiarka.

Ratownicy zachęcają, by już dzieci uczyć, kiedy i jak używać numeru alarmowego. Wojewoda podlaski organizuje nawet specjalne konkursy. Teraz trwa druga edycja konkursu plastycznego pod hasłem „Życiowy numer: 112”. Prace można nadsyłać do 14 stycznia. A szczegóły można znaleźć w internecie na stronie wojewody podlaskiego. (mn/mk)