Radio Białystok | Wiadomości | Katastrofa budowlana przy budowie galerii Alfa - sprawa apelacyjna
W Białymstoku zakończył się proces odwoławczy w sprawie projektanta konstrukcji, oskarżonego w związku z wypadkiem na budowie galerii handlowej w centrum miasta. W wypadku 10 lat temu zginął jeden z robotników, drugi został ranny. Wyrok - 10 maja.
Sąd nieprawomocnie skazał projektanta na 60 tys. zł
W listopadzie 2017 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał oskarżonego projektanta na 60 tys. zł grzywny i zapłatę wysokich kosztów sądowych.
Choć prokuratura chciała kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu, 10 tys. zł grzywny i trzyletniego zakazu wykonywania zawodu inżyniera budowlanego, ostatecznie apelacji nie złożyła. Zrobił to obrońca; przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku chce dla swego klienta uniewinnienia.
Wypadek podczas budowy galerii
Do wypadku doszło w marcu 2008 r., w czasie budowy galerii handlowej Alfa Centrum w Białymstoku, wzniesionej w miejscu dawnej fabryki włókienniczej. Jej stare zabudowania - niektóre nawet ponad stuletnie - zostały wkomponowane w nową część obiektu.
W czasie prac budowlanych w adaptowanej zabytkowej części budynku zawaliła się 15-metrowa ściana i stropy na trzech kondygnacjach. Zginął jeden robotnik, drugi został ranny.
Projektanta konstrukcji Andrzeja M. prokuratura oskarżyła o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy budowlanej. Według śledczych, nieprawidłowo obliczył nośność ściany.
Oskarżony, który od lat projektuje konstrukcje budowlane i ma na koncie m.in. przebudowy zabytkowych obiektów w Gdańsku, od początku nie przyznaje się do zarzutów. W jego ocenie do wypadku doszło nie z powodu niewłaściwie wyliczonej nośności, ale w wyniku nieprawidłowego prowadzenia prac na budowie.
Obrońca mec. Jan Oksentowicz mówił w czwartek przed sądem, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było niewłaściwe wykonawstwo. Pokazywał zdjęcia newralgicznych miejsc konstrukcji, argumentując, że wykonawstwo odbiegało od zaleceń konstruktora, a wprowadzone zmiany nie zostały z nim uzgodnione.
Prokurator Joanna Dąbrowska z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku przyznała, że oskarżony nie ponosi winy za wykonawstwo, ale podkreślała, że na katastrofę złożyło się wiele czynników. Zwróciła przy tym uwagę, że w procesie sąd ocenia winę konstruktora.
To nie pierwszy proces w tej sprawie. W grudniu 2013 r. Sąd Okręgowy w Białymstoku - jako sąd pierwszej instancji - uniewinnił Andrzeja M. Ten wyrok prokuratura skutecznie zaskarżyła; w czerwcu 2014 r. sąd apelacyjny go uchylił i sprawę zwrócił do ponownego rozpoznania. Ponowny proces w pierwszej instancji trwał ponad dwa lata. Sąd m.in. zlecił wykonanie dodatkowych opinii; w sprawie powołano trzy zespoły specjalistów.