Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | „Dragi i wojna. Narkotyki w działaniach wojennych” Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński
Żołnierz jest najsłabszym ogniwem wojny. Walczy nie tylko z wrogiem, ale też z własnym przemęczeniem, stresem
i strachem. Jak wzmocnić w nim wojownika? Najlepiej - narkotykami. Cudowną pigułką, która sprawi, że żołnierz stanie się maszyną do zabijania. Nawet przez kilka dni z rzędu nie będzie musiał spać ani jeść. Wyzbędzie się poczucia winy. Zapomni o przygnębieniu i zmęczeniu. Amfetamina, heroina, barbiturany, morfina i inne opiaty, kokaina i różne środki medyczne doskonale sprawdzają się w roli takiego magicznego środka.
Czy mikstura z wina i soku z niedojrzałych makówek stymulowała bohaterów Homera? Co wdychali niezwyciężeni żołnierze Aleksandra Wielkiego? Jakimi narkotykami faszerowali się wikingowie a jakimi wojownicy znad rzeki Orinoko? Na jakim syntetycznym dopingu funkcjonowali żołnierze Wehrmachtu, Luftwaffe i Kriegsmarine? Ile milionów tabletek metaamfetaminy wyprodukowały państwowe laboratoria III Rzeszy?
Jakie „witaminy” stymulowały dzielnych pilotów RAF-u? Amerykanie w Wietnamie palili marihuanę i wciągali kokę, wojska sowieckie w Afganistanie – wolały haszysz i heroinę. Gdzie przebiega granica pomiędzy terapeutycznym zastosowaniem narkotyków, a stymulowaniem zachowań? Czy narkotyki w ekstremalnych działaniach wojennych to pomoc dla żołnierzy czy dowód na to, że dowództwo traktuje ich jak mięso armatnie?
Fragment książki „Dragi i wojna”
Przed II wojną światową ulubioną narkotyczną używką zwykłych Niemców był wspomniany już Pervitin (metamfetamina).
Wcześniej Trzecia Rzesza, na rozkaz Hitlera, wspomagała swoich sportowców Benzedryną w celach dopingowych podczas igrzysk olimpijskich w 1936 roku.
Główny chemik firmy Temmler (koncern istnieje do dzisiaj) Fritz Hauschild (1908–1974), zwrócił uwagę, że podawany sportowcom środek pobudzał, wzmagał wydolność i powodował między innymi euforię, choć oficjalnie był to lek udrożniający drogi oddechowe. Hauschild dopracował produkt i stworzył metamfetaminę, którą wypuszczono na rynek w 1937 roku pod nazwą Pervitin.
Pod koniec lat trzydziestych, kiedy władze Trzeciej Rzeszy szykowały się do nadchodzącej wojny, środek ten przyciągnął uwagę przedstawicieli armii. Naziści, zgodnie z taktyką Blitzkriegu, mieli przeprowadzać na kolejne państwa błyskawiczny zmasowany atak. Nie było miejsca ani czasu na choćby chwilę wahania. Żołnierze musieli wykazywać się wręcz nieludzką odwagą, brawurą oraz wytrzymałością na wielogodzinny wysiłek. Wysocy oficerowie Wehrmachtu stwierdzili, że nowy preparat może być wykorzystany przez nazistowską armię. Przeprowadzono liczne testy. Za całym przedsięwzięciem stał przede wszystkim jeden człowiek – lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić „zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach” w taki sposób, by ich potęga dorównała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Führera.
Skutki działania Pervitinu są znacznie silniejsze i dłuższe niż amfetaminy. Po jego zażyciu powstaje wrażenie przepełnienia energią, pobudzenia i silnego odczuwania wszystkich zmysłów. Wzrasta koncentracja i gotowość do podejmowania ryzyka. Wydaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Proces myślowy wydaje się przyśpieszony, zmniejsza się podatność na ból, ograniczone zostaje łaknienie i pragnienie, a także znacząco zmniejsza się potrzeba snu. Uczucie to trwa nawet dwanaście godzin.
Specyfik uznano za „pożywkę dla umysłu” – spidamin. Nazwa powstała z połączenia słów spid i witamina. Łykali go wszyscy pracujący do późna. Operatorzy sieci telefonicznych i pielęgniarki, dziennikarze, aktorzy, strażacy i jeżdżący na długich trasach kierowcy ciężarówek. Całe Niemcy poruszały się szybciej i raźniej.
Pod koniec lat trzydziestych berlińskie zakłady farmaceutyczne Temmlera wytwarzały dziesiątki milionów małych tabletek Pervitinu, który początkowo wprowadzano na rynek jako „narkotyk dla ludu”. W Berlinie jego reklamy widniały w tramwajach, autobusach i pociągach. Obiecywały Niemcom koniec zmęczenia i depresji.
Pervitin wychwalano pod niebiosa jako lekarstwo na wszystko. Antidotum przeciw depresji poporodowej, chorobie morskiej, schizofrenii, a nawet – oziębłości.
Sam Fritz Hauschild opublikował w renomowanym naukowym periodyku „Klinische Wochenschrift” artykuł promujący zalety stworzonego przez siebie specyfiku.
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska