Miłość Adama do Antoniny skończyła się nagle. Odszedł. Emocje w czasie ostatniego spotkania nie pozwoliły na wyjaśnienia. Została po nim pustka, dziesiątki pytań i ani jednej odpowiedzi. Życie straciło sens.
Drań, można by rzecz, gdyby nie to, że dla niego decyzja, którą podjął, również oznaczała koniec. Kochał Antoninę i z całego serca nienawidził losu, który zmusił go do tego, by ją zostawić, nie mówiąc prawdy. Nic nie mówiąc, bo prawda, odkąd ją poznał, była jak kamień u szyi skazańca ciągnący go coraz głębiej w dół.
Poza prawdą to debiutancka powieść Edyty Kahl-Łuczyńskiej. Autorka jest wykładowcą uniwersyteckim, ma tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Jest historykiem wychowania, logopedą. W planie ma studia psychologiczne.
Czy jest dla nich nadzieja? A może lepiej, żeby już nigdy się nie spotkali?
Tosię i Adama poznajemy, gdy jadą do jego matki. Ona jest lekko spięta – w końcu nie codziennie poznaje się przyszłą teściową, on pełen uwielbienia dla niej i wiary. Jest między nimi bliskość, o której można marzyć. Jest i chemia. Skąd więc dystans, z jakim traktuje Antoninę matka Adama? Zachowuje się, jakby była jedną z tych kobiet, które pragną zatrzymać syna tylko dla siebie. Ciężko w to uwierzyć, Adam nie wygląda na uzależnionego od matki słabeusza, ale jak każdy ma za sobą przeszłość. Mimo dobrych chęci Tosia zaczyna odczuwać niepokój, zwłaszcza gdy starsza Pani nagle postanawia zakończyć spotkanie. Zdenerwowało ją coś podczas wspólnej rozmowy przy stole. Tosia nie ma pojęcia o co chodzi. Adam zostaje, by zaopiekować się matką i od tamtej pory wszystko zaczyna iść nie tak.
To nie jest historia o miłości! Poza prawdą to opowieść o losie, który daje lub odbiera, o sprawach, na które nie mamy wpływu. O cierpieniu, stawaniu w obliczu prawdy o sobie i pozbywaniu się złudzeń. To także historia o odwadze, potrzebnej by zaczynać raz po raz od nowa.
Autorka daje bohaterom czas, by mogli dojrzeć. Ich rozstanie jest pretekstem do rozważań nad naturą kobiet i mężczyzn oraz relacji między nimi. Ukazuje emocje i schematy, według których myślimy, przekonania i złudzenia, które pielęgnujemy. Poza prawdą nie jest przy tym powieścią ponurą. Kolorów dodają jej malownicze pejzaże Dolnego Śląska i zapierające dech plenery wybrzeża Chorwacji, smakowite dania, dobre wina i wiele innych elementów, które sprawiają, że ciężko oderwać się od tej książki. Tytułowa prawda pozostaje tajemnicą aż do samego końca powieści.
Fragmenty książki:
Mawiają, że nie jest ważne, jak ludzie się żegnają, jak się rozstają. Ważne, jak żyli ze sobą. Trudno jej było jednak bagatelizować to, co stało się przed chwilą, co usłyszała i czuła w tym momencie. Była bezradna wobec braku porozumienia i woli konstruktywnej rozmowy z jego strony. Najwidoczniej nie chciał pojednania. Nie zamierzał do niej wracać. Jej myśli kotłowały się jak nigdy dotąd. Lawiną spływały na nią niezrozumienia. Uświadomiła sobie, że z dnia na dzień stała mu się zupełnie obojętna, wręcz obca… Chciała, bardzo chciała przypomnieć sobie, co takiego wydarzyło się między nimi na przestrzeni ostatnich miesięcy, że zdecydował o rozstaniu. Niczego jednak się nie doszukała.
Zadziwiające, że mimo własnego bólu, myślała również o Adamie, o tym, jak on się czuje. Ku swemu zdumieniu dostrzegła, że łatwiej było jej szukać teraz winy w sobie niż oskarżać jego. Może za wiele oczekiwała? Może była zbyt egocentryczna? Może życie w partnerstwie takie czasem jest – szare, trudne, nudne? Może powinna była okazać więcej cierpliwości i zrozumienia, zamiast wściekać się i obwiniać go za to, że nie jest jak dawniej? Stawiając te wszystkie pytania, gubiła się w pojmowaniu, co jest przekroczeniem granic, co leży po stronie ludzkich odruchów i rozsądku, a co podyktowane jest zwykłym egoizmem lub tchórzostwem. Wtórował temu lęk, że Adam odszedł naprawdę, i niepohamowana chęć, by to zmienić…
(...)
Wyszedł pospiesznie, myśląc tylko o tym, by stąd uciec, by odjechać jak najdalej.
Kochał ją. Nigdy nie przestał i nawet dzisiejsze zajście nie było w stanie tego zmienić, ale musiał, chciał zachować resztki godności. To jedna z niewielu rzeczy, które pozostały mężczyznom w ich świecie, coraz bardziej deformowanym przez kobiety. Nie pozwoli sobą poniewierać! Nie zasłużył na to. Gdyby była facetem, dostałaby w pysk albo usłyszała „spierdalaj!”, a tak musiał zacisnąć zęby, stulić uszy i wyjść. To pierwsze też zresztą niczego by nie załatwiło, poza ujściem agresji, jaką wzbudzała w nim cała ta sytuacja. Żeby rozwiązać tę sprawę, musiałby wcielić się w jej płeć. Jednakże na poznanie babskiego rozumowania i nauczenie się tych wszystkich trików prowadzenia rozmowy potrzebowałby lat świetlnych, co wcale nie gwarantowało opanowania do końca sztuki wynurzeń. Kobiety czyniły z niej coś na wzór rozbierania i tak już nagiej nagości.
(…)
Wypił łyk i od razu owładnęło go ciepło. Czuł, jak rozprzestrzenia się powoli w jego ciele, dosięgając skroni. Rozgrzana krew zaczęła miarowo pulsować w rytm ciężkiego basu, dokarmiając mózg świeżą dawką rozluźnienia. Witamina W – pomyślał, potrząsając szklanką – na wzmocnienie nerwów, poszarpanych jak gitarowe struny po występie rockowych legend. Uleczy mnie. Jeszcze tylko chwila.
Zamknął oczy, by lepiej poczuć jej działanie. Ciemność jak niezamieszkała planeta, a na niej martwa cisza. Pozbawiona ludzkich dźwięków, nawet jego głosu, była w tym momencie najlepszą muzyką. Wsłuchiwał się w nią dłuższą chwilę, myśląc tylko o tym, by zaszyć się w tym stanie, w swoim wehikule, na tej bezgłośnej planecie, pozostać niezauważalnym dla nikogo, zapomnieć o swoim istnieniu. Byłby to luksus, luksus, na jaki mogą sobie pozwolić tylko półprzytomni obłąkani. Chciał być obłąkany, nie rozpoznawać myśli, osób ani głosów, wyprzeć, kim jest, wymazać całą swoją historię.
Wziął kolejny haust dobrze już rozgrzanego napoju. Skrzywił się, jakby coś ohydnego wlało mu się nagle do gardła. Poczuł ostry smak taniego bimbru i siana. Kilka razy otarł usta językiem, po czym przeciągnął po nich dłonią, ścierając do sucha nieprzyjemną, palącą wilgoć. Potem uniósł dwoma palcami szklankę niczym szkło laboratoryjne z niebezpieczną zawartością i wpatrywał się w nią z obrzydzeniem.
– Ruda, jesteś pusta i pozbawiona wyrazu jak moje życie. Mogę tylko marzyć o lepszym, tak jak o smaku doskonałego trunku w ten wieczór – po czym znów upił trochę z nie mniejszym wstrętem.
Tak. Jego życie w jednej niemal chwili zostało pozbawione szansy na tę niepowtarzalną kompozycję, która ostatecznie decyduje o jego kolorze, smaku i zapachu... Na próżno czekać spodziewanego finiszu… O ile dobrą blended whisky mógł mieć najpóźniej jutro, o tyle w tej drugiej materii nic nie zapowiadało zmiany. Bez Antoniny nigdy już nie uzyska tego cudownego mariażu balansu i harmonii... Będzie tęsknił za nią z poczuciem, że żadna inna mu jej nie zastąpi, nie dopasuje się do niego. W jego bytowaniu pozostanie dziura, wielka i spękana jak dno oka wyschniętego jeziora.
Otępienie przerwał sygnał wiadomości: Gdzie jesteś? Potrzebuję cię. Przyjedź.
(…)
O autorce:
Edyta Kahl-Łuczyńska – marzyła, żeby być stewardessą lub pilotem wycieczek, została pedagogiem. Ma tytuł doktora nauk humanistycznych . Jest autorką prac naukowych i artykułów. Jej zainteresowania badawcze skupiają się wokół nauczyciela i jego rozwoju, głównie w latach ograniczonej suwerenności Polski 1944-1989. Na co dzień wykłada historię wychowania na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest również logopedą. Prowadzi terapię z dziećmi. Rozważa studia psychologiczne.
Pisanie jest jej wielką pasją i katalizatorem emocji. Pisząc, dzieli się ze światem, tym, co, w jej poczuciu ważne, zajmujące, piękne oraz uniwersalne. Jest miłośniczką natury, fotografii, dobrego jedzenia i wina.
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska