Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Bluszcz prowincjonalny" Renata Kosin
Do książki Renaty Kosin pt. "Bluszcz prowincjonalny" w pierwszej kolejności
przyciągnęła mnie okładka, która wyglądała jakoś tak znajomo. Po chwili
zastanowienia wszystko stało się jasne... Toż to Dworek nad Łąkami w Kiermusach,
który miałam często okazję odwiedzać podczas odbywających się tam targów staroci!
Gdy już rozpoznałam to miejsce, niezwykle zaintrygowało mnie to, o czym jest ta
powieść. Okazało się, że akcja rozgrywa się na Podlasiu, krainie mego dzieciństwa,
dlatego nie zastanawiałam się długo, tylko postanowiłam ją przeczytać.Główną
bohaterką jest Anna Radecka, kobieta po przejściach, która po rozstaniu z mężem
czuje się zagubiona, popada w depresję. W celu przemyślenia wielu dręczących ją
spraw decyduje się wyjechać z dwójką swych dzieci do rodzinnej miejscowości Bujany.
Kiedyś wydawała jej się ona zaściankowa i szukała możliwości rozwoju w Warszawie,
ale teraz jednak coś ciągnie ją do korzeni, do bliskich, którzy mogliby być dla niej
oparciem w tak trudnych chwilach. Gdy dociera na miejsce, okazuje się, że właściwie
nic się tam nie zmieniło przez tak wiele lat. Życie płynie tam wolnym trybem, można
posmakować pysznych potraw podlaskiej kuchni, czy też wziąć udział w święcie
piwonii. Przepiękne krajobrazy silnie działają na wrażliwość i prowokują do
spokojnego zastanowienia się nad własnym losem. Anna zaczyna powoli ponownie
odnajdywać się w tej rzeczywistości, odbudowuje dawne przyjaźnie i angażuje się w
rozmaite działania, mające pomóc mieszkańcom. Dostrzega też problemy, z jakimi się
borykają, jak np. alkoholizm, przemoc, czy też brak funduszy na prowadzenie
schroniska dla zwierząt. Stara się im w jakiś sposób zaradzić. Po oderwaniu się od
ciągłego pośpiechu Wielkiego Miasta, zaczyna wreszcie mieć czas dla siebie, co
skutkuje jej powrotem do pasji z młodości - malarstwa, którą to pasją zaraża jedną
ze swych córek. Wreszcie osiąga równowagę psychiczną, jakąś stabilizację
emocjonalną, wie, że jest potrzebna innym i kochana przez całą rodzinę. Odzyskuje
wiarę w siebie, poczucie bezpieczeństwa i przewartościowuje swoje życie, patrząc na
nie z odmiennej perspektywy. Mimo, że jej dawny świat został całkowicie zburzony,
zaczyna układać go sobie na nowo, odcinając się od przeszłości.W powieści Renaty
Kosin otrzymujemy malowniczy, ale też bardzo realistyczny obraz Podlasia,
tamtejszych tradycji, różnych charakterów ludzkich, a przede wszystkim miłości.
Można zapoznać się z gwarą tych terenów i dowiedzieć się, jak płynie życie w takiej
niedużej miejscowości. Do książki dołączone są też przepisy, które pozwalają na
samodzielne przygotowanie smakowitych potraw.Autorka poprzez "Bluszcz
prowincjonalny" pokazuje nam, jak ważne są więzi rodzinne i, że warto czasem
przenieść się w bezpieczne miejsce, gdy jest nam źle, by znów odnaleźć sens życia,
nakierować je na nowy tor. A wszystko rozgrywa się w atmosferze ciepła, spokoju,
miłych wspomnień i nostalgii. Teraz już wiem, że nie wolno załamywać się w obliczu
jakieś tragedii, tylko pomyśleć, co w tej sytuacji może pomóc w osiągnięciu
równowagi. Takim lekiem jest wyjazd do miejsc, które się kocha i w których można
znaleźć wytchnienie od przyziemnych spraw. Ta książka uświadomiła mi moje ogromne
przywiązanie do ziemi, na której się wychowałam, czyli właśnie do Podlasia. To
naprawdę magiczna kraina i cieszę się, że Renata Kosin zdecydowała się przybliżyć
jej obraz także osobom z odległych regionów Polski. Dla mnie ta podróż była
wyjątkowo ekscytująca, a do tego sentymentalna. I na pewno chętnie będę do niej
wracać, gdy zatęsknię za domem. A póki co przyrządzę sobie jakiś podlaski rarytas z
przepisów znajdujących się na końcu książki... Małgorzata Gołko
Od red:
Dzieki! ja też kocham nasz pejzaż :-)
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska