Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Tajemnica mojej matki" Jenny L. Witterick
"Tajemnica mojej matki" Jenny L. Witterick to poruszająca, a jednocześnie podnosząca na duchu historia Franciszki Halamaj i jej córki Heleny, które to podczas wojny dały schronienie dwóm rodzinom żydowskim oraz Niemcowi-dezerterowi. Za to właśnie pierwsza z nich otrzymała najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom, czyli medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Obie kobiety mieszkają w skromnym domku w mieście Sokal zupełnie samotnie, ponieważ ojciec Heleny odciął się od nich definitywnie i pozostawił je na pastwę losu, całkowicie obojętny na ich dalsze położenie. Muszą więc poradzić sobie same we wspólnym prowadzeniu gospodarstwa, co wcale nie jest takie proste. Franciszka stara się zarobić choć marne grosze sprzedając jajka na targu, a Helenie udaje się z czasem znaleźć pracę w biurze, gdzie też poznaje Kazimierza. Czuje się nim zauroczona, a niedługo potem rodzi się z tego o wiele głębsze, odwzajemnione uczucie. Młodzi ludzie snują już plany na przyszłość, zakochani w sobie bez reszty, gdy nagle wszystko niweczy wojna i okupacja. Jak grom z jasnego nieba spada na nich tragiczna informacja o śmierci Damiana - brata Heleny. Kobiety ogarnia całkowita rozpacz po tej tragedii, ale też wiedzą, że muszą wziąć się w garść, by jakoś przetrwać. W mieście dzieje się coraz gorzej. Żydzi są prześladowani, poniżani, króluje bezprawie, na światło dzienne wychodzą najgorsze ludzkie instynkty, brutalność, brak sentymentów. I to właśnie wtedy do drzwi domu Franciszki puka zdesperowany człowiek proszący o możliwość ukrycia się wraz z rodziną. Gospodyni nie zastanawia się ani chwili, choć doskonale wie, jakie grożą za to konsekwencje. Nie odmawia też, kiedy pojawiają się kolejne osoby. W ten sposób w piwnicy przechowuje jedną żydowską rodzinę, w chlewie drugą, a Niemca-dezertera na malutkim poddaszu. Ciągle musi zachowywać się na tyle ostrożnie, by sąsiedzi niczego się nie domyślili, ponieważ często zdarzają się przypadki donosów.
Autorka zastosowała ciekawą sztuczkę w tej książce czyniąc jej narratorem cztery osoby, przez co można całą historię poznać z całkiem różnych perspektyw. Słowa każdego z bohaterów przynoszą uzupełnienie niektórych faktów, ich wyjaśnienie, co pozwala na lepsze zrozumienie opisywanych zdarzeń. Z nich wszystkich płynie wielki podziw dla Franciszki Halamajowej i wdzięczność za jej postępowanie. W czasie, gdy wielu Polaków odmawiało pomocy Żydom, wydawało ich Niemcom, kobieta ta nie potrafiła być obojętna na ich krzywdę, cierpienie, nie miała sumienia, by zatrzasnąć przez nimi drzwi swego domu.
Książka ta chwyta za serce swoim głębokim przekazem, wyzwala silne emocje, działa na wrażliwość, pokazuje, że w nawet tak dramatycznej sytuacji warto być dobrym, kierować się najwyższymi wartościami i ideałami. Odsłania przed czytelnikiem trudy życia w wojennych warunkach, ciągły lęk, ale i wolę przetrwania za wszelką cenę. Uświadamia, co tak naprawdę jest najważniejsze w naszej egzystencji oraz to, jak wiele jesteśmy w stanie znieść. Mnie poruszyła bardzo postać niemieckiego żołnierza, który zdezerterował tylko dlatego, iż nie czuł w sobie nienawiści, przez co nie potrafił walczyć, ani zabijać. Przepełniała go tęsknota za babcią, martwił się cały czas bardziej o nią, niż o sobie, choć jego położenie wyglądało wyjątkowo tragicznie. Zrozumiałam przez jego postawę to, iż nie wszyscy Niemcy podczas wojny byli źli, agresywni i bezwzględni, ale zdarzały się też jednostki, które przepełniała dobroć i niewinność.
"Tajemnicę mojej matki" czyta się bardzo szybko, gdyż jej gabaryty są niewielkie, a poza tym napisana jest prostym, ale też przepełnionym emocjami językiem. Całość została podzielona na krótkie rozdziały i właściwie w każdym z nich można znaleźć jakąś życiową mądrość, która daje do myślenia i głęboko zapada w pamięć. Przed oczami pozostanie mi też na zawsze obraz kwitnącej jabłoni przed domem, opisanej tak malowniczo i z uczuciem. A książkę polecam, ponieważ przywraca wiarę w człowieka i uświadamia, że można przetrwać naprawdę wiele, niejednokrotnie dzięki wsparciu ze strony drugiej osoby.
Małgorzata Gołko
Od red.
Małgosiu- jak już przyjedziesz - zapraszam do radia na Świerkową- książki czekają :-)
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska