Debiut chicagowskiej pisarki o korzeniach zachodnioafrykańskich, w przekładzie Natalii Mętrak-Ruda, to magiczna historia ratowania świata przez 16-letnią Arrah. Wreszcie doczekaliśmy się żeńskiej głównej bohaterki - w konwencji i na miarę Harrego Pottera. Książka zaczyna się dedykacją „Dla wszystkich, którzy mają odwagę marzyć…” a kończy podziękowaniami dla rodziny i wielu osób związanych z pisarstwem i marketingiem.
Zanim przejdę do treści, nie mogę nie wspomnieć o polskiej wersji okładki i bliźniaczej zakładki. Jeszcze takiej nie widziałem – niby prosta, ale elegancka, tajemnicza i przyciągająca. Fenomenalna. Doskonale pasuje do zawartości i wręcz zachęca do przeczytania. Wąż, w kulturach ciepłego południa oznacza niebezpieczeństwo (mnóstwo jadowitych), ale u nas na zimniejszej północy bywał nawet czczony (jeszcze do niedawna przez Litwinów). Nawet obecnie mają swych wielbicieli te niebezpieczne (czasami uciekają), jednak większość ludzi przerażają nieszkodliwe padalce lub zaskrońce.
Autorka przedstawia na 444 stronach świat magii i antymagii, szamanów i szarlatanów, bogów (Orisze) i demonów, kapłanów i jasnowidzów, strachopłochów i chowańców, tajemnic i grozy. Wiele miejsca poświęca stosunkom międzyludzkim – przyjaźni, miłości (młodzieńczej i rodzinnej), odpowiedzialności, poświeceniu czy konfliktom. Szczególnie ważny jest wątek konsekwencji zawiedzionych nadziei matki wobec córki (widoczna przestroga dla innych, nie wyobrażam jakiegokolwiek takiego postępowania wobec własnej najlepszej, bo jedynej – Marcie Marii i mam nadzieję, że wybaczyła mi zakaz obejrzenia w kinie strasznej części Harrego Pottera, gdy była „młodszą młodzieżą” ????). Jednak dla mnie, jej największą wartością jest ukazanie, zupełnie nam nieznanych, wierzeń afrykańskiego ludu Joruba o Oriszach (w powieści zmienione imiona, ale i niewymienione, np. Yéwà – czystości niewieściej lub Òbbà –wierności małżeńskiej).
Czyta się ją bardzo szybko i trudno się oderwać. Jednak niektóre fragmenty są nudnawe i przydługie, za mało jest też humoru. Zmieniłbym też niektóre nazwy, koniecznie Nienazwana na Wymazana, Największy Kataklizm - Wieczny Kreator-Niszczyciel a Mroczny Las na Ponurą Puszczę. Zostaje teraz tylko czekać na ekranizację i dalsze części.
Marcin Sikorski
Od red. Zachęceni? Bo ja bardzo! Dziękuję, Marcinie. Wysyłam kolejną książkę :-)
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska