Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Czarny poniedziałek" Agnieszka Graca
Agnieszka Graca, laureatka różnych konkursów literackich, zabrała się za napisanie kryminalnej opowieści w formie pełnej książki i tak spod jej pióra wyszedł „Czarny poniedziałek”. Czy warto sięgnąć po tą lekturę ? Trudno powiedzieć. Niby mamy w tej książce elementy, jakie kryminał powinien zawierać, jest zagadka , jest dochodzenie do prawdy, jest zakończenie, którego czytelnik zapewne się nie spodziewa, ale w zasadzie nie potrafiłem odnaleźć w tej książce nic nowego.
Zacznę od fabuły: siostra zmarłej tłumaczki Ewy Zielińskiej nie może się pogodzić z tezą przyjętą przez prokuraturę, że kobieta popełniła samobójstwo, skacząc z ósmego piętra i udaje się po pomoc do biura detektywistycznego. Śledztwo z pomocą partnera z biura prowadzi była policjantka -Iga Bagińska. Akcja książki umiejscowiona jest w Krakowie w okresie od 7 listopada do 5 grudnia 2016 r.; dwadzieścia cztery rozdziały podzielone zostały na poszczególne dni. Tłumaczka zginęła w noc następującą po jej udziale w tak zwanym „czarnym proteście” kobiet, w którym brała też udział próbująca rozwikłać tajemnicę ekspolicjantka. Motyw podejścia kobiet do świata, podejścia kobiet do mężczyzn na kartach kryminału Agnieszki Gracy przedstawiany jest też w relacji Igi z jej mężem Łukaszem, ale jest to wątek poboczny w stosunku do śledztwa i moim zdaniem niewiele wnosi do całości książki. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zacząłem się zastanawiać kiedy wreszcie zacznie się coś dziać, kiedy autorka zacznie podsuwać czytelnikom jakieś tropy, kiedy będzie jakaś akcja. I w zasadzie nie doczekałem się na żadne przyspieszenie akcji do samego końca książki. Otóż prawie cała książka, prawie całe dochodzenie, to próba odtworzenia co się działo z bohaterami w dzień i wieczór poprzedzający śmierć Ewy Zielińskiej. Dochodzenie te opiera się głównie na materiałach policji, prokuratury i na rozmowach z poszczególnymi osobami. W dodatku niektóre rzeczy są powtarzane, bo zdarza się np. że jakieś informacje autorka podaje nam w opisie zapoznawania się z materiałami przez panią detektyw, a potem o tym samym czytamy, gdy pani detektyw rozmawia z partnerem. I tak po rozmowie za rozmową, dochodzimy prawie do końca..
„Czarny poniedziałek” to kryminał z elementami, które nieraz już występowały w tego typu literaturze np. nie pierwszy to raz, kiedy ktoś zakłada, że czyjaś śmierć nastąpiła bez udziału osób trzecich, a ktoś inny ma wątpliwości. I nie pierwszy to raz kiedy dochodzeniem zajmuje się osoba mająca za sobą przeszłość w policji. Podsumowując: moim subiektywnym zdaniem nie jest to książka zła, aczkolwiek mi osobiście zdecydowanie zabrakło tu tempa i fajerwerków a motyw, który okazał się kierować sprawcą, wydaje mi się dość naciągany. Moim zdaniem, to książka, którą można przeczytać dla zabicia nudy.
Wiesław
Od red. Jest Pan nieocenionym krytykiem literackim naszej stacji. Dziękuję serdecznie!
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska