Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - Mario Vargas Llosa
Zabawna recenzja naszego słuchacza:-)
Rewanżujemy się książką :-)))
Czyż ze spokojem można czytać historię kobiety, która nieustannie pomiata kochającym
ją pomimo jej szelmostw mężczyzną? Otóż nie i "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" potrafią zdenerwować nawet
najspokojniejszego czytelnika i tak też było w moim przypadku. Czy można spokojnie przyglądać się i nie irytować
zarazem, podróżom kobiety po świecie celem uwodzenia bogatych i wpływowych mężczyzn i towarzyszącym tym wędrówkom ciągłym kłamstwom? Czy można czuć sympatię do kobiety, która niczym kameleon zmieniający kolor skóry, zmienia nazwiska i nie czuje przy tym do żadnego z nich szacunku czy miłości? Jak można podziwiać kobietę, która do swego amanta, bez nazwiska, bez wpływów, bez bogactwa, nie czuje nic, nie zauważa go, a którą darzy Ją miłością? Taka właśnie jest proza peruwiańskiego autora. Pikantna, zaskakująca, egzotyczna, zjawiskowa i pełna smaczku. Taką właśnie
wizję przedstawił nam Llosa w tej książce.
Jak zwykle, z ogromnym rozmachem literackim Vargas Llosa zbudował swoją fabułę.
Wykazując się znajomością rozmaitych kultur, obyczajów, miejsc, kamienic, kawiarni, języków, strojów, a nawet
epok, gdyż powieść ciągnie się od lat pięćdziesiątych do osiemdziesiątych XX wieku. Niczym dawni pieśniarze swoje
ballady, tak On skonstruował fabułę. Bo po różniących się językiem, krajem, nazwiskiem z kolejnego wcielenia
niegrzecznej dziewczynki zwrotkach oraz po zwrotkach o samotnie żyjącym wiernym Ricardito niczym refren pojawiają się
opisy wspólnych uniesień podczas spędzonych nocy. Ale jak w każdej balladzie bywa, refren mija i w nieznane odchodzi
niegrzeczna dziewczynka w poszukiwaniu kolejnego nazwiska, kolejnych wspomnień i uniesień, kolejnej pogardy do
kolejnej zwrotki.
I tylko razi mnie jeden szczegół w mistrzostwie pióra Vargasa Llosy, w tym karnawale
talentu, ciężkiej pracy i niewyobrażalnie wielkiej Jego wyobraźni. Czy zna ktoś, czy widział ktoś mężczyznę,
który przez 40 lat pozwala wodzić się za nos kobiecie, którą kocha, a która nawet podczas stosunku okazuje mu
bierność i obojętnośc? Który pozwala sobą gardzić, poniżać swoje szaleńcze uczucia, nazywać chudopachołkiem? Czy
widział ktoś takiego faceta, który pozwalałby wrócić takiej kobiecie w celu ponownego wykorzystania uczuć i
ponownego porzucenia? Dla mnie to zhańbienie męskich uczuć, albo wyczuwam jakieś skłonności sadomasochistyczne.
Polecam mimo wszystko lekturę Szaleństw . jako egzotyczną, pikantną, zaskakującą
poszukiwaczom takiej literatury, a także wszystkim zakochanym - może ku przestrodze?
Pozdrawiam
Grzegorz Grabowski
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska