Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Kobieta w lustrze" Eric - Emmanuel Schmitt
Recenzja naszej nowej czytelniczki. Poprosimy o adres czytam@radio.bialystok.pl, byśmy mogli wysłać Pani książkę.
Recenzuje Pani Sylwia Wójcicka
Jakże inni pisarze muszą zazdrościć Schmittowi. Taki płodny twórca,
taki poczytny i popularny. Co chwilę nowa powieść. Nie czytałam jeszcze
wszystkich jego książek, ale było ich kilka. No i za każdym razem
zaskoczenie. Nawet jeśli temat będzie podobny, to chociaż forma okaże się
inna. A każda z powieści jest inna i jednocześnie interesująca. Zaczęłam swą
przygodę z tym autorem od Oskara i pani Róży. Olbrzymim zaskoczeniem była
kolejna pozycja - Małe zbrodnie małżeńskie, które są dramatem... Teraz udało
mi się dotrzeć do jeszcze świeżej - niemal prosto z pieca - Kobiety w
lustrze.
Tytuł sugeruje liczbę pojedynczą. Pisarz natomiast przedstawia nam
trzy bohaterki. Każdy kolejny rozdział konsekwentnie przybliża nam jedną z
nich. Na początku może się to wydawać utrudnieniem, ale już raz Schmitt
płatał podobnego figla czytelnikowi. Była to książka - Przypadek Adolfa H.
Raz mieliśmy prawdziwego dyktatora znanego z kart historii, a raz koncepcję
Adolfa, spełnionego artysty. Wracając do tematu - kobiety noszą niemal to
samo imię: Anne, Anny, Hanne. Pierwsza z nich to mistyczka, żyjąca w czasach
reformacji. Kolejna jest współczesną gwiazdą filmową. Kobieta wymieniona
przeze mnie jako trzecia, to arystokratka, żyjąca w świecie psychoanalizy,
krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Zaraz po pierwszych
stronach powieści miałam ochotę natychmiast poszukać punktów, które połączą
te trzy bohaterki. Czy będą miały z sobą coś wspólnego - oczywiście oprócz
płci i imion?
Nie mam ochoty zdradzać zakończenia, jednak samo lustro nie jest
wystarczającym punktem wspólnym. Trzeba szukać troszkę dalej i głębiej.
Całość zgrabnie się układa. Autor ze swojej strony robi wszystko, by
wzbudzić zainteresowanie w czytelniku. Ze mną mu się udało. Mistyczka z XVI
wieku jest według mnie postacią nie do końca wiarygodną. Wyraża się jak
osoba żyjąca współcześnie, podobnie jej przemyślenia, nie są bynajmniej
XVI-wieczne. No i biedna dziewczyna, która potrafi czytać i pisać oraz
posiadająca w domu Biblię - rzadko spotykane, choć możliwe. Gdyby autor
chciał pisać tę część językiem stylizowanym na średniowieczny, mogłoby to
być zbyt sztuczne i nudne. Jednak sama historia tej bohaterki fascynuje.
Trudno sobie wyobrazić siebie na jej miejscu. Pokora - tak najkrócej można
scharakteryzować tę postać - dla obecnie żyjących coś niemal nie do
przyjęcia.
Równie ciekawa jest Hanne. Kobieta, która ma niemal wszystko prócz
dzieci. Bogaty, kochający i przystojny mąż nie stanie się receptą na
szczęście. Hanne potrzebuje czegoś zupełnie innego - spełnienia w miłości, a
tego nie może odnaleźć w tym związku. No i sprawa dziecka - tak bardzo jej
się narzuca rolę matki, że sama wypiera to, ze nią nie chce zostać. I znowu
nie będę zdradzać dlaczego. Najmniej mnie zainteresowała współczesna
bohaterka. Przynajmniej na początku. Potem jej historia zaczyna rozkwitać,
potem wybucha w finale. Na pierwszy rzut oka historia aktorki wydaje się
banalna - młoda dziewczyna, która genialnie gra, nie potrafi się odnaleźć w
życiu realnym.
Takich historii znamy sporo, może właśnie dlatego, że to znak naszych
czasów. Myślę, że warto przeczytać tę powieść, żeby zobaczyć jak Schmitt
łączy ze sobą te trzy bohaterki. Jak już wspomniałam warstw wspólnych będzie
kilka - mimo dzielących te kobiety czasów, zainteresowań czy przekonań.
Warto trochę pomyśleć po przeczytaniu książki i zastanowić się nad Anne,
Anny i Hanne - a może też nad sobą?
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska