Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | „Pensjonat na wrzosowisku” Anna Łajkowska
Książka „Pensjonat na wrzosowisku” Anny Łajkowskiej to czytelniczy przystanek godny zainteresowania. Niczego nie ujmuje mu fakt, iż jest on po prostu dobrym czytadłem. Pozwala, dzięki bohaterce emigrantce Basi i jej rodzinie – przenieść się na Wyspy /szczęśliwe?/, zagościć w starannie prowadzonym przez Charoll szkockim pensjonacie, poczuć klimat wypielęgnowanych wnętrz hotelowych przetkanych subtelnymi zapachami róży, lawendy. Można też - co nie tylko wydaje się, ale i jest bardziej cenne - jak gdyby pośrednio doświadczyć pomocy ze strony właścicielki pensjonatu i jej – emanującego ciepłym urokiem – sąsiada Jamesa /byłego żołnierza, który stacjonował w Iraku/.
Życiowe motywy sprawiły, że główna bohaterka udała się z małym synkiem w podróż do Oxenhope, w przeciwną stronę niż jej mąż i córki nastolatki. Ta urocza mała mieścinka położona jest parę kilometrów od Haworth, znanego tego, że to w tym zakątku Szkocji mieszkało na plebanii pisarsko-malarskie rodzeństwo Bronte /przyp. Emily Bronte „Wichrowe wzgórza”/. Fakt ten miał dla bohaterki powieści i jej rodziny znaczenie. Budował też atmosferę zdarzeń, w których wymienieni uczestniczyli.
U progu podróży Basia doświadczyła wydarzenia, które wpłynęło znacząco na rozwój akcji. Stanęła w obronie życia swego synka, na którego rzucił się agresywny pies. Zasłaniając synka i siebie rękoma doznała rozległych ran przedramion. Fizyczny ból łagodziło życzliwe zainteresowanie i pomoc ze strony ludzi, których poznała na swoich wakacjach.
Pomysł na początek książki może i dotyka banału. Ale rozwój wydarzeń podany w formie przemyślanej kompozycji pozytywnie zaskakuje. Główną narrację prowadzi Basia, która jest nieco zagubiona w relacjach z ambitnym i awansującym zawodowo mężem i wiecznie nastawionymi na „nie” – córkami. Wypowiedzi Basi oddają naturalny klimat relacji we współczesnej rodzinie, a także pięknie opisują krajobrazy West Yorkshire. Pisarka oddaje uroki wrzosowych wzgórz, wijących się wokół nich dróg, „wchodzących” na drogi kamiennych domów małych miasteczek.
Głos Basi poprzetykany jest sugestywnie męskimi /bo i w samej rzeczy/ obserwacjami jej męża Marka. Brzmią one jak raport – są zwięzłe, prawie pozbawione emocji, jedynie informują o faktach, fakcikach, zamierzeniach.
Basia podczas swojego prywatnego urlopu odczytuje też przesyłkę, przekazaną od jej zmarłej przedwcześnie kuzynki, Joli, która prosi w liście o spełnienie jej ostatniej „tajemniczej” woli. Treść pamiętnika Joli pozwala wkroczyć w jeszcze inny świat konkretów i emocji. W świat PRL-u i niespełnionych złudzeń.
Przeplatanie się klimatów tych poszczególnych narracji sprawia, że książkę czyta się z zainteresowaniem.
Doznałam jednak pewnego niedosytu i poczułam dysonans wielokrotnie sięgając po „Pensjonat…” podany na słodko. Oprawiony w „polukrowaną” okładkę. Zawsze przy tego rodzaju okładkach odczuwam wątpliwość, czy nie kryją one w sobie zbyt uproszczonych treści, kogo mają do siebie przyciągnąć? Jaki target? Oczywiście jak najszerszy i trafiony w dziesiątkę. Zwolenniczki ckliwych romansideł? Myślę, że chyba jest taka tendencja w projektowaniu zewnętrznej szaty książki obyczajowej. Ckliwie, ładnie, bez kontrapunktu, bezproblemowo. Do tej pory broniłam się przed książkami w takich słodkich okładkach. Ale….powoli zaczynam zmieniać zdanie. Zbieram już kolejne przykłady, które mi na to pozwalają. Podobnie polukrowana jest książka „Tam gdzie ty” Jodi Picoult, którą niedawno przeczytałam. Umiejscowiona w innych niż „Pensjonat….” narodowych, wyznaniowych, kulturowych realiach – oddaje złożoność relacji międzyludzkich i ich uwarunkowań. Treść zaprzecza słodkawej obwolucie.
Tylko czerpać książkowe obserwacje. Choćby na użytek własny.
Anna Naruszewicz
Serdecznie dziękujemy!!! Aniu, książka " Wymowność rzeczy" Zdzisława Skroka czeka na Ciebie w radiu. Odezwę się:-)
DS
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska