Dziś prezentuję państwu kolejny felieton – tym razem o serialu, który ma straszyć, przerażać i szokować. A jego tytuł brzmi i banalnie, i niewinnie: "Wednesday", czyli "Środa”, bo tak właśnie nazywa się główna bohaterka 8-odcinkowego cyklu wyreżyserowanego przez Tima Burtona - twórcy takich szlagierów jak "Edward Nożycoręki" czy "Charlie i fabryka czekolady".
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Wednesday to córka niezapomnianej pary małżeńskiej - Morticii i Gomeza Addamsów: upiornych, ubierających się na czarno indywiduów, którym bliżej do wampirów niż zapatrzonych w słońce kochanków. Jako nieodrodna córka swoich rodziców, Wednesday Addams nosi się na czarno, ma mało subtelny makijaż, niepokorny charakter oraz uwielbienie do wszystkiego, co mroczne, krwawe i nienaturalne. Wednesday gra na czarnej wiolonczeli, ma mocno zawiązane czarne warkocze i tylko usta pozwala sobie pokolorować czerwoną szminką, wyglądając tak, jakby właśnie wyssała z kogoś krew. Nic więc dziwnego, że rodzice Środy, mimo swojego nieortodoksyjnego nastawienia do świata, mają córeczki serdecznie dość. W związku z tym wysyłają ją do szkoły z internatem, w której uczą się odszczepieńcy i dziwolągi, dla których zabrakło miejsca w klasycznym systemie edukacji.
Ta szkoła to słynne Nevermore - miejsce przepełnione kultem Edgara Allana Poe - autora wiersza o kruku, który straszył czytelników wypowiadając sakramentalne 'Nigdy więcej". Swojego kruka nasza bohaterka niestety nie ma, ale w jej przygodach w Nevermore towarzyszy jej żywa, ucięta ręka, pochodząca prawdopodobnie z ciała Frankensteina. Dzięki niej Wednesday spróbuje rozwikłać zagadkę upiornych morderstw dokonywanych na mieszkańcach pobliskiej miejscowości Jerycho (notabene założonej przez sadystycznych pielgrzymów, którzy kiedyś palili na stosie kobiety podejrzewane o uprawianie czarnej magii).
Jeśli spiętrzenie tych niezwykłości przypadnie państwu do gustu, to obejrzyjcie serial przewrotnie adresowany do nastolatków, ale nakręcony tak, że osoby dorosłe obejrzą go z wypiekami na twarzy. Bo oprócz kapitalnej stylistyki, wymyślonej przez geniusza Tima Burtona, serial skrzy się od błyskotliwych dialogów i ciętych ripost, rzucanych przez Wednesday Addams w stronę jej przeciwników. Dziewczyna ma naprawdę niewyparzony język, więc na początku może wzbudzać antypatię, szczególnie wśród rygorystycznych rodziców i nauczycieli, którzy chcieliby widzieć w każdym dziecku potulną, zgadzającą się na wszystko owieczkę. Ale Wednesday to osóbka z charakterem, hiper inteligentna, błyskotliwa, znająca swoją wartość i przede wszystkim uparcie dążąca do celu. Może trudno ją uznać za idealny wzór do naśladowania, ale z taką osobowością zdecydowanie łatwiej jest wędrować przez świat.
Słowa uznania należą się więc nie tylko Timowi Burtonowi, ale i Jennie Ortedze - dwudziestoletniej amerykańskiej aktorce, wcielającej się w rolę panny Addams. Jej gra wydaje się mało ekspresyjna, bo Wednesday najczęściej jest mocno obrażona na świat, więc nigdy się nie uśmiecha, nie mruga powiekami i tylko czasami odgarnia z czoła kruczoczarny kosmyk włosów. Ale jej oczy mówią wszystko. I tylko to w zasadzie pozwala Ortedze zbudować postać przezabawną, fascynującą, groteskową, tak bardzo sympatyczną, że chciałoby się z nią przegadać wieczór albo pójść na imprezę. Oto Wednesday Addams – enfant terrible, czyli okropne dziecko, które wydaje się nie pasować nawet do szkoły dla odmieńców. Ale tak to już bywa, że to właśnie ludzie niepokorni fascynują, przyciągają uwagę i zmieniają świat na lepsze.
Pięćset lat temu Bona Sforza przybyła do Polski, by odmienić kraj i zapisać się na kartach historii jako jedna z najbardziej niezwykłych kobiet swojej epoki. Teraz jej postać wraca na scenę w wyjątkowym poemacie jazzowym, który łączy historię, poezję i jazz.
Maturzyści zakończyli etap edukacji w swoich szkołach. Jak zawsze możemy oglądać efekt pracy supraskiego liceum w galerii przy Świętojańskiej.
Pojawił się w sieci kolejny sezon serialu, na który bardzo czekałem. I chociaż poprzednia, szósta seria, nie należała do najlepszych, teraz “Black mirror”, czyli “Czarne lustro” wraca do swoich najlepszych tradycji.
historyk
Czy tym razem wygra autorka zbioru opowiadań Natalka Suszczyńska? Czy jednak nagroda trafi do rąk reportażystek, których książki generowały ogromne zainteresowanie przez cały rok, czyli Katarzyny Roman-Rawskiej i Anety Prymaki-Oniszk?
Czy zastanawiali się kiedyś Państwo skąd w muzeach biorą się te wszystkie eksponaty, które potem możemy tam podziwiać na wystawach stałych i czasowych?
Po wielkich kasowych sukcesach seriali kryminalnych o trudnych tytułach takich jak: "Śleboda”, "Rojst”, "Forst”, czas, by w teatrze na żywo zagubić się w labiryntach kłamstwa, zbrodni i zapomnianych historii z wojny. Tym razem zamiast "Kruka” będzie Drozda.
Na trzy dni Stadion Chorten Arena staje się na wiosnę jak kraina baśni: są tu niekończące się opowieści, kolorowe scenerie, piękne i mroczne fabuły i przede wszystkim opowiadacze i słuchacze takich historii.
Były kwiaty, wspomnienia i wiele ciepłych życzeń. Wszystkie skierowane do ks. Leoncjusza Tofiluka, proboszcza prawosławnej parafii św. Archanioła Michała w Bielsku Podlaskim, który świętuje jubileusz 90-lecia urodzin. Z tej okazji Fundacja Oikonomos wspólnie z Akademią Supraską zorganizowały wyjątkową wystawę zatytułowaną "Ojciec Leoncjusz. Ikonograf - Malarz -...
Prowadzący:
Andrzej Bajguz